Krzysztof Mrozek już od niemalże dekady sprawuje funkcję prezesa w ROW-ie Rybnik. Przez ten czas udało mu się dwukrotnie wejść do PGE Ekstraligi i nie wiemy czy rybniczanie nie startowali by w niej dalej gdyby nie dopingowa wpadka Grigorija Łaguty.
W 2016 roku drużyna z Górnego Śląska zakończyła miejsce na wysokim szóstym miejscu w PGE Ekstralidze a jednym z jej liderów był Rosjanin Grigorij Łaguta, który został czwartym zawodnikiem całych rozgrywek notując najlepszy sezon w karierze. Zawodnik urodzony w Bolszoj Kamieniu dość szybko stał się ulubieńcem rybnickiej publiczności, lecz szybko wszystko obróciło się o 180 stopni gdy 7 lipca 2017 roku wyszła na jaw informacja, że ten startował na dopingu. To właśnie te zdarzenie według Krzysztofa Mrozka miało największy wpływ na późniejsze losy drużyny. Prezes ROW-u nie wie czy gdyby taka sytuacja się powtórzyła to znów stanąłby po stronie zawodnika i robił wszystko by go bronić. Jak informuje Łaguta zmienił klub pomimo podpisanego zobowiązania do startów po zakończeniu karencji – W 2017 drużyna była zbilansowana, zawodnicy zostali dobrani charakterologicznie, jechaliśmy dobrze. Moim zdaniem pewne miejsce w środku tabeli, aż tu Wojtek Stępniewski zadzwonił i zapytał, czy stoję, czy siedzę, bo ma dla mnie porażającą informację: jeden z twoich zawodników był na dopingu. Wojtek zrobił mi fajny prezent, bo akurat zadzwonił w dniu moich urodzin. Od tego dnia wszystko się rozwaliło w drobny mak. W tym czasie, na tyle ile mogłem, zaangażowałem się w pomoc przede wszystkim zawodnikowi, a pośrednio przecież też klubowi. Nie wiem, czy teraz, w podobnej sytuacji zachowałbym się tak samo. Każda sytuacja jest inna. W dokumentacji sprawy dyscyplinarnej Grigorija, która jest w POLADA, a przecież kopie tych dokumentów otrzymywał również pełnomocnik PZM/EŻ Sp. z o.o. jest podpisane przez niego w towarzystwie jego Pełnomocnika Pana Klimczyka zobowiązanie do startów w rybnickim klubie po zakończeniu karencji do końca sezonu 2020 r. – mówi dla strony klubowej.
Mrozek odniósł się również do sprawy uciekających zawodników z Rybek Rybnik do Eltrox Włókniarza. Rok temu pod Jasną Górę przeniósł się Szymon Ludwiczak a niedawno to samo powtórzył Marcel Kowolik. Jak informuje jest to możliwe przez brak odpowiedniego dokumentu podpisanego pomiędzy klubem miniżużlowego a jego zawodnikami. Ponadto w Rybniku ma powstać konkurencja w miniżużlu i to stowarzyszenie, którego prezesem jest Mrozek będzie również startować i szkolić zawodników dla ROW-u – Problem jest jednak w innym miejscu: brak odpowiedniej klauzuli w umowach pomiędzy MKMŻ Rybki Rybnik a zawodnikami mini żużla obligującej ich do kontynuowania kariery w naszym klubie. Wielokrotnie z mojej strony padało pytanie do zarządu Rybek, czy tworzą klub komercyjny i sprzedają swoich wychowanków poza Rybnik, czy też opierają swoją działalność w główniej mierze na dotacji samorządowej i są zobligowani do przekazywania wszystkich wyszkolonych u siebie zawodników do ROW-u Rybnik. To pytanie pozostaje nadal bez odpowiedzi. Jeśli nic się dalej nie wydarzy, zaczniemy szkolić mini żużlowców w naszym stowarzyszeniu, będąc w ten czas naturalną lokalną konkurencją dla Rybek. Ja każdemu adeptowi proponuję sprzęt klubowy oraz opiekę mechanika. Nie płacę za dojazdy na treningi, bo klubu na to nie stać. – kończy Mrozek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!