Żużel to jedna z najniebezpieczniejszych dyscyplin sportu. Nie jedna i nie dwie kariery zakończyły się paskudnymi upadkami, po których zawodnicy nie byli w stanie kontynuować ścigania po owalnym torze. Przez lata pracowano nad zwiększeniem standardów bezpieczeństwa, a obecne kombinezony i ochraniacze są już na bardzo wysokim poziomie.
Jeśli mielibyśmy wskazać, to odpowiedzi byłoby bez liku. Kibice w czarnym sporcie kochają przeróżne jego elementy – ogromne emocje podczas startów, wspaniałe mijanki, charakterystyczny zapach, atmosferę trybun czy też adrenalinę i ryzyko, z którym wiąże się jego uprawianie. Niektórzy zapominają, że kilka razy w sezonie żużel pokazuje swoje drugie oblicze, a kibice drżą o zdrowie i życie swoich ulubieńców. W ubiegłym sezonie fani zamarli, gdy w Vojens śmierci w oczy zajrzał Fredrik Lindgren, a Tai Woffinden staranował bandę w Manchesterze podczas finału Speedway of Nations.
Pod względem bezpieczeństwa żużel jest jednak na coraz wyższym poziomie. Doszliśmy do poziomu, na którym trudno już o podniesienie poprzeczki. Wprowadzone przed laty dmuchane bandy uratowały dziesiątki kręgosłupów i innych kości. Na rzecz bezpieczeństwa zmieniono nawet… taśmę, aby ta łatwiej zrywała się w razie dostania w okolice szyi zawodnika. Kluczowym elementem jest jednak kevlar oraz wszystko co pod nim i na nim. A i tutaj obserwujemy w ostatnich latach sporo zmian.
Ale bezpieczeństwo jest dla zawodników ważne również poza torem. W speedwayu pracuje się w zasadzie całą zimę, aby forma fizyczna stała na najwyższym poziomie. Zawodnicy ćwiczą nie tylko fizyczną siłę, ale również… sztukę upadania. Wielu z nich decyduje się na sporty walki, a jednym z hitów ostatnich lat było MMA. Bardzo wygodny i bezpieczny strój z odpowiedniego materiału pozwala uniknąć urazów podczas ciężkich treningów w ringu czy na sali.
Szymon Woźniak (C) i Emil Sajfutdinow (Ż) korzystają z ochraniaczy karku
Jeśli zaś chodzi o tor, to tradycyjne ochraniacze są oczywiście standardem. Żużlowcy chronią nimi kolana, ramiona, biodra, cały korpus, a rękawiczkami i kaskiem zabezpieczają dłonie oraz głowę. W ostatnich latach na popularności znacznie zyskały ochraniacze i stabilizatory karku, z których korzysta spora część żużlowców ze światowej czołówki. W razie upadku pozwalają one uniknąć poważnych konsekwencji i urazów kręgosłupa.
Swoje pięć groszy w temacie bezpieczeństwa dorzuca również sam kombinezon. Jednym z systemów zabezpieczających jest nadmuchiwanie się kevlaru w momencie wypadku. Z takiego rozwiązania jako jeden z pierwszych korzystał chociażby popularny „Bomber”, czyli Chris Harris. Można było to poznać po tym, że nowy zawodnik specHouse PSŻ-u Poznań sprawia wrażenie nieco większego i bardziej pulchnego, co jeszcze się zwiększa w momencie kraksy.
W którą stronę pójdą teraz rozwiązania związane z bezpieczeństwem w żużlu? Trudno powiedzieć, co i w jaki dokładnie sposób można jeszcze poprawić. Z całą pewnością jeśli pojawi się konieczność zmian w danym aspekcie, to rozgorzeje na ten temat gorąca dyskusja. Przełomowe pomysły mogą pojawić się znikąd, a ich wpływ na zdrowie i życie żużlowców może być ogromny.
Artykuł powstał przy współpracy z warhouse.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!