Start sezonu żużlowego w tym roku bardzo się opóźnia. Postanowiliśmy umilić naszym czytelnikom czas oczekiwania na początek rozgrywek żużlowych, przypominając znakomite spotkania sprzed lat — zarówno z najnowszej historii Ekstraligi, jak i sprzed kilku, a nawet kilkunastu sezonów. W inauguracyjnym odcinku serii prezentujemy spotkanie finałowe pomiędzy Unibaxem Toruń a Unią Leszno z 2007.
Po dobrym początku XXI wieku torunianie wpadli w tarapaty finansowe i w 2006 roku ledwie utrzymali się w lidze. Pomocną dłoń do klubu wyciągnął Roman Karkosik. Biznesmen wsparł klub finansowo, solidnie wzmocnił skład i chciał walczyć o najwyższe cele. Wszystko układało się znakomicie – klub pod nową nazwą jak burza mknął przez rundę zasadniczą, notując tylko 3 porażki. Wiele wskazywało na to, że Unibax sięgnie po złoto. W Lesznie głód sukcesu wcale nie był mniejszy. 11-krotni wówczas mistrzowie kraju na kolejny tytuł czekali od 1989 roku i złotej ery Romana Jankowskiego, Zenona Kasprzaka i Piotra Pawlickiego seniora. Przez 18 lat leszczynianie zdobyli raptem jeden medal — srebro z 2002 roku. To właśnie podopieczni Czesława Czernickiego zakończyli rundę zasadniczą na drugim miejscu.
–> SPRAWDŹ SIĘ! KTO WZIĄŁ UDZIAŁ W FINALE EKSTRALIGI W 2007 ROKU?
W 2007 roku przywrócono fazę play-off, ale w innowacyjnej formie. Ćwierćfinały nie były dla „Byków” i „Aniołów” trudnymi przeprawami. Unia pokonała Włókniarza Częstochowa, a torunianie przejechali się po „Jaskółkach” z Tarnowa. W półfinale biało-niebiescy mierzyli się z rzeszowską Stalą i ponownie dość pewnie zwyciężyli. Dużo więcej kłopotów miał zespół z Torunia. Unibax mimo wyjazdowego zwycięstwa jednym „oczkiem”, na własnym stadionie aż do biegów nominowanych musiał drżeć o awans. Ostatecznie okazał się lepszy od Atlasu Wrocław i pierwszy leszczyńsko-toruński finał w historii rozgrywek o DMP stał się faktem.
–> SPEEDWAYNEWS EXTRA. ZOBACZ NOWY PROJEKT SPEEDWAYNEWS.PL!
Faworytem były „Anioły”. Sullivan i spółka zdobyli w sezonie zasadniczym wszystkie bonusy, także w starciu z Unią. Ba, torunianie zdołali nawet zwyciężyć na stadionie im. Alfreda Smoczyka (należy jednak zaznaczyć, że Unia była osłabiona brakiem Jarosława Hampela). „Byki” z kolei najbardziej zagroziły Unibaxowi na jego terenie. Finałowy dwumecz zapowiadał się zatem pasjonująco. Mimo obiecującego początku w Lesznie, torunianie wracali do grodu Kopernika „na tarczy”, ze stratą ośmiu punktów. W rewanżu podopieczni Jana Ząbika musieli dać z siebie absolutnie wszystko, aby wywalczyć mistrzowski tytuł.
Do decydującego starcia obydwa zespoły przystąpiły osłabione. Większy problem miał z pewnością Czesław Czernicki, albowiem lider Unii, Jarosław Hampel, nadal zmagał się z urazem ręki, a przed finałem ból był na tyle mocny, że lider "Byków" musiał zrezygnować z jazdy. Jednak leszczynianie mogli stosować tzw. „ZZ-kę”. W barwach Unibaxu nie mógł wystąpić z kolei biorący udział w Zlatej Přilbie Ales Dryml. Czecha zastąpił zakontraktowany na prędce Steve Johnston, ale Australijczyk nie był bynajmniej wzmocnieniem dla trzykrotnych mistrzów kraju i mimo tego, że miał do dyspozycji motocykle Ryana Sullivana, lekko mówiąc, nie błysnął w walce z klasowymi przeciwnikami.
Rekord frekwencji na stadionie przy ulicy Broniewskiego – 18 tysięcy kibiców, do tego ogłuszający doping, tysiące serpentyn i Wojciech Żabiałowicz konno — anturaż decydującej batalii był iście mistrzowski. Fani „Aniołów” po pierwszych biegach mogli być jednak niepocieszeni. Faworyzowanych gospodarzy w wyścigu juniorskim pogodził niespodziewanie Adam Kajoch, a bieg później bohater pierwszego meczu — Damian Baliński — dzielnie odpierał ataki Wiesława Jagusia broniąc podwójnego zwycięstwa. Kilka gonitw później „Bally” piękną przycinką minął na kresce Žagara i zapewnił Unii kolejny biegowy triumf.
