W nadchodzącym sezonie czeka nas zmiana regulacji. Jednak już pojawił się pomysł powrotu do silników V10. Toto Wolff studzi emocje i ostrzega F1 przed podejmowaniem pochopnych decyzji.
Toto Wolff: Formuła 1 musi być wiarygodnym partnerem
Mohammed Ben Sulayem zasugerował w zeszłym miesiącu, że Formuła 1 powinna rozważyć powrót do silników wolnossących V10. Rozpoczęło to na nowo dyskusję, szczególnie wśród fanów, którzy pamiętają jeszcze ich ryk i emocje z tym związane. Wcześniej entuzjastycznie na ten temat wypowiadał się CEO F1, Stefano Domenicali.
Obecnie trwają prace nad bolidami na 2026 i wyzwaniami, jakie się z nimi wiążą. Producenci muszą zmierzyć się nie tylko z aktywną aerodynamiką, ale także z zwiększeniem mocy elektrycznej pochodzącej z baterii. W przyszłym roku będzie stanowić ona 50% całego zasilania jednostki napędowej.
Przeciwko skróceniu pięcioletniego cyklu regulacji, jaki przewidziano, wypowiedziało się ostatnio Audi. Niemiecki producent wejdzie oficjalnie do królowej motorsportu w przyszłym roku, przejmując zespół Stake. Honda również niezbyt optymistycznie odnosi się do perspektywy szybkiej zmiany, która mogłaby nastąpić już nawet w 2028.
Głos w tej dyskusji zabrał również Toto Wolff. W wywiadzie dla Motorsport.com ostrzega, że F1 musi być wiarygodnym partnerem dla producentów. Dodał, że wycofanie się szybsze z nowych regulacji nie świadczyło by dobrze o sporcie.
– Wyglądamy trochę głupio jako Formuła 1, kiedy zachęcamy kogoś takiego jak Audi i proponujemy świetny silnik hybrydowy ze zrównoważonymi paliwami, a potem nagle mówimy, że tak właściwie to chcemy go mieć tylko przez trzy lata, nie pięć – mówił szef zespołu Mercedesa.
Przytyk w stronę Red Bulla?
Nowe regulacje stanowią wyzwanie dla wszystkich, ale szczególnie dla Red Bulla, który po raz pierwszy zbuduje swój własny silnik. Co prawda Red Bull Powertrains podjął się współpracy z Fordem, ale w głównej mierze odpowiedzialna za to jest stajnia z Milton Keynes. Christian Horner poparł pomysł powrotu do silników V10, mimo iż jego zespół dużo zainwestował w stworzenie hybrydowej jednostki napędowej i technologie z tym związane.
Toto Wolff w wywiadzie nie wspomniał bezpośrednio o Red Bullu, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że miał ich na myśli, gdy mówił o rywalach Mercedesa, którzy wykorzystują pomysł przywrócenia silników V10, bo nie radzą sobie z nowymi hybrydami.
– Sądzę, że to ludzie, którzy mają przeczucie, że może nie będą tak konkurencyjni jakby chcieli w przyszłym roku. Pamiętajcie, że w 2014 te same osoby krytykowały przepisy dotyczące silników, bo ich dostawca jednostki napędowej nie był tak konkurencyjny na początku. Teraz robią własne silniki i myślę, że są tam obawy, że nie idzie im najlepiej, dlatego nagle zaczyna się biznes manipulacyjny i V10 pojawia się jako pomysł – skomentował Austriak.
Wolff sugeruje nieudane partnerstwo Red Bulla z Renault, który od 2014 roku dostarczał zespołowi hybrydowe silniki. Niestety okazały się one niekonkurencyjne i zawodne. Ostatecznie współpraca okazała się frustrująca, pomimo wcześniejszych sukcesów w poprzedniej erze regulacji silników V8. Mercedes z kolei wyprodukował bezapelacyjnie najlepszą jednostkę napędową, która pozwoliła stajni z Brackley na długo zdominować Formułę 1. Ekipa zdobyła rekordowe osiem tytułów konstruktorów z rzędu i siedem mistrzostw świata kierowców
Wielu myśli, że Mercedes znajduje się w najbardziej komfortowej pozycji na przyszłoroczne regulacje. Uważani są za faworytów, jeśli chodzi o wyprodukowanie najlepszego silnika. Bardzo dobrze ma radzić sobie również Ferrari, co nie zaskakuje. Z kolei przyszłość Red Bulla jest niepewna. Z padoku dochodzą mieszane głosy odnośnie tego, jak przebiega postęp ekipy w tworzeniu nowej hybrydy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!