Polacy coraz szerzej otwierają się na inne odmiany żużla. W sezonie 2020 nasz kraj zorganizuje dwie imprezy wysokiej rangi – finał Indywidualnych Mistrzostw Europy w ice speedwayu oraz końcową rundę Grand Prix na długim torze. Chęć startu w tym drugim turnieju wyraża Marcel Kajzer.
O tym, że związany z Poznańskim Stowarzyszeniem Żużla zawodnik przymierza się do startów w long tracku, pisaliśmy już niemal równo rok temu. Wtedy na medialnych zapowiedziach się skończyło – Marcel Kajzer zaliczył spadek swojej formy w klasycznym żużlu. To w połączeniu z dużymi wzmocnieniami drużyny sprawiło, że żużlowiec skoncentrował się na walce o miejsce w składzie „Skorpionów”.
O długim torze jednak nie zapomniał. Kajzer podejmuje drugą próbę, ale tym razem jest do niej solidniej przygotowany. – Temat wrócił i jest bardziej zaawansowany. W ubiegłym roku nie udało się z różnych przyczyn, ale teraz wygląda to o wiele lepiej. Dopinam dosłownie ostatnie szczegóły, żeby upewnić się, że zdołam połączyć sezon na długim torze i na klasyku. Jeśli te finalne ustalenia się potwierdzą, to będę zawodnikiem long tracka już w 2020 roku. W takiej sytuacji czeka mnie około 25 imprez oraz eliminacje do Grand Prix na długim torze – zdradza wychowanek Kolejarza Rawicz.
Główne wyzwania stojące przed zawodnikiem, który chce na taką skalę połączyć dwie odmiany żużla? Po pierwsze pieniądze, gdyż potrzebna jest podwójna baza sprzętowa. Nie jest możliwe, by Kajzer sfinansował dodatkowe duże inwestycje z pieniędzy zarobionych w drugoligowym Poznaniu – zwłaszcza w sytuacji, w której część sezonu spędził na ławce rezerwowych. Na tym temacie żużlowiec koncentrował się przez całą zimę, negocjując ze sponsorami i dorabiając w „zwykłej” pracy.
Drugie wyzwanie pojawi się w sezonie, a mówiąc krótko, będzie to… konieczność przebywania w dwóch miejscach w tym samym czasie. Zawody na długim torze, podobnie jak polskiej ligi, odbywają się niemal wyłącznie w weekendy – do tego dominuje tam zachód Europy. – Logistycznie będziemy musieli wraz z teamem stanąć na najwyższym poziomie, żeby to ogarnąć. Mocno ratuje nas fakt, że są też samoloty. Z biegiem czasu będzie się klarować dokładny terminarz. Wtedy będzie można działać już na konkretach. Na ile się będzie dało, na tyle sprawimy, żeby Poznań i długi tor ze sobą nie kolidowały – obiecuje Marcel Kajzer.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!