Kibice z Leszna na stadionie w Toruniu (slajd z TV Leszno)
Biało-niebiescy imponowali przede wszystkim startami, choć kilka razy udało im się błysnąć na trasie, tak jak chociażby wspomnianemu Balińskiemu i Adamsowi, który w szóstym wyścigu najpierw minął Karola Ząbika, a następnie przefrunął obok Sullivana. Australijczyk startujący w barwach Unibaxu wyciągnął jednak wnioski i bieg później wspólnie z Wiesławem Jagusiem pokonał Adamsa, odnosząc pierwsze po toruńskiej stronie biegowe zwycięstwo. „Anioły” poszły za ciosem — po ósmym biegu był już remis. Walka nabierała rumieńców, ale leszczynianie nadal pilnowali zaliczki z pierwszego spotkania.
W 10. wyścigu upadł nieatakowany Matej Žagar. Uczestnik cyklu Grand Prix został oczywiście wykluczony, a w powtórce dzięki zwycięstwu Adamsa leszczynianie ponownie wysunęli się na prowadzenie i byli już o krok od złotego medalu. Unibax walczył do końca i miał szansę odrobić straty, ale na przeszkodzie stanęła świetna postawa Juricy Pavlica. Chorwat w pierwszym łuku przy wsparciu Balińskiego uporał się z Sullivanem, potem wyprzedził Karola Ząbika, a następnie konsekwentnie trzymał się krawężnika, nie dając szans na atak 21-letniemu wówczas torunianinowi. Biegowy remis stawiał leszczynian w znakomitej sytuacji.
Podopieczni Jana Ząbika i Jacka Gajewskiego walczyli jednak do upadłego. W 12. wyścigu wygrali podwójnie i wysunęli się na minimalne prowadzenie, ale nadal byli daleko od odrobienia ośmiu punktów straty z meczu w Lesznie. W pierwszym podejściu do 13. biegu upadł Pavlic. „Jura” nie chciał walczyć z bólem i w powtórce umyślnie wjechał w taśmę, a na torze w ramach rezerwy pojawił się Troy Batchelor. Młody Australijczyk długo podążał za rodakiem, Leigh Adamsem, ale ostatecznie nie dał rady nacierającemu Jagusiowi. 39:39 przed biegami nominowanymi i gospodarze nie mieli wyjścia – musieli postawić wszystko na jedną kartę i wygrać pozostałe wyścigi podwójnie.
Jurica Pavlic na mecie 11. wyścigu (slajd z TV Leszno)
Na nic zdała się kapitalna postawa Miedzińskiego w 14. gonitwie. Matej Žagar cały sezon spisywał się poniżej oczekiwań i zawiódł również w najważniejszym momencie. Okropnie wolny Słoweniec wychodził z siebie, aby gonić „Kaspera” i Troya Batchelora, ale nie był w stanie zbliżyć się do rywali… Biegowy remis oznaczał kres 18 lat oczekiwania — po 6580 dniach „Byki” ponownie były najlepszym klubem w Polsce! Zawodnicy i członkowie sztabu w szale radości wybiegli na tor i zaczęli podrzucać Kasprzaka. Wielka mobilizacja, wzajemna pomoc i świetna postawa wszystkich zawodników – Unia w pełni zasłużyła na złote krążki.
–> SPEEDWAYNEWS PODCAST – ROZMAWIAMY O ŻUŻLU! POSŁUCHAJ PROJEKTU SPEEDWAYNEWS.PL!
Niestety, kibice nie zapanowali nad emocjami. Konieczna była interwencja policji w momencie, gdy doszło do bijatyki fanów obydwu zespołów. Później pseudokibice Unibaxu próbowali staranować bandę na przeciwległej prostej, co zakończyło się interwencją oddziałów prewencyjnych policji. Na torze oprócz serpentyn lądowały także niestety kamienie, butelki i inne niebezpieczne przedmioty. Arbiter był zmuszony do przerwania meczu. Po pewnym czasie udało się dokończyć spotkanie, a w ostatnim akcie finału leszczynianie dopełnili dzieła i odnieśli zwycięstwo. Balińskiego i Adamsa przedzielił Sullivan, który był tego dnia najskuteczniejszym z podopiecznych Jana Ząbika.
Leszczynianie zwyciężyli 46:44, a w dwumeczu 95:85 i zdobyli dwunasty w klubowej historii tytuł. Kluczem do sukcesu był monolit i fakt, że każdy dołożył do wyniku cenne „oczka”. W szeregach leszczynian panowała wyśmienita atmosfera i wielka mobilizacja – swoje motocykle udostępnili kolegom wicemistrz świata i zdobywca 16 punktów — Leigh Adams oraz Kasprzak i kontuzjowany Hampel. W parkingu gotowy do jazdy za będącego po sobotniej kraksie Pavlica był też Miśkowiak. "Byki" okazały się równiejsze i obnażyły słabości torunian. W szeregach Unibaxu za finałową porażkę najbardziej obwiniano Žagara. Stały uczestnik cyklu SGP miał być liderem „Aniołów”, ale nie sprostał oczekiwaniom — Słoweniec zdobył w pięciu startach tylko trzy punkty. Liderami miejscowych, oprócz Sullivana (11+3), byli Jaguś (9) i Miedziński (9+1).
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!