Zwycięstwem sezon zakończyła Żużlowa Reprezentacja Polski. W minioną sobotę podopieczni Marka Cieślaka pokonała ekipę Resztę Świata 58:32. Po spotkaniu selekcjoner kadry narodowej nie krył zadowolenia z udanego roku, jednak już stawia cele na przyszły sezon.
Wokół spotkań Żużlowej Reprezentacji Polski już od kilku lat towarzyszy bardzo przyjemna dla oka i w pełni profesjonalna otoczka. Każda taka impreza jest dopracowywana w najmniejszym szczególe a dbałości o detale pozazdrościć mogłaby niejedna firma zajmująca się organizacją różnej maści uroczystości. Wszystko to „żyje” w mocnej symbiozie z licznym i stale powiększającym się gronie darczyńców, którzy swym wsparciem dotują rodzimy żużel. By nie być gołosłownym, wystarczy przytoczyć przykład z sobotniej potyczki w Rybniku. W zacne grono zasiadające w Galerii Sław Żużlowej Reprezentacji Polski wprowadzony został Andrzej Wyglenda. Wspaniała inicjatywa nagradzania najwybitniejszych jednostek zasłużonych dla barw narodowych w sprytny, acz nieinwazyjny sposób, została połączona z zareklamowaniem jednego z głównych sponsorów „biało – czerwonych”. Firma kurierska GLS dostarczyła, dosłownie, pamiątkową paterę na sam środek rybnickiej murawy.
O istotnej roli darczyńców na pomeczowej konferencji wspomniał selekcjoner ŻRP – Marek Cieślak. – Cieszę się, że mamy wsparcie tylu zacnych firm. Trzeba to sobie powiedzieć jasno – żużel to nie jest tani sport i bez odpowiednich sponsorów ciężko jest o sukces. Pomagają nam się rozwijać i zdobywać jak najwyższe cele. A jedynym jeszcze nieosiągniętym szczytem jest oczywiście Speedway of Nations. Szczerze powiedziawszy, to cały ten cykl jest bardzo loteryjny. Drużyny jeżdżą dwa dni a później w finale startują najlepsze pary, z których tylko jedna wygrywa a druga przegrywa. Wiadomo, mistrzowie wygrywają, jednak potrzeba ogrom szczęścia i jeszcze kilku innych czynników, by stanąć na najwyższym stopniu podium. W tym sezonie zdobyliśmy srebro w Togliatti, gdzie Bartek był niepokonany. Przyszła jednak pora na finał, Rosjanie atomowo wyszli spod taśmy i złoto było już nie do wygrania. Dlatego Bartek już mi obiecał, że w przyszłym roku stanie choćby na rzęsach, żeby to w końcu wygrać i zamknąć temat.
Od ponad tygodnia na ręce Bartosza Zmarzlika składane są niezliczone ilości gratulacji ze wszystkich stron. Tytuł Indywidualnego Mistrza Świata zdobyty na toruńskiej Motoarenie był z oczywistych względów największym sukcesem 24-latka. Zawodnik gorzowskiej Stali ma zatem w swoim dorobku medal światowego czempionatu z każdego, możliwego kruszcu. W inauguracyjnym sezonie na światowych torach wywalczył srebro a przed rokiem musiał on uznać wyższość tylko Taia Woffindena. Pozycja Zmarzlika w wielkim speedwayu jest więc niepodważalna, która stanowi świetną bazę do tego, by atakować szczyty rekordowych list. Mało kto jednak pamięta o nie najłatwiejszych początkach gorzowianina w narodowych barwach. – Miałem szczęście do zawodników, z którymi przyszło mi pracować. Niezmierni mi z tego powodu miło i jestem dumny, że spotykałem chłopaków, którym się chciało pracować na swój sukces i dążyć do najwyższych celów. Kiedyś kimś takim był Tomek Gollob, teraz jest nim Bartek. W zasadzie, to dwóch Bartoszów – Zmarzlik oraz Smektała. Jestem w kadrze już trzynaście lat, więc gdy zaczynałem to nasz nowy, Indywidualny Mistrz Świata miał dopiero jedenaście lat (śmiech). Pamiętam go, jak przyjechał na trening do Wrocławia, gdy byłem tam trenerem. Zobaczyłem wówczas, jak Bartek jeździ i pomyślałem sobie wtedy „No, Gorzów ma wielki talent”. Więc pamiętam doskonale tę drogę Zmarzlika od jego najmłodszych lat. Pamiętam, jak powołałem go do seniorskiej kadry na turniej o Drużynowe Mistrzostwo Świata, akurat był to ten rok, w którym Jarek Hampel nieszczęśliwie się połamał w zawodach eliminacyjnych. Pojechaliśmy wówczas w mocno rezerwowym składzie. Dziennikarze atakowali mnie wtedy „Czemu Bartek, dlaczego on? Przecież jeszcze nie dorósł do tego, by jeździć z seniorami w kadrze”. Odpowiadałem wówczas „Po to jeździ, żeby w przyszłym roku był najlepszy”. I był. Dlatego trzeba dać czasami szybko szansę, tym bardziej, jeśli dotyczy to jakiegoś wyjątkowego talentu.
Żużlowa Reprezentacja Polski kończy zatem rok 2019 tak, jak go zaczęła. W Wielkanocny Poniedziałek podopieczni Marka Cieślaka pokonali na rzeszowskim owalu przedstawicieli Reszty Świata 51:38. Następnie przyszła pora na drugą edycję Speedway of Nations i półfinał w niemieckim Landshut. Za naszą zachodnią granicą „biało – czerwoni” uzyskali awans do rosyjskiego finału, a w nim musieli uznać wyższość reprezentantów Sbornej. W minioną sobotę ŻRP poprawiła znacząco rezultat kwietniowej potyczki z Resztą Świata, gromiąc ich 58:32. To tyle, jeśli chodzi o kronikę występów nadwiślańskiej kadry. A jakie cele przed swoimi podopiecznymi na sezon 2020 stawia Marek Cieślak? – Zlikwidowanie Drużynowych Mistrzostw Świata uderzyło trochę w kadry narodowe. Kiedyś ten turniej obejmował większą ilość zawodników, większa grupa żużlowców była brana pod uwagę. Drużyna liczyła pięć miejsc, więc tych siedmiu, ośmiu mogło walczyć o pierwszy skład. Łatwiej też było utrzymać dyscyplinę. W SoN mamy dwóch seniorów i jednego juniora, więc niektórzy już na starcie w ogóle nie wierzą, że mogą się do tej kadry dostać. Jednak obok mnie siedzą zawodnicy, którzy chcą się w niej znaleźć. Myślę, że w Polsce mamy sporo żużlowców, którzy chcą reprezentować nasz kraj. W zeszłym sezonie był brąz, w tym srebro, więc plan jest taki, by za rok sięgnąć po złoto. Miejsce finału jest dla nas dobre, tor w Manchesterze preferuje zawodników, którzy lubią się ścigać. Można walczyć zarówno przy krawężniku jak i po „szerokiej”, w zasadzie można jeździć tam, gdzie się chce. Z pewnością będziemy chcieli wygrać wszystkie spotkania, choć nie wiem, czy firma One Sport wybrała już dla nas jakichś przeciwników. Musimy udowodnić kibicom i sponsorom, że Polska jest żużlową potęgą – zakończył piastujący od trzynastu lat swoje stanowisko, selekcjoner „biało – czerwonych” – Marek Cieślak.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!