Nie ma chyba lepszego podsumowania jakże dziwnego sezonu zasadniczego 2020, jak zapowiedź środowej konfrontacji w Rybniku. Po perypetiach związanych z domowym torem pod Jasną Górą, częstochowski Włókniarz zmuszony jest rozegrać zawody na oddalonym o 116 kilometrów obiekcie przy ulicy Gliwickiej i niewykluczone, iż taka praktyka będzie miała jeszcze miejsce w obecnych rozgrywkach.
Rewanżowe starcie obu ekip pierwotnie miało mieć miejsce w ubiegły piątek. Widowisko to jednak nie doszło do skutku ze względu na nienadającą się do użytku nawierzchnię owalu przy Olsztyńskiej. Taki stan rzeczy jest oczywiście następstwem ingerencji włodarzy Eltrox Włókniarza, którzy przed spotkaniem z gorzowską Stalą zdecydowali się na dosypanie 25 ton glinki co, w połączeniu z niekorzystną aurą , zamieniło domowy tor „Lwów” w błotniste i wybitnie nie-żużlowe środowisko. Częstochowianie zostali już za te wykroczenie skarceni, oddając bez walki trzy duże „oczka” gorzowianom a nagany nie uniknął prezes ekipy spod Jasnej Góry, któremu nałożono dziewięciomiesięczny zakaz wchodzenia do parku maszyn. Kolejną kostką domina torowej samowolki jest właśnie środowe spotkanie w Rybniku, gdyż owal przy Olsztyńskiej raptem po kilku dniach stracił licencję. Dlaczego została ona w ogóle odwieszona, zostaje słodką tajemnicą gabinetów zarządzających rodzimym speedwayem.
Środowe starcie z pewnością przykuje uwagę sympatyków nie tylko mierzących się ze sobą ekip. Oczy na tor przy Gliwickiej skierować powinni również i kibice drużyn „zamieszanych” w walkę o czołową czwórkę, a trzeba przyznać, iż sezon 2020 obrodził wręcz w zespoły walczące, dosłownie, do ostatniej kolejki o strefę medalową. Prócz rybniczan, niezagrożonej leszczyńskiej Unii, która góruje nad resztą stawki oraz zajmującego siódmą lokatę grudziądzkiego GKM-u, każdy z innych podmiotów PGE Ekstraligi marzy i wierzy w to, że to właśnie dla nich znajdzie się miejsce w górnej połówce tabeli. Jeśli częstochowianie, którym przed sezonem wróżono nawet poskromienie nieposkromionej od trzech lat Fogo Unii Leszno, chcą się wciąż liczyć w walce o medale drużynowego czempionatu, muszą w środowy wieczór udowodnić, iż poza torowe przepychanki i zawirowania w jakikolwiek sposób nie są w stanie zachwiać ich sportową formą.
Rybnik już od kilku dobrych dni przygotowuje się do opuszczenia szeregów najlepszej ligi świata i z optymizmem patrzy na nadchodzący sezon, w którym, jak zapowiadał prezes „Rekinów” – Krzysztof Mrozek, zechcą powalczyć o jak najszybszy powrót na ekstraligowe salony. Nim jednak „zielono – czarni” na dobre pożegnają się z elitą, przyjdzie im odjechać dwa domowe spotkania i, jakkolwiek irracjonalnie to nie zabrzmi, wiele od podopiecznych Lecha Kędziory może zależeć. To na tor przy Gliwickiej zawitają wpierw częstochowskie „Lwy” a następnie przedstawiciele wrocławskiej Sparty, czyli dwa ośrodki wybitnie zamieszane w medalowy kocioł. Ewentualne potknięcie którejś z wyżej notowanych ekip będzie jak niespodziewany, mikołajkowy prezent dla pozostałych, liczących się w grze o play – off drużyn. Co prawda nie o odegraniu takiej roli przed sezonem marzyli kibice tegorocznego beniaminka, jednak nie od razu potęgę Leszna zbudowano i z pewnością doświadczenie zebrane w sezonie 2020 przez rybniczan zaprocentuje w przyszłości.
Patrząc na zestawienie „Rekinów” na środową potyczkę można w zasadzie zastanawiać się tylko nad jednym nazwiskiem. Pod numerem trzynastym zobaczyć można Przemysława Gierę, który w obecnych rozgrywkach nie miał jeszcze szansy zadebiutować, zaliczając jedynie kilka imprez z cyklu DMPJ czy Ligi Juniorów. Ten stan rzeczy jest oczywiście pokłosiem kontuzji, której młodzieżowiec PGG ROW-u nabawił się praktycznie w przededniu ligowej inauguracji. Partnerem w formacji juniorskiej „Rekinów” Mateusza Tudzieża, nie licząc epizodu Kacpra Kłosoka, był Kamil Nowacki, który po sezonie najprawdopodobniej wróci do gorzowskiej Stali, co z kolei każe podejrzewać, iż ponownie, tym razem na torach pierwszoligowych, najmłodszymi „Rekinami” będą Tudzież z Gierą. Nie do końca wiadomo, czy startujący w środowych zawodach z trzynastką na plecach Giera choć raz wyjedzie na tor, wszak w rybnickich szeregach z pozycji rezerwowego występować będzie z pewnością Robert Lambert. Sztab szkoleniowy ewidentnie będzie musiał wybrać między mitycznym „objeżdżeniem” przed następnym sezonem juniora a godnym pożegnaniem się w duchu sportowej rywalizacji.
