Spora część środowego programu sportowego „Poranek z Polsatem Sport" była poświęcona tematyce żużla. Wśród rozmówców nie zabrakło m.in. Tomasza Lorka, który odpowiedział na pytanie dotyczące podróżowania zawodników do innych krajów poza Polską.
Inauguracja rozgrywek PGE Ekstraligi przewidziana jest na 12 czerwca. Kilka dni później mają również wystartować zmagania na Wyspach Brytyjskich, gdzie w tym roku promotorzy zdążyli zorganizować jeden turniej, jeszcze przed pandemią koronawirusa.
– Wszyscy, którzy są uzależnieni od speedwaya, wyczekują daty 12 czerwca. Aczkolwiek w Anglii zawody Ben Fund Bonanza dla żużlowców, którzy nie mieli szczęścia – bo albo jeżdżą na wózkach inwalidzkich, albo mają przewlekłe kontuzje – rozegrano. Po tej imprezie powiedziano jednak pas. 15 czerwca jest tam datą graniczną, więc wszyscy czekamy również na start innych lig – powiedział Lorek.
Dziennikarz Polsatu Sport został zapytany o potencjalne podróżowanie zawodników do innych lig, poza rozgrywkami w Polsce. Obowiązek dwutygodniowej kwarantanny sprawia, że niewielu żużlowców będzie decydować się na opuszczanie naszego kraju.
– Paru dżentelmenów ma z tym problem. Hans Nielsen był swego czasu rekordzistą i jeździł w pięciu ligach w jednym sezonie. Nazywam to cygańskim taborem. Taka jest specyfika tej dyscypliny sportu, że przenoszą się chłopcy z Piraterna Motala na drugi dzień do Ipswich Witches, a stamtąd do Zielonej Góry. To jest taka ciągła wędrówka ludów. Do tego stylu przywykli wszyscy ludzie związani z żużlem. Ci chłopcy mają swoje pasje, nie uskarżają się nad złamaną nogą czy pękniętą miednicą. Tę dyscyplinę uprawiają ludzie, którzy mają prawdziwe, męskie hormony. Nie ma tu miejsca na narzekanie. Wielu zawodników jest tu takich jak Jarosław Hampel, któremu chirurdzy po pęknięciu kości udowej na Drużynowym Pucharze Świata w Gnieźnie w 2015 roku powiedzieli, że może to być jego koniec kariery. On jednak wyszedł z tego i wrócił do ścigania na pełnym gwizdku. Wracając jednak do pytania. Jeżdżenie w kilku ligach naraz może być trudne ze strony logistycznej. Wiąże się to z obowiązkiem kwarantanny, który już ciąży na zawodnikach powracających do Polski. Zostają wtedy skoszarowani na 14 dni. Mają wszystko, co potrzebne do życia. Natomiast trudno im się będzie przemieścić, kiedy ruszą pozostałe ligi – skwitował Lorek.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!