„Wilbur, bądź ostrożny, nie manewruj nogami, bo Małgosia ma coraz mniej przestrzeni na tylnym siedzeniu” – rzekł Greg Hancock prowadząc auto na trasie: Częstochowa – Warszawa. Syn Grega smacznie sobie drzemał, a auto prowadzone przez „Grina” mijało skalne ostańce na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Moja małżonka Małgosia, miała niezły ubaw, bo Wilbur we śnie ćwiczył wszystkie figury znane ze świata freestyle motocrossu. Był body varial, Paris Hilton, tsunami, chory Indianin, shaolin, underflip i nac-nac…