Po kilku dość pechowych porażkach Arged Malesa Ostrów Wielkopolski zaczyna się rozpędzać. Podopieczni Mariusza Staszewskiego na początku tygodnia odnieśli dwa zwycięstwa i wspięli w ligowej tabeli. Szkoleniowiec ekipy z Wielkopolski przyznaje, że celem niezmiennie jest faza play-off.
Początek sezonu nie należał do zawodników z Ostrowa. Już pierwszy mecz zakończył się porażą, na domiar złego bardzo bolesną, bo biało-czerwoni przegrali z Cellfast Wilkami Krosno, mimo fantastycznego rozpoczęcia meczu. Po klęskach pojawiły się głosy, że ostrowianie nie zdołają włączyć się do walki o czołowe lokaty, lecz teraz sytuacja nieco się zmieniła. – Miejsce w czwórce od początku sezonu było naszym celem. Daleki jestem od tego, by już teraz po trzech zwycięstwach mówić, że tam się znajdziemy. Przegrana z beniaminkiem z Krosna na własnym torze odbija się nam czkawką. W Bydgoszczy też był mecz do wygrania – przyznaje w rozmowie z portalem polskizuzel.pl Mariusz Staszewski.
Staszewski nie uważa, że jego drużyna na pewno znajdzie się w czwórce, ale wie, co mu się stać, by ostrowianie wystąpili w meczach półfinałowych. – Potrzebujemy jeszcze jednego zwycięstwa na wyjeździe i utrzymania serii wygranych na swoim torze, a wtedy możemy znaleźć się w play-offach. W tym sezonie w eWinner 1. Lidze nie można być niczego pewnym – podkreśla słusznie Staszewski. Wyniki na zapleczu PGE Ekstraligi są w tym sezonie często niespodziewane, więc nic dziwnego, że szkoleniowiec ostrowian powstrzymuje się od pochopnych sądów. – Na razie bardzo dobry wynik jest w Rybniku, nadspodziewanie dużo punktów ma Orzeł Łódź. Jeszcze jednak sporo meczów przed wszystkimi zespołami. Trudno przewidzieć, co się może zdarzyć. Przed sezonem zakładaliśmy, że ta liga będzie wyrównana i nieprzewidywalna. To się potwierdza. Na tym polega piękno tego sportu – mówi 46-latek.
W poniedziałek i wtorek ostrowianie odnieśli dwa szalenie istotne zwycięstwa. W obu meczach zawodnicy spisali się różnie, co może dziwić, ponieważ spotkania dzieliły 24 godziny. W drugim spotkaniu szybkością imponowali m.in. Nicolai Klindt i Tomasz Gapiński. – To jest przede wszystkim kwestia wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Mówiłem po meczu z Wybrzeżem, że trzeba szybkich i trafnych decyzji. Takie też były w przypadku tych dwóch zawodników. Tor był praktycznie identyczny. Inne silniki, na których jechali Tomasz Gapiński i Nicolai Klindt zagrały i wynik był w obu przypadkach dwucyfrowy – wyjaśnia Mariusz Staszewski.
W najbliższy poniedziałek ostrowian czeka bardzo istotny mecz w Gdańsku. Zawodnicy Mariusza Staszewskiego spróbują obronić zaliczkę z pierwszego spotkania, a być może pokuszą się też o wygraną. Ewentualne zdobycie punktów może okazać się niezwykle cenne w walce o play-offy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!