Jason Garrity nie należał do największych talentów brytyjskiego speedwaya. Pozostawał w cieniu paru kolegów, ale ciężką pracą dążył do spełnienia marzeń. W 2014 roku założył plastron z numerem #18 podczas Grand Prix w Cardiff, a dziś, co najwyżej zakładają mu… kajdanki.
Smutna historia brytyjskiego żużlowca. Ostatni raz na łamach naszego portalu o Garritym pisaliśmy w drugiej połowie listopada, gdy okazało się, że 27-letni jeździec będzie w SGB Championship ścigał się u boku Tomasa Hjelma Jonassona. Szwed zdecydował się na zaskakujący ruch, ale to z pewnością byłby spory magnes na kibiców z Birmingham, bo to właśnie miejscowe Brummies zostało pracodawcą obu dżentelmenów. Na początku kwietnia próbowaliśmy nawiązać kontakt z Brytyjczykiem w celu przeprowadzenia wywiadu dla naszego serwisu. Na odpowiedź od rezerwowego Grand Prix Wielkiej Brytanii z 2014 roku się nie doczekaliśmy, a po kilku dniach niejako wyjaśniło się, dlaczego…
Otóż jak poinformował profil policji z hrabstwa Greater Manchester, Garrity został zatrzymany przez policję! Indywidualny mistrz swojego kraju do lat 19 z 2011 roku dopuścił się dwóch przestępstw – 10 kwietnia włamał się i napadł na jeden z domów w Droylsden, gdzie przebywał bezbronny lokator. Na szczęście, mężczyźnie nic się nie stało. Z policyjnej notatki wynika, że nie był to „jednorazowy skok” żużlowca, ponieważ ledwie cztery dni później śledził on jedną z mieszkanek tego miasteczka i… tuż pod jej domem zdecydował się ją obrabować. Tutaj także szczęściem można określić fakt, że kobiecie nic się nie stało.
Pierwotnie wielu spodziewało się, że jest to zbieżność imion i nazwisk. Policja jednak publikując komunikat przekazała datę urodzenia przestępcy, która pokrywała się z datą przyjścia na świat przez Garrity'ego – 9 listopada 1993. Zareagował także klub z Birmingham, który w mediach społecznościowych przekazał krótki komunikat: – Zdajemy sobie sprawę z medialnych doniesień na temat Jasona, ale nie zamierzamy teraz niczego komentować. To niejako rozwiało jakiekolwiek niejasności, ponieważ klub w przypadku pomyłki dementowałby informacje, a nie unikał wypowiedzi.
20 kwietnia Garrity stanął przed sądem w Stockport. Obecnie nie wiadomo, jaka kara grozi żużlowcowi i co za tym idzie, czy uda mu się wrócić na tor w sezonie 2020, niezależnie, kiedy ten wystartuje.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!