Peter Kildemand uważa, że Zdunek Wybrzeże Gdańsk jest mu winne kilkadziesiąt tysięcy złotych za starty w sezonie 2020. Zarząd klubu zaprzecza i zapewnia, że pod koniec ubiegłego sezonu gdańszczanie rozliczyli się z Duńczykiem.
Peter Kildemand po sezonie 2019 zdecydował się na opuszczenie PGE Ekstraligi i starty na zapleczu elity. Duńczyk chciał wrócić do swojej najlepszej formy z lat 2014-2015, jednak w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk nie do końca mu się to udało. Popularny „Pająk” jeździł nierówno i dobre występy przeplatał słabą postawą, a sezon zakończył z 26. średnią biegową eWinner 1. Ligi.
Gdański epizod trwał więc zaledwie jeden sezon, ale okazuje się, że być może doczekamy się kontynuacji. Kildemand uważa, że nadmorski klub do dziś nie wypłacił mu należnych pieniędzy. Duńczyk mówi o 60 tysiącach złotych. – Gdański klub wciąż zalega mi 60 tysięcy za sezon 2020. To pieniądze za punkty zdobyte na torze w sześciu ostatnich spotkaniach. Byłem cierpliwy, ale od dłuższego czasu nie mogę skontaktować się z klubem, więc zdecydowałem się powiedzieć o tym publicznie. Nie mogę dłużej czekać – mówi w rozmowie z portalem sport.trojmiasto.pl były uczestnik cyklu SGP.
Zarząd utrzymuje, że kontrakt został już rozliczony i Kildemand otrzymał wszystkie zarobione na torze pieniądze. – Bardzo szanujemy Petera i pracę, która wykonał na torze w barwach Zdunek Wybrzeża. Jednakże w żaden sposób nie możemy zrozumieć jego roszczeń. Wszelkie zobowiązania wynikające z kontraktu oraz tzw. umów sponsorskich zostały zrealizowane do 30 października 2020 roku – to fragment oficjalnego komunikatu klubu.
Przypomnijmy, że w tym sezonie Peter Kildemand w Polsce bronił barw Aforti Startu Gniezno. 32-latek zmagał się z kilkoma urazami. Również kontuzja zakończyła całkiem solidny sezon w wykonaniu duńskiego żużlowca.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!