Oliver Berntzon jest jednym z czterech zawodników, którzy na dzień dzisiejszy są już pewni udziału w cyklu FIM Speedway Grand Prix 2021. Mikael Holmstrand nie ukrywa, że stać go na niespodziankę w starciu z najlepszymi.
Za faworytów sobotniego Grand Prix Challenge uważano trio z Motoru Lublin – Mikkela Michelsena, Grigorija Łagutę oraz Matej Žagar. Tymczasem tylko jeden zawodnik zespołu spod znaku Koziołka zdołał awansować do przyszłorocznego cyklu i jest to słoweński komandos. 37-latek pokonał na chorwackiej ziemi m.in. Olivera Berntzona, który przy swoim nazwisku zapisał dwanaście punktów i jeszcze trójkę w biegu dodatkowym z Krzysztofem Kasprzakiem. Sama nominacja dla Berntzona była już małym zaskoczeniem.
– Może była to mała niespodzianka, ale Oliver przez kilka ostatnich sezonów osiągał naprawdę dobre wyniki. Miewał już przetarcie w Grand Prix, startował z dziką kartą (w ubiegłym roku wywalczył 7 punktów na torze w Hallstavik – dop. red.) i teraz wykonuje kolejny krok na międzynarodowym pułapie, by ścigać się z najlepszymi. Rok temu bliski awansu był Pontus Aspgren, swoje szanse miewał też Jacob Thorssell. Teraz szansę dostał Oliver i wykorzystał ją w stu procentach – mówi nam Mikael Holmstrand, wiceprezes Elit Speedway Sverige.
Z awansu Olivera Berntzona do mistrzostw świata cieszy się Tomasz Lorek, który przyznawał w rozmowie z naszym portalem, że Szwed był jednym z tych żużlowców, których dopingował w sobotni wieczór nasz ekspert. A co o wyniku reprezentanta m.in. Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno w Goričan sądzi nasz rozmówca?
– To była bardzo mocna stawka zawodników w tegorocznych eliminacjach. Jeśli spojrzeć na średnią w lidze, Oliver nie jest nawet w pierwszej trójce. Wiemy jednak, że jest w stanie pokonać każdego, jeśli tylko wykona należycie swoją robotę. Z każdym rokiem jest coraz bardziej doświadczony, ale ciężko też oczekiwać od niego jakiegoś bardzo dużego wyniku. Na pewno sam awans to dla Olivera i szwedzkiego żużla spory sukces.
Dotychczas Berntzon startował w trzech pojedynczych turniejach i przywoził za swoimi plecami m.in. Kima Nilssona (dwa razy w 2013 roku), Fredrika Lindgrena, Nickiego Pedersena i Artioma Łagutę (w 2018) oraz Antonio Lindbäcka, Leona Madsena, Mateja Žagara, Jasona Doyle'a oraz Roberta Lamberta, Emila Sajfutdinowa i Artioma Łagutę (2019). Wielu zastanawia się już, na co będzie stać 27-latka w walce z najlepszymi żużlowcami świata.
– Pierwszy rok w Grand Prix jest trudny. Musi wprowadzić swój team na nowy poziom, aby móc łączyć starty w cyklu z występami ligowymi. Na pewno pojedzie bez presji. Pokazał, że może być na szczycie i przy dobrym sezonie utrzymać się w elitarnym gronie Grand Prix na 2022. Myślę, że w przyszłym roku stać go również na przynajmniej jeden turniej na podium.
źródło: inf. własna
Oferta na eWinner 1. ligę dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!