Mówi się, że kobietom jest trudniej się odnaleźć w środowiskach, które są zdominowane przez mężczyzn. Są wtedy postrzegane jako ładny dodatek, a nie jako tak samo (lub bardziej) kompetentny partner do rozmowy czy wspólnych działań. Czy w żużlu jest tak samo? O to zapytałam moje rozmówczynie.
Jak odnajdujesz się w żużlowym świecie zdominowany przez mężczyzn?
Anita Mazur – dziennikarka Eleven Sports: To będzie już mój dziesiąty sezon pracy przy żużlu, dlatego śmiało mogę powiedzieć, że po tych wszystkich przepracowanych latach odnajduję się bardzo dobrze. Oczywiście początki nie były łatwe. Wcześniej nie pracowałam przy speedwayu, dlatego środowisko żużlowe potrzebowało trochę czasu, żeby mnie poznać i przyzwyczaić się do mojej obecności. Świat żużla jest dość specyficznym i rzeczywiście ciężko „wejść” w to środowisko, ale jak już zyskasz „akceptację”, to wtedy jest dużo łatwiej tu funkcjonować.
Wiktoria Sztuka – ambasador PGE Ekstraligi, korespondentka speedwaynews.pl: Szczerze mówiąc to naprawdę dobrze. Lubię to męski środowisko i wydaje mi się, że potrafię się z nimi porozumieć. Czasami mam wrażenie, że lepiej niż z kobietami.
Joanna Krystyna Radosz – felietonistka speedwaynews.pl oraz pokredzie.pl, autorka prozy o tematyce żużlowej: Bardzo dobrze. Czasem sobie przypominam, że hej, otaczają mnie faceci, ale tak szczerze mówiąc, to zrobiłam się ślepa na płeć w ostatnich latach. Ważne, żeby to byli dobrzy ludzie, a jakie mają chromosomy, to już kwestia drugorzędna.
Kinga Sylwestrzak – Canal+ : Nawet przez chwilę nie czułam się źle, nigdy nie czułam się gorsza. Uważam, że mam w sobie trochę z mężczyzny, ponieważ w dzieciństwie dużo czasu spędzałam ze starszym bratem i jego kolegami. Dość szybko się odnalazłam i znalazłam wspólny język w środowisku.
Daria Jagodzka – korespondentka speedwaynews.pl, ambasadorka PGE Ekstraligi: Jako kibic czuję się wspaniale, gdyż żużel jest sportem rodzinnym i widok kobiety na meczu nie jest niczym nadzwyczajnym. Natomiast gdy wchodzę do parku maszyn jako korespondentka, czuję się czasem niepewnie, widząc krzątających się wokół sprzętu panów, wielokrotnie nie wiedząc, czy mogę przerwać im czynności pomeczowe, gdyż nie znam na technicznych aspektach.
–> SPEEDWAYNEWS PODCAST. ZOBACZ NOWY PROJEKT SPEEDWAYNEWS.PL!
Magdalena Magdziarz – korespondentka speedwaynews.pl: Z każdym rodzajem dziennikarstwa wiąże się to, że ma się szansę na poznanie osób, z którymi normalnie trudno byłoby porozmawiać. Kiedy byłam na zgrupowaniu reprezentacji Polski, miałam możliwość porozmawiania z żużlowcami, których znałam głównie z telewizji, nigdy wcześniej na żywo ich nie widziałam. Dla wówczas siedemnastoletniej dziewczyny było to czymś na miarę wydarzenia roku. Obawiałam się trochę, czy wszystko wyjdzie, jak należy, czy nie powiem nic głupiego. Z czasem jestem coraz bardziej śmiała i myślę, że bez większych problemów odnajduję się w tym świecie. Dzięki niemu mam właśnie szansę na poznanie wielu ciekawych, inspirujących osób, które przede wszystkim podzielają moją największą pasję, żużel. Autorytetem jest dla mnie zdecydowanie Jolanta Zasępa. Ona idealnie odnajduje się w świecie, który również jest zdominowany przez mężczyzn i przy okazji jest pełną profesjonalizmu dziennikarką sportową.
