Pierwsze mecze PGE Ekstraligi przyniosły niespodzianki. Gorzów wygrał w Lesznie, ale nie sposób też nie zwrócić uwagi na zwycięstwo Apatora nad Falubazem. Triumf torunian był spodziewany, ale jego rozmiary zrobiły wrażenie. Kluczowymi postaciami byli Tomasz Bajerski i Matej Žagar.
Nie bez przeszkód, ale udało się – sezon żużlowy ruszył w Polsce na dobre. Marudy mogą kręcić nosem, że tylko połowa spotkań została rozegrana, a i te, które udało się odjechać w pierwszej lidze były jednostronne, nie wspominając już że stadiony były zamknięte. Serdecznie współczuję, bo mi szkoda życia na marudzenie, ale każdy ma do tego prawo, więc staram się je uszanować.
Zajmując się już sprawami czysto sportowymi – zaimponował mi Apator i zmysł trenera Bajerskiego. Biję się w pierś – nie wierzyłem w Adriana Miedzińskiego, którego starty w ostatnich latach dawały do myślenia i bynajmniej nie były to myśli oceniające pozytywnie. Po niedzielnym występie "Miedziak" zasłużył na wysokie noty. Podobnie jak pozostali wychowankowie. Dawno nie zdarzyło się w Toruniu tak, że zawodnicy zaczynający w tamtejszym klubie dostarczyli w sumie ponad 20 punktów. Oprócz 9 z bonusem wspomnianego Miedzińskiego, 11+1 zdobył Paweł Przedpełski oraz 4+1 Krzysztofa Lewandowskiego. Przy juniorze muszę się zatrzymać, bo dostrzegłem jego talent już podczas zeszłorocznych rozgrywek młodzieżowych i przyznam, że zostałem jego fanem. Jazda z głową na miejscu to nieraz zdolność, której brak u wielu seniorów. Tymczasem młodzieżowiec Apatora pokazuje ją od pierwszych startów. Jeśli ta kariera zostanie mądrze poprowadzona, to Krzysztof z pewnością dołączy do grona Lewandowskich z międzynarodowymi sukcesami na koncie.
Zastanawia za to Falubaz. O ile Patryk Dudek dodaje zielonogórzanom skrzydeł, o tyle Matej Žagar zanotował falstart. Przynajmniej tak może się wydawać. Jeśli jednak prześledzimy wizyty Słoweńca na toruńskim torze w ostatnich latach, wszystko staje się jasne.
2017: liga: 10 (3,3,1,0,3) – średnia w całym sezonie: 1,710
SGP: 11 (2,0,3,2,2,2,0) – miejsce w cyklu: 7.
2018: liga: 4+1 (2*,2,0,0) – średnia w całym sezonie: 1,731
SGP: 6 (2,0,1,1,2) – miejsce w cyklu: 10.
2019: liga: 7+2 (2*,w,2,1,2*) – średnia w całym sezonie: 1,692
SGP: 4 (0,1,1,2,0) – miejsce w cyklu: 9.
2020: SGP: I dzień: 8 (3,2,1,1,1)
II dzień: 3 (2,w,1,0,u) – miejsce w cyklu: 11.
2021: liga: 4 (0,1,3,w,d) – średnia w całym sezonie: zobaczymy
Ostatni udany start Žagara to rok 2017, czyli dość dawno. Wystarczy wspomnieć, że pół świata zachwycało się niejakim Luisem Fonsim i jego "Despacito" (ja byłem w tej drugiej połowie). Wróćmy jednak lepiej do Žagara. Słaby początek w niedzielę mógł odwrócić, jednak w kluczowym momencie doprowadził do upadku i zamiast triumfu Falubazu 5-1 (który mógł sprawić, że zielonogórzanie mieliby otwartą furtkę do zwycięstwa w całym meczu) było 4-2 dla Apatora. Słabe starty Žagara na Motoarenie nie oznaczają jednak, iż Słoweniec się skończył, a jedynie, że teraz raczej będzie tylko lepiej.
Czy będzie tak z Piotrem Protasiewiczem? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Z pewnością Falubaz potrzebuje jego punktów, by skutecznie walczyć o utrzymanie. Sam Dudek z Žagarem czy Frickiem nie dadzą rady ciągnąć zespołu przez cały sezon. Zwłaszcza przy tak słabej formacji juniorskiej. W zeszłym roku Zielona Góra miała młodzieżowe eldorado, teraz wygląda na to, że nadeszły czasy posuchy.
Pewne jest natomiast to, że przed zielonogórzanami bardzo ważny mecz z GKMem. Biorąc pod uwagę straty z Torunia, Falubaz musi w tegorocznej rywalizacji z grudziądzanami wyszarpać 3 punkty. Inaczej stanie nad przepaścią.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!