Włoska stajnia rozpoczęła sezon 2025 gorzej niż się spodziewano. Okazuje się, że mogą mieć fundamentalny problem w projekcie bolidu. Fred Vasseur obwinia media o narobienie szumu.
Rozczarowujący początek sezonu
Ferrari zakończyło poprzedni sezon jako wicemistrzowie konstruktorów, walcząc do ostatniego Grand Prix Abu Zabi o tytuł z McLarenem. Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że zaliczyli najlepszy sezon od lat, szczególnie pod względem operacyjnym. Pomimo spadku formy w połowie roku, która była wynikiem nieskutecznego pakietu ulepszeń wprowadzonych w Barcelonie, zespół zachował spokój i rozwiązał powstałe problemy.
Opanowanie i trzeźwy umysł to niewątpliwie zasługa Freda Vasseura, który objął stanowisko szefa zespołu w 2023 roku. Od tamtego czasu konsekwentnie próbuje zmienić filozofię Ferrari – ekipy, która wcześniej znana była z chaotycznych i raczej eratycznych reakcji na każdy napotkany problem oraz wątpliwych decyzji strategicznych. Pod przewodnictwem Francuza wydawało się, że w stajni z Maranello w końcu doprowadzono stronę operacyjną do porządku, ale Grand Prix Australii i Chin pokazały, że wszystkich niedociągnięć nie udało się wyeliminować.
Najgorszy początek sezonu od 2009
Ferrari wyglądało obiecująco podczas testów przedsezonowych w Bahrajnie. Chociaż to McLaren jednoznacznie uważany był za faworytów, to powszechnie sądzono, że włoska ekipa będzie w stanie od razu walczyć z nimi o mistrzostwo. Sesja treningowa w Australii tylko to potwierdziła – Charles Leclerc znajdował się w czołówce klasyfikacji czasowej. Niestety kwalifikacje przyniosły rozczarowanie, bo oba bolidy rozpoczęły niedzielny wyścig z 7. i 8. pozycji. Po rozczarowującym deszczowym Grand Prix, podczas którego obu kierowcom brakowało prędkości, Monakijczyk uplasował się na ósmej lokacie, a Lewis Hamilton na dziesiątej.
Szef zespołu, Fred Vasseur, zapewniał media, że SF-25 jest konkurencyjne i Australia nie pokazała prawdziwego potencjału bolidu. Uspokajał, że nie można o niczym przesądzać po jednym weekendzie.
Fot. Scuderia Ferrari HP na X / Lewis Hamilton wygrał swój pierwszy sprint w barwach Ferrari
Tydzień później w Szanghaju początkowo wydawało się, że Vasseur rzeczywiście miał rację. Lewis Hamilton zdobył pierwsze pole position do sprintu jako kierowca Ferrari i następnego dnia wygrał, komfortowo jadąc na czele, podczas gdy inni mieli problemy z wysoką degradacją.
Niestety kwalifikacje do niedzielnego wyścigu ponownie przyniosły rozczarowanie. Lewis Hamilton i Charles Leclerc zajęli kolejno 5. i 6. pozycje startowe. Z dobrej strony pokazał się George Russell, który rozdzielił dwóch kierowców McLarena, plasując się na drugim miejscu.
Najgorsze jednak nadeszło podczas samego Grand Prix, bo nie dość, że Charles Leclerc uszkodził przednie skrzydło w kontakcie z Lewisem Hamiltonem, to okazało się, że dzięki temu był od niego znacznie szybszy. Co więcej, oba bolidy zostały później zdyskwalifikowane i to z dwóch różnych powodów – pierwszy za zbyt niską wagę auta, a drugi za zbyt zużytą deskę pod podłogą. Tym samym zespół zaliczył najgorszy początek sezonu od 2009 roku. Obecnie znajduje się za Williamsem w kwalifikacji konstruktorów.
Ferrari ma problem
Okazuje się, że Ferrari może mieć większy problem niż tylko marna organizacja i przygotowanie. Podczas obu weekendów SF-25 było konkurencyjne podczas sesji treningowych i kierowcy wykręcali bardzo dobre czasy. Sytuacja zmieniała się w trakcie kwalifikacji, gdzie nagle tracili prędkość.
Charles Leclerc twierdzi, że nadal mają średnio trzy dziesiąte sekundy straty do McLarena, ale nie tłumaczy to ich spadku osiągów. George Russell w Mercedesie i Max Verstappen w trudnym RB21 potrafią wykorzystać pomyłki ekipy z Woking na swoją korzyść. Za to wydaje się, że stajnia z Maranello rzuca sobie kłody pod nogi.
