Nie będzie szybszego powrotu V10. Dzisiaj odbyło się spotkanie władz F1 z producentami silników. Tematem były regulacje na 2026. FIA od paru dni ponownie znajduje się w ogniu krytyki. Odszedł kolejny ważny członek.
Nie będzie szybszego powrotu V10
W przyszłym roku wejdą w życie nowe regulacje techniczne. Nastąpią zmiany m.in. w jednostce napędowej. Turbodoładowana V6 będzie zasilana w równym stopniu silnikiem spalinowym i energią elektryczną pochodzącą z baterii. Od paru tygodni trwały dyskusje nad potencjalnym skróceniem przepisów na 2026 i przyspieszeniem powrotu V10.
Dzisiaj odbyło się spotkanie F1 z producentami silników. Mohammed Ben Sulayem chciał sprawdzić, jak duże poparcie ma przywrócenie silników V10. Jak podaje Auto Motor und Sport, pomysł został odrzucony przez Mercedesa, Audi i Hondę. W zebraniu wzięli udział również przedstawiciele Cadillaca.
FIA, FOM i producenci zgodzili się, że zniesienie przepisów na 2026 nie jest realistycznym pomysłem. Jak podaje The Race, spotkanie dotyczyło rozwiązania potencjalnych przeszkód, które mogą wyniknąć z przyszłorocznych regulacji. Mowa tu o ryzyku znacznych różnic w stawce, jakości wyścigów czy braku możliwości nadrobienia straty przez zespoły.
Strony otwarte są na rozważenie innych opcji i konfiguracji silnika w perspektywie długoterminowej, ale nie wcześniej niż 2029. Nie ustalono, czy F1 powróci do V8 czy V10, naturalnie aspirowanych czy turbodoładowanych. Pozostaje jasne, że jednostka hybrydowa jest kluczowa w utrzymaniu zaangażowania i zainteresowania ze strony producentów
Dyskutowano również o potencjalnej rekompensacie dla producentów, jeśli Formuła 1 wprowadziłaby silniki V8 lub V10 przed 2031. Związane jest to kosztami zaprojektowania i wyprodukowania nowej jednostki przy równoległym rozwijaniu hybryd V6.
FIA w ogniu krytyki
Wczoraj rezygnację z urzędu wiceprezydenta FIA ds. sportu złożył Robert Reid. Był jedną z nabliższych osób z kręgu Mohammeda Ben Sulayema, kiedy ten został prezydentem organizacji w 2021 roku. Od tamtego czasu jednak poróżnili się między sobą w wyniku kontrowersji związanych z Emiratczykiem. W swoim oświadczeniu napisał, że od dłuższego czasu był zaniepokojony istotnymi decyzjami, które zostały podjęte bez zachowania odpowiednich procedur i należytych konsultacji.
W odpowiedzi FIA podziękowała Reidowi za jego zasługi i wkład w motorsport. Zaprzeczyła też jego zarzutom, że nie przestrzega procedur i zasad.
Rezygnacja Reida jest kolejną z serii wysoko postawionych urzędników FIA. W zeszłym roku zaledwie po osiemnastu miesiącach odeszła Natalie Robyn, która sprawowała rolę dyrektor generalnej FIA. W oficjalnym oświadczeniu przedstawiono to jako ,,chęć poszukiwania innych możliwości poza organizacją” oraz że dobyło się za obopólną zgodą. Okazało się jednak, że Robyn został zmuszona do odejścia w wyniku narastających konfliktów z Mohammedem Bun Sulayemem. Była czwartą osobą od grudnia 2023 roku, która odeszła ze stanowiska kierowniczego. Wcześniej wypowiedzenie złożyli dyrektor sportowy, Steve Nielsen, dyrektor techniczny ds. single-seaterów, Tim Goss, a także szefowa komisji ds. kobiet, Deborah Mayer.
W świetle rezygnacji Roberta Reida, Natalie Robyn wczoraj po raz pierwszy wypowiedziała się publicznie od czasu odejścia z FIA. Wyraziła smutek rozwojem sytuacji, bo według niej zagraża to wiarygodności organizacji.
– Podczas mojej kadencji jako dyrektora generalnego pracowałam w trudnych warunkach, aby wzmocnić struktury zarządzania federacją i zwiększyć przejrzystość jej działań. Rezygnacja wiceprezydenta ds. sportu wyraźnie wskazuje na to, że istnieją poważne, trwające wyzwania strukturalne. Kiedy nie przestrzega się profesjonalnych procedur i wyklucza się udziałowców z procesu decyzyjnego, podważa to fundamenty silnej organizacji – stwierdziła w wypowiedzi dla BBC.
