30 marca w Pardubicach odbył się półfinał drużynowych mistrzostw Europy. Wzięła w nim udział reprezentacja Słowenii, która... nie dała rady wystawić czterech żużlowców. Wyjaśniamy powody takiej sytuacji.
Jeszcze przed startem półfinałowego turnieju DME, reprezentacja Słowenii skazywana była na pożarcie i pewne odpadnięcie z dalszej rywalizacji. Nie tylko ze względu na poziom sportowy, ale również fakt, iż Słoweńcy powołali trzech zamiast czterech zawodników. I faktycznie, zdobyli ledwie 15 punktów, nie nawiązując nawet walki z Norwegami. Dlaczego więc jechali w trójkę? Wszak mowa o kraju z ośmioma aktywnymi żużlowcami, którzy startują w dorosłym speedway’u.
Mówisz słoweński żużel – myślisz Matej Žagar
W Pardubicach Słowenię reprezentowali Matic Ivačič, Anže Grmek i Luka Omerzel. Największym nieobecnym był oczywiście Matej Žagar. To jednak żadna nowość, bowiem najlepszemu słoweńskiemu żużlowcowi w historii nie po drodze z tamtejszą federacją. Były uczestnik Grand Prix już od 2020 roku nie startuje w krajowych mistrzostwach i innych turniejach, konsekwentnie nie jeździ także w barwach kraju na arenie międzynarodowej. Nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić.
Na przestrzeni ostatnich lat stałym bywalcem reprezentacji był Nick Škorja, były żużlowiec między innymi Wilków Krosno, Landshut Devils oraz Sparty Wrocław U24. 26-latek od dłuższego czasu zastanawia się jednak nad zakończeniem przygody z czarnym sportem – decyzji wciąż nie podjął, o czym pisaliśmy TUTAJ. Do czasu dokonania wyboru kariera Škorji jest więc de facto zawieszona.
W takim układzie kandydatem do składu powinien być weteran europejskich torów, 46-letni Denis Štojs. Niestety tylko „powinien”, bowiem na Drużynowe Mistrzostwa Europy powołany nie został. Jak słyszymy od słoweńskiego informatora, absencja Štojsa to efekt urazu, którego nie zdążył wyleczyć na czas. Biorąc pod uwagę brak możliwości wystawienia wyżej wymienionej trójki, zostają jedynie Julian Kuny i Žan Hudoklin. Jednak ich również zabrakło. Dlaczego? Oficjalnego powodu nie podano. Zapewne sztab uznał, że nie ma sensu zabierać na mistrzostwa zawodników, którzy prezentują tak niski poziom. Kuny to żużlowiec-amator regularnie okupujący ostatnie pozycje we wszelkich możliwych turniejach, zaś Hudoklin ma dopiero 16 lat i nigdy nie startował jeszcze w żadnych zawodach 500cc.
Nadzieja w młodzieży
Jak widać, sytuacja słoweńskiego żużla nie jest zbytnio kolorowa. Szczególnie, że po sezonie 2020 zamknięto tor w Ljubljanie, stolicy kraju. Na terenie państwa pozostają więc dwa czynne ośrodki żużlowe – ten najpopularniejszy w Krško oraz mniej znany w Lendavie. Pewną nadzieją na lepszą przyszłość są jednak młodzi. Jeszcze jeden sezon i na motocykle 500cc przesiądzie się trzech nastolatków: Sven Cerjak, Gregor Zorko i Tilen Bracko. Warto zwracać uwagę szczególnie na tego pierwszego – rok temu zajął 6. miejsce w SGP3. Jeśli w niedalekiej przyszłości Matej Žagar ma doczekać się zastępcy, to właśnie w osobie Cerjaka.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!