W kolejnym odcinku autorskiej serii portalu speedwaynews.pl wędrujemy w miejsce, które niegdyś tętniło żużlowym życiem. Dziś niestety obiekt niszczeje, a o szansach powrotu czarnego sportu na ten obiekt mówi… jedyny czynny zawodnik w tym kraju.
Kraj, z w którym mieści się stadion z dzisiejszego odcinka jest praktycznie „wymarły”, jeśli chodzi o speedway. Żaden obiekt na ten moment nie jest czynny, a z aktywnych żużlowców pozostał tylko… Milen Manew. Mowa więc o Bułgarii. A konkretniej przybliżymy Wam dziś słynne Targowiszte.
Bułgaria to kraj z piękną historią speedwaya, mimo że nigdy nie odnosił większych sukcesów na arenie międzynarodowej. Kibice akceptowali tam poziom taki, jaki był. Speedway popularny był praktycznie na każdym obiekcie, jaki w Bułgarii istniał. Wczesne formy żużla istniały tam już przed wojną, ale klasyczny zapoczątkowany został w latach 50-tych. Pierwsze Indywidualne Mistrzostwa Bułgarii odbyły się w 1957 roku. Zwyciężył wówczas zawodnik o nazwisku Dimitar Bajew. Inauguracyjne mistrzostwa drużynowe rozegrano zaś w 1975, a klub ze stadionu w Targowiszte został srebrnym medalistą. Rok później natomiast triumfowali.
Zanim bardziej docelowo o obiekcie w Targowiszte, warto zatrzymać się przy jednej jakże ciekawej kwestii dotyczącej bułgarskiego speedwaya. Kraj ten jest wyjątkowy i niepowtarzalny, bowiem jako jedyny zorganizował oficjalne mistrzostwa kobiet na żużlu (!) i to już w latach 50-tych. Pierwszą triumfatorką została Stefanka Atanasowa.
„Wielkie lata” bułgarskiego speedwaya rozpoczęły się w latach 70-tych. Wybudowano wówczas kilka wielkich stadionów. Jednym z nich jest właśnie Targowiszte. Pierwsze oficjalne zawody odbyły się tam w 1974 roku, a były to indywidualne mistrzostwa kraju. Od następnego roku trofeum te przyznawane było już nie po jednym finale, a po wielu rundach. Od tej pory nowy obiekt w Targowiszte gościł zmagania żużlowców de facto co chwilę. Coraz większa ilość imprez na obiekcie szła w parze z coraz większą skutecznością i natężeniem zwycięstw miejscowego klubu. Doceniali to kibice, którzy tłumnie przybywali na żużel.
Trybuny stadionu w Targowiszte podczas zawodów w 1992 roku (fot. archiwum Przemysława Jany)
Niedługo musieli oni czekać na pierwsze wielkie wydarzenie. Już w 1978 roku przeprowadzono tam ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Świata. Na trybunach, które zyskało już sztuczne oświetlenie, zjawiło się… 25 tysięcy widzów! FIM było pod wrażeniem tego, co zobaczyło w Targowiszte. Obiekt został okrzyknięty mianem „Bałkańskiego Wembley”. Delegat międzynarodowej federacji motocyklowej miał porównanie z rundą kwalifikacyjną, która odbyła się wcześniej w Szwecji. Tam na stadion przybyło tylko kilkuset widzów.
W latach 80-tych organizowano kolejne kontynentalne rundy IMŚ. Bułgarskim liderem w kategorii stadionów było nadal Targowiszte. Podobne imprezy gościły również w Szumen i Płowdiw, ale jednak to właśnie tam kibice dopisywali w ilości bliskiej aż 30 tysięcy. Za najwybitniejszego żużlowca tego kraju można uznać Nikołaja Manewa – nieżyjącego dziś ojca Milena Manewa – jedynego czynnego zawodnika Bułgarii. Ś.p. Nikołaj brylował w latach 80-tych, a reprezentacja z coraz lepszymi efektami ścigała się w Drużynowych Mistrzostwach Świata.
Nadejście roku 1989 zmieniło wszystko w bułgarskim żużlu, podobnie jak w większości krajów Europy Wschodniej. Przed 1992 reprezentanci tego kraju zostali zmuszeni do wycofania się z eliminacji MŚ. Stadiony zostały przejęte przez podmioty, które nie interesowały się dalszą organizacją speedwaya. Przez dwa sezony żużel zniknął kompletnie z Targowiszte, jak i z pozostałych obiektów. Dopiero w 1994 roku powrócił. W 1996 odbyły się na opisywanym dziś torze ostatni finał indywidualnych mistrzostw Bułgarii.
Kolejne 10 lat były „martwym” czasem dla speedwaya w tym kraju. Ożyło coś dopiero, gdy w 2005 roku, 26-letni wówczas Milen Manew powrócił do ścigania. Debiutował on w 1988, na malutkich motocyklach klasy 50 cc, a jako 17-latek wziął udział w el. DMŚ w 1996. W 2007 roku do cyklu indywidualnych mistrzostw Rumunii zdecydowano się dołączyć jedną rundę w Targowiszte. Jednak stadion, który niegdyś zaskakiwał swoim wyglądem i nowoczesnością, zmienił się nie do poznania. Tor był bardzo zaniedbany, a większość infrastruktury zarośnięta – Teraz cały problem polega na tym, że obydwa stadiony żużlowe, na których mieliśmy namiastkę reaktywacji po latach, zostały sprzedane w prywatne ręce osób. Włodarze tych obiektów nie są zainteresowani organizacją speedwaya – mówił w rozmowie z naszym portalem Milen Manew.
Gdy do Milena Manewa dołączyła grupa Bułgarów, którzy zechcieli ścigać się na żużlu, doprowadzono obiekt w Targowiszte do względnego porządku. 13 czerwca 2009 zorganizowano tam turniej o puchar miasta, na który przybyło 4 tysiące widzów. – Mamy naprawdę sporo żużlowych fanów. Jak odbywały się imprezy w Szumen, czy Targowiszte, na stadiony przychodziło minimum pięć tysięcy kibiców – wspomina jedyny czynny bułgarski żużlowiec.
Stadion w Targowiszte w 2009 po "reaktywacji"
Kolejna impreza odbyła się dopiero dwa lata później. Zaaranżowano pomysł wspólnych mistrzostw Rumunii i Bułgarii. Dwie z pięciu rund cyklu odbyły się właśnie w Targowiszte. Później niestety nie było już nic. Koszty wynajmu toru były zbyt wysokie i ciężko było zdobyć pozwolenie na organizację jakichkolwiek zawodów. Reaktywacja speedwaya w Bułgarii miała miejsce dopiero w 2015 roku w Szumen (o tym obiekcie również przeczytacie Państwo niedługo na naszym portalu). – Można powiedzieć, że te stadiony teraz niszczeją, bo nikt na nich nic nie robi. Porastają powoli trawą i drzewami. Według mnie, na chwilę obecną szansę ponownego powrotu żużla na obiekty w Szumen i Targowiszte wynoszą dokładnie zero procent – dodał na zakończenie Milen Manew.
Filmik z 2009 roku z zawodów zorganizowanych po latach przerwy w Targowiszte można obejrzeć poniżej.
WCZEŚNIEJSZE ODCINKI SERII "Z(A)MARŁE TORY" – KLIKNIJ TUTAJ.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!