Antonio Lindbäck ponownie wystąpi w kewlarze Startu Gniezno. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 2013 roku. Szwedzki zawodnik pozostaje rekordzistą gnieźnieńskiego owalu. Poprawił on ten czas dwukrotnie. Za pierwszym razem, bardzo dużą pomoc zaoferowała osa, która znalazła się w kasku ówczesnego lidera zespołu.
Lata 2011 i 2012 to jeden z najbardziej udanych okresów w historii gnieźnieńskiego żużla. Start pukał do bram najwyższej klasy rozgrywkowej, kibice mogli podziwiać wychowanków w czerwono-czarnych kewlarach, a coraz ciekawsze nazwiska decydowały się na podpisanie kontraktu w Pierwszej Stolicy. Turniej o koronę Bolesława Chrobrego mógł pochwalić się rosnącym zainteresowaniem, a stadion przy Wrzesińskiej 25 gościł młodzieżowe imprezy międzynarodowe (Półfinał i 4. Finał IMŚJ w 2011 i Finał DMŚJ w 2012). Tor sprzyjał walce, ale nadal pozostawał bardzo twardy, co pozwalało gospodarzom na stworzenie atutu. Z uwagi na specyficzną nawierzchnię zdarzało się, że faworyci miewali straszne problemy z odnalezieniem odpowiednich ustawień.
Rekord toru Krzysztofa Cegielskiego utrzymywał się od 2002 roku. Popularny „Cegła” miał pojedynczy epizod w barwach Startu Gniezno, który zaowocował wysoką średnią na pierwszoligowym poziomie. Wychowanek gorzowskiego ośrodka żużlowego zanotował średnią 2,535 punktu na bieg. Cegielski zdołał się zapisać w annałach gnieźnieńskiego żużla na dłużej przez rekord toru. Obecny menedżer Janusza Kołodzieja wygrał bieg w czasie 62,64 sek. i dzierżył on miano rekordzisty do 2011 roku. Mirosław Jabłoński, zawodnik miejscowego zespołu oraz późniejszy kapitan, pobił czas swojego kolegi z telewizji… O dwie setne sekundy (62,62 sek.). Czas został ustanowiony podczas zmagań w turnieju o koronę Bolesława Chrobrego. Młodszy z braci Jabłońskich nie cieszył się długo ze swojego rezultatu, gdyż znaleźli się szybsi zawodnicy. Byli to Oskar Fajfer (62,59 sek.), Grigorij Łaguta (62,39 sek.), Scott Nicholls (62,00 sek.) i Darcy Ward (61,98 sek.).
Antonio Lindbäck reprezentował Start Gniezno w latach 2012-2013 (fot. nSport+)
Po nieudanych barażach z Włókniarzem Częstochowa prezes Arkadiusz Rusiecki zdecydował się na zmiany kadrowe. Wśród nowych zawodników znalazł się Antonio Lindbäck. Szwed, który był stałym uczestnikiem Speedway Grand Prix, miał za sobą świetny sezon w Rybniku. W Gnieźnie chcieli awansu, więc musieli postawić na dobrych zawodników. Lindbäck wykorzystał szansę w stu procentach. Lider Startu, zwycięzca dwóch rund cyklu SGP (Terenzano i Toruń) oraz jeden z fundamentów awansu do Enea Ekstraligi. Antonio zasłynął również z niebywałej prędkości przy W25. Rekord Warda wydawał się niemalże nieosiągalny do pobicia, ale Lindbäck zdołał go dwukrotnie poprawić. Wpierw podczas spotkania w fazie zasadniczej z Lokomotivem Daugavpils. Były zawodnik ROW-u wyjechał do biegu z nieproszonym gościem. W jego kasku znajdowała się osa. Owad bardzo zaniepokoił żużlowca, który miał jeden cel – Dojechać szybko do mety i pozbyć się zagrożenia dla zdrowia. Lindbäck minął na trasie Magnusa Zetterström i Mikaela Maxa, co pozwoliło mu na ustalenie nowego rekordu – 61,82 sek. Lider Startu zachował zimną krew. Natychmiast skierował się do parku maszyn, aby skorzystać z pomocy znajdujących się tam lekarzy. Okazało się, że owad zdołał użądlić bohatera w brodę.
Szwed polubił rywalizacje z Łotyszami na tyle, że w pierwszym meczu fazy play-off ponownie pojechał najszybciej w całym meczu. Tym razem to zbił swoje wcześniejsze osiągnięcie o kilka setnych, gdyż ostateczny rekord wyniósł 61,78. Ten najlepszy wynik utrzymuje się po dziś i bardzo możliwe, że zostanie on do momentu zmiany wymiarów owalu. Przez ostatnie kilka lat dosypywano nawierzchni, a sam tor stał się nieco twardszy. Obecne czasy wahają się w okolicach 65-66 sekund, co niezbyt sprzyja pobijaniu rekordu Antonio Lindbäcka. Samego zainteresowanego dawno nie widziano na stadionie. Jego droga potoczyła się nieco inaczej, niż zakładano. Trampoliną do ekstraligowego ścigania były występy… W Lokomotivie Daugavpils. „Toninio” wraca z misją rozwoju Philipa Hellströma Bängsa, ale nie jest wykluczone, że zobaczymy go ponownie w czerwono-czarnych barwach.
źródło: inf. własna + speedwayw.pl + moje.gniezno.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!