Fot. Scuderia Ferrari HP / Charles Leclerc, Grand Prix Chin
Okazuje się, że podczas obu weekendów Ferrari zmieniło ustawienia między sesją treningową i sprintem a kwalifikacjami, jak sugerował Lewis Hamilton. Kluczowe jest to, że podwyższyli wysokość bolidów, co wpłynęło to negatywnie na osiągi. Wygląda na to, że SF-25 działa najlepiej, gdy jeździ możliwie jak najniżej.
Niestety, im niższa wysokość jazdy, tym ryzyko dyskwalifikacji jest wyższe, bo deska będzie się więcej ścierać o powierzchnię toru, o czym przekonał się Lewis Hamilton. Ogólne wrażenie w Ferrari jest takie, że mają szybkie auto, ale trudno wyciągnąć z niego najlepszy czas. Problemem jest również brak stabilności w tylnej osi.
Ferrari z fundamentalną wadą w projekcie
Ferrari w tym sezonie zdecydowało się na rewolucję w zawieszeniu i zamieniło przednie z push-rod na pull-rod. Jako jedyny zespół ma więc taką samą konfigurację z przodu i z tyłu. Fred Vasseur argumentował, że pozwoli to ekipie znaleźć szersze okno operacyjne i poprawi osiągi. Na razie wygląda jednak na to, że dostarcza im więcej problemów, niż korzyści.
Okazuje się, że tylne zawieszenie jest zbyt miękkie i nie zapewnia wymaganej stabilności. Podwyższając bolid, Ferrari traci siłę docisku generowanego przez podłogę. Motorsport Italia szacuje, że stajnia z Maranello może tracić nawet do czterech dziesiątych sekundy na okrążeniu.
Według Corriere Della Serra, Ferrari planuje przywieźć nową podłogę na Grand Prix Bahrajnu. Nie oczekuje się, że rozwiąże obecne problemy, ale może dać inżynierom więcej możliwości, jeśli chodzi o zakres wysokości jazdy. Włoskie media podają, że ekipa nie zamierza zmieniać niczego w zawieszeniu, ale rozważa wprowadzenie poprawek do dyfuzora.
Fred Vasseur: To media zrobiły szum
Po rozczarowującym początku sezonu 2025 i podwójnej dyskwalifikacji po raz pierwszy w swojej historii, Ferrari znalazło się w ogniu krytyki. Co nieuniknione, Fred Vasseur został zapytany o wyjaśnienia. Ekipa bowiem była w centrum zainteresowania fanów i mediów w trakcie zimy, wykorzystując marketingowo uwagę związaną z debiutem Lewisa Hamiltona w zespole.
– Próbujemy odizolować się od wszystkiego, co nas otacza. Byli ludzie, którzy mówili nam: »robiliście szum tej zimy«, ale to nieprawda, to media zrobiły szum. Zrobiliśmy tylko zdjęcie, nie udzielając żadnych wywiadów. Nawet nie zaprezentowaliśmy oficjalnie samochodu w Maranello. Entuzjazm związany z Ferrari jest faktem, ale nie jest czymś, czego szukamy. Musimy się z tym pogodzić. Skupiam się na pozytywnej stronie, czyli na energii, którą przekazują wszyscy nasi fani – odpowiadał na krytykę w wywiadzie dla L’Equipe, francuskiego dziennika sportowego.
Charles Leclerc nie ukrywał przed początkiem sezonu, że ambicją zespołu byłaby walka i zdobycie tytułów kierowców i konstruktorów. Lewis Hamilton również entuzjastycznie stwierdził, że według niego Ferrari gotowe jest na zdobycie mistrzostwa. Zapowiadany potencjał jednak na razie widzieliśmy jedynie przelotnie podczas sprintu w Chinach.
Mimo tego, Fred Vasseur twierdzi, że SF-25 jest szybki i posiada dane, które potwierdzają jego zdanie. Dyskwalifikację Hamiltona tłumaczy dążeniem do osiągnięcia limitu.
Fot. Scuderia Ferrari HP / Lewis Hamilton i Fred Vasseur, Grand Prix Chin
– Musimy odróżnić dyskwalifikację, ponieważ podejmujemy ryzyko, od dyskwalifikacji, ponieważ ktoś oszukuje. Celem gry w Formule 1 jest przekroczenie granic wszystkich parametrów, wszędzie. Aby osiągnąć ostatni gram wagi, aby osiągnąć ostatnią dziesiątą część milimetra deski (wskaźnik zużycia podłogi) , aby osiągnąć ostatni milimetr odkształcenia skrzydła. Tak więc jest pewne, że im większa jest presja, tym bardziej intensywna jest walka, tym bardziej musimy zbliżyć się do tych granic i tym większe podejmujemy ryzyko – szef Ferrari usprawiedliwiał się dalej w rozmowie z L’Equipe.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!