W przeddzień jego wyjazdu do Polski udało nam się porozmawiać z Kiryłem Lejmanem, nastoletnim rosyjskim żużlowcem, który w tym sezonie chce udowodnić, że pandemia nie powstrzyma go przed wejściem z przytupem do polskiego żużla.
O Kiryle Lejmanie było już głośno, my też o nim pisaliśmy. Kolejny rosyjski talent z Saławatu wypatrzyli włodarze Unii Leszno i postanowili ściągnąć do Polski. W zeszłym roku, w związku z pandemią koronawirusa, nie wyszło, ale teraz, mimo braku połączeń lotniczych, młodziutki Rosjanin postanowił dołączyć do zgrupowania "Byków". Niestraszna mu wielogodzinna podróż do Polski ani rywalizacja o skład z bardziej doświadczonymi rywalami. Jakie ma cele, jakie wnioski wyciągnął z przeklętego roku 2020 i jak łączy naukę ze sportową karierą – wszystkiego dowiecie się z tego wywiadu.
Joanna Krystyna Radosz: Jak idą przygotowania do sezonu?
Kirył Lejman: Przygotowania idą zgodnie z planem. Dużo jeździłem na motocrossie, trzy razy w tygodniu ćwiczę też na siłowni pod okiem trenera, przede wszystkim na rowerku. Mam nadzieję, że za kilka dni wyjadę do Polski, do Leszna, a tam już zobaczymy, co mi dały przygotowania.
– To kiedy możemy się ciebie spodziewać w Polsce? Zostajesz na cały sezon?
– Do dziesiątego marca planuję się znaleźć w Polsce. Na razie przyjeżdżam na trzy miesiące, ze względu na wizę – starałem się o zwykłą wizę do strefy Schengen. Mam nadzieję, że w Lesznie dogadam się z klubem w kwestii starań o pozwolenie na pracę i po krótkiej, wymuszonej względami wizowymi przerwie będę mógł wrócić do Polski.
– Jakie masz oczekiwania względem Polski i nadchodzącego sezonu w naszej lidze?
– Staram się o tym w ogóle nie myśleć. Wiem, że ten sezon jest dla mnie najważniejszy i powiem nawet, że będzie decydujący dla mojej kariery. Realnie patrzę na moje możliwości i myślę, że mogę trafić do składu Kolejarza Rawicz. Sądzę, że jestem już gotów zdobywać punkty w drugiej lidze.
– Zacząłeś się już uczyć języka?
– W Polsce byłem już kilkukrotnie, mam tam znajomych, z którymi koresponduję, więc mogę powiedzieć, że już całkiem nieźle znam polski, a poza tym cały czas staram się rozwijać znajomość języka.
– Nadal się uczysz, prawda? Jak łączysz naukę w szkole ze sportem?
– Tak, chodzę do dziesiątej klasy [przedostatnia klasa szkoły średniej w Rosji – przyp. JKR]. Żebym mógł pojechać do Polski, musiałem przejść na edukację domową, ponieważ w mojej szkole nie zaakceptowano by tak długiej nieobecności. I tak po powrocie do kraju będę musiał zdawać egzaminy komisyjne, żeby przejść do następnej klasy.
– W lutym wygrałeś zawody motocrossowe, w których brali udział także liczni żużlowcy, między innymi Wiktor Kułakow. Powiedz, jak to jest, że u was w Rosji motocross to taki popularny sposób dla żużlowców na przeżycie przerwy między sezonami?
– Tak, w lutym były zawody motocrossowe w Syzraniu, w obwodzie samarskim. Ale szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego rosyjscy zawodnicy tak lubią między sezonami jeździć na crossie, myślę, że to kwestia kontaktu z motocyklem. Niezależnie od pogody możemy go mieć. Żaden trening na siłowni tego nie zastąpi. Sam o sobie mogę powiedzieć, że do żużla przyszedłem z motocrossu.
– A co jeszcze robiłeś, żeby nie wyjść z formy?
– Moje przygotowanie do sezonu zaczęło się w grudniu, ponieważ po poprzednim sezonie chciałem zaleczyć stare kontuzje. Rozważałem nawet w tym celu dwie operacje, ale ostatecznie postanowiłem odłożyć ten temat na później i zrobiłem wszystko, żeby się zregenerować bez tego kroku.
– Zdradź, proszę, jakie masz motocykle na ten sezon. I ważne pytanie: GM czy Jawa?
– To trudna sprawa. Z powodu pandemii nie wiem nawet, ile razy w ciągu sezonu będę mógł przylecieć do Polski i ile razy wyjechać na tor, więc poprosiłem mój polski klub o przygotowanie motocykla. W Lesznie powiedzieli, że czeka na mnie maszyna bojowa, na razie do treningów, a potem, jak będzie trzeba, i na zawody. Co się tyczy marki, wolę GM niż Jawę.
– A w rosyjskiej lidze cię w tym sezonie zobaczymy?
– Na razie nie wiem, czy będzie taka możliwość. To pokaże dopiero przyszłość. Chciałbym występować w rosyjskiej lidze, i to w barwach Turbiny Bałakowo, gdzie mam kontrakt i gdzie w ogóle uczyłem się jeździć. Ale o tym będziemy myśleć jakoś w maju, kiedy zaczną się rozgrywki w Rosji. Na razie dla mnie ważne jest to, żeby pokazać się w Lesznie i zaprezentować, do czego jestem zdolny, wjechać w sezon i zaliczyć jak najwięcej meczów do momentu, gdy będę musiał na jakiś czas, oby jak najkrótszy, wrócić do Rosji.
– Jak zmieniła twoje żużlowe życie pandemia koronawirusa?
– Pandemia to coś strasznego. Szczerze mówiąc, w ubiegłym sezonie było mi bardzo ciężko: jeździłem tylko w Rosji, ale nie brałem udziału w zawodach, więc właściwie straciłem cały rok. Za to robiłem postępy na treningach. Chciałbym podziękować Kiryłowi Cukanowowi, który mnie trenował, podzielił się wiedzą i dzięki któremu mogłem się rozwinąć. Jasne, że w ubiegłym roku chciałem jeździć w Polsce, trenować tam, może brać udział w zawodach… Ale to nie wyszło, sezon do kosza. Cóż, nie ode mnie to zależało, więc po prostu starałem się robić wszystko, co robić mogłem.
– Prawda. Zrobiłeś, co się dało. A teraz jakie masz cele na 2021?
– Mój główny cel na ten sezon: nauczyć się dobrze jeździć, mieć niezłe wyniki. Chcę też się rozjeździć: zaliczyć jak najwięcej treningów i zawodów, żeby było mi łatwiej w dalszej karierze.
– Dzięki za wywiad.
– Również dziękuję!
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!