Ruchome schody pędzące przez zakamarki lotniska Barajas w Madrycie nabrały blasku. Pomimo listopadowej pory, słońce nie oszczędzało przestronnego gmachu. Znajoma twarz uśmiechnęła się i zagadnęła mnie: „Hej Tomasz, tylko nie mów mi, że pracujesz dla motorowej federacji. Z tego nie da się wyżyć, do stu diabłów!”