Dillon Ruml to zawodnik, pochodzący ze Stanów Zjednoczonych, który w sezonie 2021 zadebiutował w żużlu w Europie w barwach brytyjskiego klubu Plymouth Gladiators. - To był taki otwieracz oczu dla mnie w sensie tego, co jest możliwe na motocyklu i co muszę zrobić, aby osiągnąć poziom, na którym chcę być - mówi młody Amerykanin w rozmowie na łamach naszego portalu.
ENGLISH VERSION – CLICK HERE
Magdalena Magdziarz (speedwaynews.pl): Dill, miniony już sezon 2021 był dość przełomowym w Twojej dotychczasowej karierze. Istotnym krokiem dla Ciebie było to, że po raz pierwszy, odkąd jeździsz na żużlu, spędziłeś go już nie w swoim ojczystym kraju. Jak podsumujesz swoje pierwsze zetknięcie z brytyjskim speedwayem?
Dillon Ruml (zawodnik Plymouth Gladiators): Tak, rok 2021 był moim pierwszym sezonem w ściganiu poza Stanami Zjednoczonymi. To był taki otwieracz oczu dla mnie w sensie tego, co jest możliwe na motocyklu i co muszę zrobić, aby osiągnąć poziom, na którym chcę być. Podsumowując, to był świetny sezon i potraktowałem go po prostu jako doświadczenie do nauki w moim pierwszym roku.
– Poszedłeś w ślady starszego brata, Maxa, i podobnie jak on, podpisałeś kontrakt w Wielkiej Brytanii. Wyjazd do Europy wiązał się jednak ze sporymi kosztami, toteż chciałeś zebrać środki na starty, organizując turniej golfowy. Podchodząc do organizacji tego wydarzenia, na czyje wsparcie mogłeś liczyć? Z jakim skutkiem zakończył się ostatecznie ten turniej golfowy?
– Ściganie się w Wielkiej Brytanii może być bardzo drogie, szczególnie dla zawodnika pochodzącego ze Stanów Zjednoczonych. W zorganizowaniu turnieju golfowego pomógł mi Aaron Fox, były zawodnik z Wielkiej Brytanii, ale niestety, ze względu na obecne czasy, nie udało się. Na szczęście, miałem mnóstwo pomocy od sponsorów, promotorów i amerykańskiej społeczności żużlowej, aby zebrać fundusze potrzebne do rozpoczęcia mojej kariery.
– Jak oceniasz swój sezon w Europie? Czy spełniłeś wszystko to, co postawiłeś sobie za cel?
– Bycie nowym zawodnikiem na brytyjskim torze było trudne, a początek mojego sezonu nie był łatwy. Ze względu na wolne terminy i niezbyt napięty harmonogram, było to o wiele trudniejsze. Kiedy już konsekwentnie jeździłem na motocyklu, zrobiłem ogromny postęp i mogłem pokazać swoje możliwości na motorze z niezłymi wynikami.
– W swoim debiutanckim sezonie w Europie podpisałeś kontrakt z klubem prowadzonym przez promotora Marka Phillipsa. Czy i w następnym sezonie będziesz również zawodnikiem Plymouth Gladiators?
– Nic nie jest jeszcze przesądzone. Świetnie się bawiłem, ścigając się dla Plymouth Gladiators i pozostaję z nimi w kontakcie. Jeśli się uda, z przyjemnością ubiorę kewlar Plymouth, ale jeśli nie, życzę im jak najlepiej i jestem wdzięczny za doświadczenie, które mi dali.
– Co sądzisz o kondycji żużla w USA? Jak podsumowałbyś zmagania ośrodków żużlowych, które są w twoim kraju? W ciągu ostatnich tygodni, w ciągu których byłeś ponownie w Stanach, brałeś udział w zawodach między innymi w Bakersfield. Jak podsumujesz te zawody?
– Wyścigi w Ameryce są świetne, a konkurencja jest coraz lepsza, odkąd wyjechałem. Przejście z brytyjskich torów na mniejsze, amerykańskie nie jest łatwe, ale sprawia mi to przyjemność. Bakersfield jest zdecydowanie jednym z naszych najlepszych torów i jeśli jest odpowiednio przygotowany, może być miejscem wspaniałych zawodów, które gwarantują wiele emocji.
– Masz już zebrane za sobą doświadczenie zarówno w żużlu na polu amerykańskim, jak i brytyjskim. Zestawiając więc te sporty w tych dwóch krajach, jakie różnice mógłbyś wskazać?
– Powiedziałbym, że jest ogromna różnica między amerykańskim a brytyjskim żużlem. Tory, styl wyścigów i konkurencja różnią się znacznie. To pokorne doświadczenie i zdajesz sobie sprawę, że na tych motocyklach można się jeszcze wiele nauczyć. Cieszę się moim programem w Wielkiej Brytanii i z chęcią wrócę tam na sezon 2022.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!