Dominika Lipińska – fotografka freelancerka: Myślę, że odnajduję się dość dobrze, ja od zawsze (nawet już w zerówce) dogadywałam się bardziej z męską częścią, przez co żużlowy świat zdominowany przez mężczyzn mi nie przeszkadza. Wiadomo, że czasem jest ciężko z taką ilością mężczyzn dookoła, ale z czasem idzie się do tego przyzwyczaić.
Czy z powodu dominacji mężczyzn spotkało cię coś przykrego?
A. Mazur: Absolutnie, wręcz przeciwnie. W każdej chwili mogłam liczyć na pomoc z różnych stron – nie tylko ze strony redakcyjnej, kolegów z pracy, ale też od ludzi mocniej związanych ze sportem np. mechanikami, czy zawodnikami, którzy wiedzieli, że w świat żużla dopiero wchodzę. Gdy czegoś nie wiedziałam, to zawsze byli otwarci i podpowiadali, pokazywali, tłumaczyli.
M. Magdziarz: Nie, na całe szczęście nie. Z relacji osób, które też zajmują się dziennikarstwem żużlowym, wiem jednak, że nie zawsze jest tak miło i kolorowo. Żużlowcy w końcu też są ludźmi i nie muszą być wcale zawsze uprzejmymi w stosunku do nas, dziennikarzy. Z jednej strony to przykre, bo to też w końcu nasza praca. Ja jednak nie spotkałam się z żadnymi przykrymi sytuacjami i mam nadzieję, że nie będę musiała się z wieloma stykać.
J. K. Radosz: Kiedy porównuję moje doświadczenia z doświadczeniami koleżanek, które siedzą w środowisku gamerskim albo np. w muzyce metalowej, zawsze jestem w szoku. One są niemalże odpytywane ze swoich zainteresowań, jakby musiały udowodnić, że znają się na tym, co je interesuje. W środowisku żużlowym z czymś takim się nie spotkałam. Możliwe, że mam niebywałe szczęście, w końcu umówmy się, seksizm w żużlu istnieje (by daleko nie szukać – przedmiotowy stosunek do podprowadzających czy sprowadzanie partnerek żużlowców do roli ładnego dodatku), ale niezależnie od tego, jak bardzo jestem umalowana, jaki mam aktualnie kolor włosów i czy noszę kieckę, czy spodnie, nikt nie próbuje podważać mojego prawa do bycia w tym środowisku i mojej wiedzy. Kiedy złapałam fazę intensywnej fascynacji wnętrznościami motocykla żużlowego, zdarzało mi się siadywać z mechanikami czy wypytywać tunerów o ich warsztat. Nigdy nie czułam, żeby traktowali mnie z góry, bo jestem kobietą. Właściwie najbardziej moją płeć odczułam w Rosji, ale w pozytywnym sensie. Byłam w Ufie, a że Saławat jest blisko Ufy, to pojechałam do Saławatu zrobić jeden wywiad… skończyłam na imprezie z dyrektorem lokalnej szkółki żużlowej i na zamkniętym treningu specjalnie dla mnie. Czułam się jak królowa. Wszyscy się mną opiekowali, sypali anegdotkami, dbali, żebym się nie wywaliła na lodzie (to był grudzień i trening odbywał się na zamarzniętym jeziorze) i sponsorowali zwiedzanie miasta oraz posiłki. Sądzę, że gdybym nie była kobietą, nie mogłabym liczyć na aż takie wygody.
D. Lipińska: Wydaje mi się, że nie. Starałam się zawsze nie zważać na typowe „męskie” zaczepki od nieznajomych mi osób. A zaczepki ze strony zaprzyjaźnionych mi osób zazwyczaj obracamy w żart lub po prostu dobre słowo. Tworzenie jakichkolwiek relacji w tym środowisku nie należy do najłatwiejszych. Trzeba być bardzo ostrożnym.
Źródło: inf. własna
–> MAGAZYN SPEEDWAYNEWS EXTRA. ZOBACZ NOWY PROJEKT SPEEDWAYNEWS.PL!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!