Patrick Hyjek to zawodnik pochodzący z Bydgoszczy, ale mieszkający na co dzień w niemieckiej Bawarii. Jest drugim polskim uczestnikiem inauguracyjnej imprezy w Niemczech. Po zawodach serwis speedwaynews.pl przeprowadził krótką rozmowę ze zwycięzcą zmagań w klasie 250cc.
Osiem dni mija od rozpoczęcia sezonu u naszych zachodnich sąsiadów. W niemieckiej Miśni 6 czerwca rozegrano „zawody duchów”, w których wystąpiło dwóch „biało-czerwonych”. Z jednym z nich – pochodzącym z Wrocławia Kacprem Cymermanem – prezentowaliśmy już rozmowę na łamach naszego portalu. Można znaleźć ją TUTAJ.
Dzisiejszym bohaterem jest Patrick Hyjek, chłopak pochodzący z Bydgoszczy i mający za sobą epizod startów w tamtejszym klubie – BTŻ. W sobotnim turnieju w klasie 250cc młodzian triumfował. – To były już moje drugie zawody w życiu w klasie 250cc, w zeszłym roku uczestniczyłem w mistrzostwach Niemiec w drużynie w tej kategorii. Ale jeśli chodzi o obecny sezon, wiadomo – to pierwsze, bo też dopiero to inauguracja. Mam nadzieję, że to będzie dobry prognostyk na dalsze etapy kariery i że przejdę bez problemu przez okres „dwieście pięćdziesiątek”. Później wiadomo, już 500cc, ale do tego jeszcze trochę trzeba „przejść”. W wymuszonej przez pandemię przerwie bardzo dużo trenowałem, chodziłem biegać, dbałem o siłę i kondycję. Myślę, że to nie pozostanie obojętne – komentował Hyjek po zawodach w Miśni. – Tor był naprawdę dobrze przygotowany, a i ja jestem bardzo zadowolony ze swojej dyspozycji. Udało mi się wygrać, wszystko grało, było tak, jak miało być. Pierwsze zawody po tak długiej przerwie zdecydowanie zaliczam do pozytywnych – dodał.
To nie był debiut bydgoszczanina na arenie Ronny'ego Weisa i Richarda Geyera. – W Miśni jechałem już wcześniej jeden raz. Tor jest fajny, ale moim ulubionym jest ten „domowy”, który należy do klubu MSC Olching – mówił nawiązując do miejsca, w którym ściga się na co dzień.
Podium zawodów w Miśni w klasie 250cc, po środku Patrick Hyjek
Zapytaliśmy team zawodnika o to, czy w planie mają również imprezy w Polsce, gdyż w przeszłości takie Patrick już zaliczał. – Co do występów w Polsce, trudno teraz jest cokolwiek powiedzieć. Problemem jest to, że możemy mieć tylko niemiecką licencję. Dozwolona jest tylko jedna. Niemcy nie chcą pozwolić na to, byśmy mogli wystawiać naszą kandydaturę do polskich rozgrywek. W mini żużlu, gdy Patrick startował w barwach bydgoskiego BTŻ-u, to był wyjątek. Na dzień dzisiejszy będziemy się rozwijać tutaj, gdyż tu mieszkamy. Gdybyśmy mieli polską licencję, mieszkając w Niemczech, to nie miałoby sensu, gdyż zwyczajnie zawodów byłoby jak „na lekarstwo” – wytłumaczył Krzysztof Hyjek, ojciec żużlowca.
Możliwości startów w kraju można by szukać chociażby w Pucharze Ekstraligi, w którym w ubiegłym roku gościli również obcokrajowcy. – To fakt, że w Polsce rozgrywki 250cc od zeszłego roku przeżywają duży rozwój i fajnie byłoby w nich startować. My musimy się jeszcze dokładnie zorientować, co do szczegółów. W 2019 startowali obcokrajowcy, ale z tego co wiemy na ten moment, chętnych z kraju już jest na tyle dużo, że zagranicznych raczej nie będą przyjmować. Zobaczymy. Na razie, tak jak mówiłem, priorytetem są turnieje tutaj, gdyż w Niemczech żyjemy na co dzień – wyjaśniał Krzysztof Hyjek.
Zapytaliśmy również team zwycięzcy sobotniej rywalizacji o wizję na przyszłość w obecnym sezonie, ale ta z wiadomych przyczyn musi poczekać na sprecyzowanie. – O planach trudno mówić, gdyż wszystko na razie zweryfikowały obostrzenia związane z koronawirusem. Super, że teraz odbyły się zawody, w których mogliśmy wystartować, ale o kolejnych na razie „ani widu ani słychu”. To przez ten zakaz imprez masowych do końca sierpnia. Czekamy. We wrześniu mamy już mieć jakieś imprezy. Dodatkowo słyszałem, że kluby starają się o zezwolenia na przeprowadzenie turniejów jeszcze teraz – podczas panującego zakazu. Gdyby nie korona, to mielibyśmy pełno startów, mistrzostwa świata, Europy i inne. Jak liczyliśmy, to do przejechania w siedem dni było blisko cztery i pół tysiąca kilometrów.
Nasuwa się od razu kwestia finansów. Czy takie wyprawy są jakoś sponsorowane przez niemieckie kluby? – Na sponsorów nie ma tutaj szans. Wszystko trzeba opłacić samemu. Finansowej pomocy nie ma żadnej. Tylko puchary za zwycięstwo. Czasami trzeba nawet płacić za licencję na start w jakimś turnieju – zakończył Krzysztof Hyjek.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!