Dla Václava Kvěcha sezon 2020 jest ostatnim w gronie juniorów. 21-latek spogląda na wyniki swojego brata – Jana i nie ukrywa, że dla niego osobiście jest to sezon o „być albo nie być” w speedwayu.
W ubiegłym sezonie starszy z braci Kvěchów wypadał na ogół przeciętnie. W finale młodzieżowych indywidualnych mistrzostw kraju zdołał zająć szóste miejsce, zaś wśród seniorów nie odegrał on znaczącej roli. – Zrobiłem tak, jak sobie ten sezon wyobrażałem, aczkolwiek bywały momenty, gdy chciałem się… spoliczkować. Ale ogółem jestem jednak zadowolony – przyznaje w rozmowie z magazynem Speedway A-Z.cz.
Jan Kvěch rozpoczyna sezon ambitnie i z wysoko zawieszoną poprzeczką, bowiem w walce o skład RM Solar Falubazu Zielona Góra, gdzie z Czechem wiązane są spore nadzieje. Jego starszy brat – Václav na razie musi nacieszyć się jazdą w ojczyźnie. W pierwszej rundzie Indywidualnego Pucharu Czech wywalczył pięć punktów, co dało mu dziesiąte miejsce. W drugiej był trzynasty z dorobkiem czterech oczek. – Prawdę mówiąc, to ten koronawirus mnie wkurza. Nie mogłem doczekać się tego sezonu. Miałem wielkie plany, ponieważ chciałem osiągnąć dobre wyniki. Zobaczymy, jak to wszystko dalej pójdzie. Na razie jestem trochę rozproszony, trochę też ciekawy, tego, jak to dalej będzie wyglądało – dodaje Václav Kvěch.
Obaj bracia kontynuują rodzinne tradycje. W przeszłości na żużlu ścigał się dziadek chłopaków oraz ojciec. Młodszy z duetu ma o tyle więcej szczęścia, że omijają go kontuzje, które z kolei mocno wyhamowały rozwój Václava. Do tego stopnia, że na kilka miesięcy przerwał on swoją karierę, ale głód speedwaya był silniejszy i w listopadzie 2018 roku zdecydował się on na powrót.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!