Wspomniany Eltrox Włókniarz, jak już zostało to napisane, ma jedno, konkretne zadanie – wywieźć z Rybnika komplet trzech „oczek”, dzięki którym wciąż liczyć się będą w walce o czołową czwórkę. Podopieczni Piotra Świderskiego podejdą do tego spotkania uskrzydleni wspaniałą wiktorią nad lubelskim Motorem i niewiele wskazuje na to, iż po środowym starciu ich humory ulegną wielkiemu pogorszeniu. Ekipa z Leonem Madsenem, Fredrikiem Lindgrenem oraz Jasonem Doyle’em na czele ma przyjechać na Gliwicką 72 i zabrać co swoje, dając jasny przekaz reszcie stawki, iż Włókniarz, mimo zawirować z domowym torem oraz roszadami na stanowisku trenerskim, zgłasza aspiracje do miana najlepszej ekipy nad Wisłą.
Nieco pikanterii potyczce dodaje postać szkoleniowca „biało – zielonych”. Przed obecnymi rozgrywkami Piotr Świderski został zaprezentowany szerszej publiczności jako ten, który miał rybniczan uchronić przed degradacją, w najgorszym wypadku poprowadzić w roku 2021 do natychmiastowego powrotu na salony. Niedoszły trener „Rekinów” miał nawet uczestniczyć osobiście w rozmowach transferowych z niektórymi, aktualnymi zawodnikami beniaminka, prowadził, co zostało skrzętnie przez prezesa Mrozka podkreślone, aż cztery jednostki treningowe w grudniu ubiegłego roku po czym… okazało się, iż żadne dokumenty nie wiązały go z górnośląskim ośrodkiem. Świderski zatem wrócił do roli telewizyjnego eksperta, w jego miejsca zaś zatrudniono niezwykle doświadczonego Lecha Kędziorę. Częstochowskie trzęsienie ziemi spowodowane torowymi kłopotami sprawiło jednak, iż z roli szkoleniowca Eltrox Włókniarza zrezygnował Marek Cieślak, w którego miejsce szybko ściągnięto właśnie Świderskiego. Ciekawostką, do której jednak nie należy przywiązywać zbyt wielkiej wagi, jest fakt, iż, zarówno trener Kędziora, jak i trener Świderski, mają identyczny bilans w obecnych rozgrywkach. Obaj szkoleniowcy poprowadzili swe ekipy do jednej wiktorii, z tą jednak różnicą, iż jeden z nich miał aż dwanaście okazji na dopisanie punktów do tabeli, drugi z kolei jest świeżo co po swoim trenerskim debiucie.
Każda zapowiedź spotkania rybnickich „Rekinów” kończy się w jeden i ten sam sposób, tą również czeka podobny los. Beniaminek brutalnie zderzył się z ekstraligową ścianą, tracąc szansę na utrzymanie dawno temu, matematyka zaś odebrała im nadzieję po klęsce w Lesznie. Na Górnym Śląsku oswojono się już z wizją spędzenia roku 2021 na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce, pozostaje zatem pytanie, jakie „zielono – czarni” pozostawią po sobie wrażenie. A przyznać trzeba, że na ten moment, nie jest ono zbyt korzystne, dość powiedzieć, iż rybniczanie regularnie zbierają… pokaźny bagaż doświadczeń odwrotnie proporcjonalny do zdobyczy punktowych. Przed podopiecznymi Lecha Kędziory dwa ostatnie spotkania trudnego sezonu, który szybko zweryfikował marzenia kibiców o trzynastym skalpie, przez co wciąż z rozrzewnieniem wspominać będzie się rok 1972, w którym to po raz ostatni legendarny ROW górował nad każdą, inną ekipą rodzimego żużla. Częstochowianie zaś nie mogą dać się uśpić wizją potyczki z outsiderem, wszak w pierwszym spotkaniu obu ekip wynik długo oscylował w granicach remisu, a i trzeba przyznać, iż 49 punktów to drugi, najsłabszy wynik gości przy Gliwickiej. Gorsza była tylko gorzowska Stal, która w epicentrum swego kryzysu zdołała podnieść z toru zaledwie (jak na tegoroczne standardy) 44 „oczka”. Czy podopieczni Piotra Świderskiego postawią kolejny krok ku fazie play – off zaprzeczając opiniom, że afera z ich domowym torem skutecznie zamknie im wrota do najlepszej czwórki sezonu zasadniczego? Czy „Rekiny” zdołają z podniesioną twarzą zaprezentować się w środowy wieczór, mieszając nieco w ligowej tabeli? Odpowiedzi na te, oraz wiele innych pytań, poznamy już jutro, początek zawodów o godzinie 18.
Mecz Eltrox Włókniarza Częstochowa z PGG ROW Rybnik w środę o godzinie 18:00. Transmisja w Eleven Sports. Serwis speedwaynews.pl przeprowadzi relację LIVE z tego spotkania. Będzie ona dostępna TUTAJ. Kliknij, aby zobaczyć tabelę biegową z tego spotkania.
Awizowane składy:
Eltrox Włókniarz Częstochowa:
9. Leon Madsen
10. Paweł Przedpełski
11. Rune Holta
12. Jason Doyle
13. Fredrik Lindgren
14. Mateusz Świdnicki
15. Jakub Miśkowiak
PGG ROW Rybnik:
1. Kacper Woryna
2. Mateusz Szczepaniak
3. Siergiej Łogaczow
4. Václav Milík
5. Robert Lambert
6. Kamil Nowacki
7. Mateusz Tudzież
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!