Co się dzieje z FIA?
W lutym 2025 Robert Reid oraz David Richards zostali pozbawieni możliwości wzięcia udziału w spotkaniu World Motor Sport Council. Powodem miała być odmowa podpisania umowy o zachowaniu poufności. Wynika ona ze zmian w statucie FIA dotyczących komisji etyki i audytu, zatwierdzonych w grudniu ubiegłego roku. Po ich uchwaleniu podniosły się głosy krytyki, twierdząc, że zmiany zmniejszą możliwość pociągnięcia federacji do odpowiedzialności. Obawiano się też, że może to prowadzić do niepokojącej koncentracji i zagarnięcia władzy.
David Richards wyraził wówczas swoje zaniepokojenie zmianami w statucie, domagając się większej przejrzystości w działaniu i otwartej debaty. Groził postępowaniem sądowym, jeśli FIA nie zajmie się jego obawami dotyczącymi zarządzania. Oskarżył Mohammeda Ben Sulayema, że organizacja pod jego przewodnictwem narusza swoje własne statuty. W kwietniu napisał otwarty list, w którym oskarżył federację o ,,zmianę moralnego kompasu”.
– Mój obecny problem dotyczy wymogu podpisania zmienionej umowy o zachowaniu poufności, która nie zawiera jasnej procedury oceny naruszenia ani niezależnego procesu w przypadku sporu. Podtrzymuję swoje stwierdzenie, że jest to w istocie <<nakaz milczenia>>, a mimo to Alberto, dyrektor generalny FIA, po prostu odrzuca te punkty. Ponadto, późniejsze działanie mające na celu wykluczenie mnie ze spotkania WMSC jest sprzeczne ze statutem FIA i niezgodne z prawem francuskim – czytamy w liście Richardsa.
Kierowcy F1 są rozczarowani
W styczniu kontrowersje wzbudziły zmiany w przepisach kodeksu sportowego. W listopadzie ubiegłego roku GPDA napisało towarty list do FIA. Kierowcy domagali się m.in. aby organizacja traktowała ich jak dorosłych. Chcieli też większej przejrzystości w kwestii nakładania kar pieniężnych. Pragnęli wiedzieć, gdzie trafiają pieniądze i na jakie cele są wydawana. Postąpili tak w reakcji na karę wymierzoną w Maxa Verstappena, który użył wulgaryzmu na oficjalnej konferencji prasowej podczas Grand Prix Singapuru. Nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
W zeszłym tygodniu Carlos Sainz otrzymał grzywnę w wysokości 20 tysięcy euro (10 tys. w zawieszeniu na rok). Spóźnił się na hymn państwowy przed Grand Prix Japonii. Hiszpan miał problemy żołądkowe i przez wizytę w toalecie nie stawił się na czas. Lekarze potwierdzili dolegliwości chorobowe. Jednak sędziowie FIA użyli to tylko jako okoliczność łagodzącą, aby nie nałożyć mu wyższej kary, a nie wystarczające usprawiedliwienie. Załącznik B kodeksu sportowego przewiduje maksymalnie 60 000 €.
Kierowcy czują się bezsilni
George Russell, który wraz z Carlosem Sainzem jest dyrektorem Grand Prix Drivers’ Association, wyraził swoje zaniepokojenie odejściem Roberta Reida.
– Niestety, za każdym razem, gdy docierają do nas jakieś wieści z tej strony sportu, nie jest to wielkim zaskoczeniem, więc naprawdę szkoda to widzieć – kogoś, kto jest bardzo szanowany w sporcie i jest w nim od tak dawna. Ciągle powtarzamy, co dalej? Tak, naprawdę szkoda to widzieć, miejmy nadzieję, że prędzej czy później otrzymamy więcej stabilności – stwierdził 27-latek.
Robert Reid wysłał list do wszystkich kierowców F1, w którym wyjaśnił swoją decyzję. George Russell wyraził ubolewanie rozwojem spraw. Wyjawił, że kierowcy są sfrustrowani. Czują, że nie mają żadnego wpływu na działania FIA, pomimo wielokrotnych prób podejmowania dialogu z ich strony.
– Muszę być szczery, dochodzimy do punktu, w którym nasze działania mają niewielki wpływ na tych facetów i musimy zaufać zespołom i Formule 1, że będą współpracować z FIA, aby dojść do porozumienia, a jeśli możemy pomóc, chcemy tam być, ale często wydaje się, że sprawy idą w ich kierunku – ocenił kierowca Mercedesa.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!