Unia Tarnów w tabeli eWinner 1 Ligi żużlowej zakończyła zmagania na piątym miejscu w tabeli, mimo, że początkowo plasowała się na podium rozgrywek. Menadżer tarnowskich „Jaskółek" przeanalizował występy swoich podopiecznych, oraz zdradził co nieco o transferowych planach na przyszły sezon.
Karol Garncarz, speedwaynews.pl: – Sezon ligowy już za nami. Jak Pan podsumuje już na chłodno występy tarnowskich „Jaskółek"?
Tomasz Proszowski: – Na pewno nie był to udany rok dla naszego zespołu, ponieważ mierzyliśmy w pierwszą „czwórkę" i nie udało nam się tego osiągnąć. Uważam, że było nas na to stać. Niestety słabsza postawa w drugiej części sezonu, te przegrane mecze u siebie nie pozwoliły nam zająć tego oczekiwanego miejsca. Gdybyśmy te dwa mecze u siebie wygrali za 3, to teraz mogliśmy być na podium. Wygrywając w Gdańsku czy Gnieźnie liczyliśmy na komplet punktów w meczach rewanżowych u siebie. Niestety, finalnie nie udało się osiągnąć tego celu i na pewno nie zadowala nas ten tegoroczny wynik.
– Rzadko miała miejsce taka sytuacja, gdzie tarnowscy żużlowcy lepiej radzili sobie na torach wyjazdowych niż na domowym. Zwycięstwa, o których Pan wspomniał dawały nadzieję, że w meczach w Tarnowie te 3 punkty łatwo przyjdą. W drugiej części sezonu spotkania w Mościcach zostawiały jednak sporo do życzenia.
– Oczywiście. Wiele rzeczy się na to złożyło. W ogóle ten sezon pokazywał niejednokrotnie, że każdy mógł u każdego wygrać. W SE i w I lidze wiele wyników zaskoczyło największych ekspertów i fachowców. Tych wyników z całego sezonu nazbierałoby się bardzo dużo. Na pewno ciężko było obstawiać na bukmacherce mecze w tym roku. Dla nas dużo słabsza była druga połowa sezonu i to pod wieloma względami. Michał Gruchalski, który jechał od drugiego meczu i radził sobie dosyć dobrze, to im dalej w las tym było gorzej w jego wykonaniu. Wiemy, że miał kłopoty sprzętowe. Ernest Koza też miał słabszą końcówkę sezonu. Peter Ljung to chyba każdy widział, że z meczu na mecz było coraz słabiej. Na pewno miał na to wpływ upadek w Szwecji, ale również to, że w połowie sezonu jego tuner przestał świadczyć usługi i Peter został praktycznie bez silników. Nasz kapitan próbował różnych rzeczy, ale widzieliśmy, że to była męczarnia do samego końca. Wyszedł mu fajny mecz w Daugavpills, dzięki niemu tam wygraliśmy. Podobnie było w Bydgoszczy, ale mecze u siebie nie szły mu całkowicie.
– W wielu spotkaniach to właśnie słabsza postawa Ljunga dawała się we znaki i często to jego punktów brakowało by osiągnąć korzystny wynik.
– Oczywiście, że brakowało. Powiedzmy sobie szczerze Petera stać spokojnie na 12 punktów w każdym meczu , a widzieliśmy pod koniec sezonu po ile punktów on przywoził tak naprawdę. W tych meczach, których pojechał dobrze widać jakie mieliśmy wyniki. Wygraliśmy w Gdańsku, w Gnieźnie i na Łotwie. Chłopakom też się zawsze inaczej jedzie gdy widzą, że kapitan ciągnie ten zespół ku zwycięstwu. W tym roku ciężko było go zastąpić. W zeszłym sezonie stworzył świetny duet w Wiktorem Kułakowem, który świetnie radził sobie w końcówkach spotkań i nieraz wygrywał nam mecze. W tym roku ciężko było Szweda zastąpić. Kim Nilsson, który w pewnym momencie zaczął jechać stabilnie i dość dobrze to w biegach nominowanych wypadał już dużo słabiej. W meczu na Łotwie, czy u siebie z Gdańskiem został wykluczony za utrudnianie startu. Takiemu zawodnikowi nie powinny się zdarzać takie sytuacje. To też ma wpływ na żużlowca, bo skoro w meczu u siebie on dwa razy jest wykluczony, najpierw za taśmę, później za utrudnianie startu to ciężko mu trafić z ustawieniami skoro jest połowa spotkania a on nie odjechał od taśmy. Później zaczyna się szukanie ustawień. Jego punkty też wtedy uciekły i już było ciężej. Inaczej jak się mecz jedzie na styku, inaczej gdy on ucieka od początku. Ale cóż teraz można zmienić. Wszyscy wygrywamy, wszyscy przegrywamy.
– Gdyby miał Pan wskazać z perspektywy sezonu zawodnika, z którego jest Pan najbardziej zadowolony i tego, który pojechał poniżej Pańskich oczekiwań, to kogo by Pan wskazał?
– Nie chcę takich laurek w mediach nikomu wystawiać bo każdy dawał z siebie wszystko i z różnymi problemami mierzył się w tym sezonie. Na pewno cieszy postawa juniorów. Mateusz Cierniak miał pierwszą średnią w lidze i to dość wysoką, ale również bardzo dobrze zaprezentował się Przemek Konieczny. Ze świeczką szukać takiego młodzieżowca, który potrafił przywieźć dwie „trójki" w meczu i to na wyjeździe.
– Myślę, że było to sporym zaskoczeniem. Początkowo to Dawid Rempała był partnerem Mateusza Cierniaka, później do składu wskoczył Przemek Konieczny.
– Tak, Dawid lepiej prezentował się na treningach, przez to dostawał szansę w pierwszych meczach i punkty przywoził. Później ,gdy Przemek zaczął robić postępy na treningach to postawiliśmy na Przemka i myślę, że nam się odwdzięczył i pokazał, że był to słuszny ruch naszego sztabu szkoleniowego.
– Media donosiły aż o 29 zawodnikach, którzy mają ochotę jeździć w tarnowskim zespole w przyszłym sezonie i mieli już wysłać oferty do klubu. Czy to prawda?
– Powiem Panu, że nieraz gdy czytam te nazwiska, które się pojawiają w mediach to my ich nie mamy na samym końcu żadnej listy. Jest to dla nas szok, skąd się te nazwiska biorą bo z wieloma z nich nawet nie wymieniliśmy żadnego telefonu, bo nie ukrywam, że my się kontaktujemy oczywiście z pewnymi zawodnikami, jak wiele klubów, ale aż taka liczba? Wielu zawodników wysyła oferty do wielu klubów i są to zawodnicy znani jak i również dopiero szukający miejsca w Polsce, bo wiemy, że zawodników zwłaszcza zza granicy będzie nadwyżka. Dla wielu zawodników i z Ekstraligi, i 1. Ligi zabraknie miejsca ze względu na nowy przepis o zawodniku do 24 lat. Pojawiają się już te oferty, ale to przypuszczam w każdym klubie tak jest. Zawodnik, który nie znajdzie miejsca w jednej drużynie szuka zatrudnienia w kolejnej, jest to całkiem zrozumiałe, stąd te oferty.
– Wchodzi nowy przepis o zawodniku do lat 24.
– Tak, jest to zupełnie coś nowego. Powiem szczerze, że tych zawodników też nie jest jakoś dużo. Na PGE Ekstraligę i eWinner Pierwszą Ligę tych zawodników potrzebnych jest łącznie 16 żużlowców, których na jednym tchu można dołączyć do każdej ekipy na pewno jest za mało. Będą musiały pojawić się jakieś nowe nazwiska. Na pewno będą to też zawodnicy, którzy skończyli w tym roku wiek juniora. Nowe przepisy sprawiają, że to budowanie składu też inaczej wygląda niż dotychczas.
– W kontekście tarnowskiego zespołu pojawia się nazwisko Marko Lewiszyna. Dość oryginalny zawodnik. Interesujecie się nim?
– Jest to zawodnik, który startuje w MŚJ, MEJ, pewny poziom prezentuje. Jest na pewno bardzo ambitny. W Tarnowie już jechał w zeszłym roku w Memoriale Krystiana Rempały. Na dzień dzisiejszy Marko ma ważny kontrakt w Daugavpills, jeszcze na kolejny sezon.
– Dużo mówi się w mediach o ewentualnym powrocie do macierzystego klubu przez Jakuba Jamroga. Jest coś na rzeczy?
– Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać.
– Myślicie już na pewno o strategii na przyszły rok. Które nazwiska z tegorocznego składu zobaczymy w przyszłym roku, bo chyba Ernest Koza podpisał dwuletni kontrakt? Ktoś jeszcze zostaje w Tarnowie?
– Tak, Ernest będzie na pewno reprezentował nasze barwy w przyszłym sezonie, podobnie jak Przemek Konieczny, który ma kontrakt wieloletni.
– Z pozostałymi zawodnikami toczą się rozmowy?
– Tak. Z częścią zawodników na pewno się pożegnamy, część zostanie w drużynie. Póki jednak nic nie jest podpisane to jest za wcześnie by prorokować. Możemy sobie planować, a nieraz życie różnie weryfikuje. Zobaczymy co się stanie. Na pewno ten okres transferowy będzie się różnił. Drużyny z PGE Ekstraligi też na pewno miały swoje plany, teraz będzie musiało je pozmieniać, przetrząsnąć niższe ligi, kto nadaje się by jeździć jako zawodnik do 24 lat.
– Mateusz Cierniak. Bardzo ciężko będzie utrzymać go w tarnowskim zespole. Czy Pana zdaniem Mateusz jest już gotowy na PGE Ekstraligę, czy lepiej gdyby jeszcze sezon spędził w niższej lidze?
– Tego nie wie nikt. Mateusz startuje w dużej ilości zawodów poza meczami ligowymi, czy w MŚ czy w ME będzie startował w tych samych zawodach nieważne w jakiej lidze będzie jeździł . Zostaje tylko kwestia ligi, na którą się z tatą zdecydują. Muszą razem z tatą usiąść i przemyśleć co dla niego będzie lepsze. Patrząc obiektywnie, to w PGE Ekstralidze będzie miał zapewnione 3 biegi i może być mu ciężko jechać więcej. W Tarnowie wiemy, że jechał i po 5 wyścigów. eWinner 1 Liga jest też z roku na rok coraz mocniejsza. Wiadomo, że zawodnik szuka rozwoju. Żużlowcy z Leszna, którzy zdobywali złote medale odchodzą z klubu. Chyba nie idą do klubumocniejszego? W Lesznie nie mieli opcji rozwoju? Jest to normalne w każdej dyscyplinie sportu, że zawodnik szuka dla siebie nowych wyzwań. Wiadomo też , że w sporcie są ważne pieniądze, to jest zrozumiałe. Każdy ma jakąś swoją wizję dalszego rozwoju i kariery. Nie mi to oceniać czy Mateusz powinien odejść czy nie. Oczywiście, że chciałbym by został. W klubie jest robione wszystko by nasz junior został w drużynie i być może za kilka dni będziemy mieli dobrą informację dla kibiców.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!