Duże opóźnienie startu rozgrywek i gonitwa terminów po ich inauguracji dotyczy nie tylko Polski. Podobne decyzje podjęto już w innych krajach. Włodarze tych lig obawiają się o przyszłe ruchy GKSŻ i Speedway Ekstraligi.
Według oficjalnych komunikatów polska liga powinna wystartować 17 kwietnia. Szanse na dotrzymanie tego terminu są jednak minimalne i dodatkowo maleją z każdym dniem. Główna Komisja Sportu Żużlowego kilkukrotnie już potwierdzała, że nie zamierza rozgrywać zawodów bez udziału kibiców, a zatem trzeba czekać na decyzje rządu dotyczące złagodzenia obecnych ograniczeń.
Podobne decyzje podjęto już w innych krajach. Brytyjczycy odwołali już wszystkie imprezy do połowy, a Duńczycy – do końca kwietnia. Wstrzymano ligę francuską, a w terminie nie ruszy także Baltic Speedway League. Z grona ważniejszych żużlowo państw żadnych istotnych komunikatów nie usłyszeliśmy tylko ze Szwecji i Rosji, ale tam speedway i tak z reguły rusza w maju.
Odwołane spotkania ligowe i przynajmniej część innych turniejów odbędzie się w późniejszych terminach. Spore obawy o ten fakt mają w Danii. Tamtejsi działacze boją się, że ze względu na Polskę nie uda się przeprowadzić w innych krajach rozgrywek w pełnych składach.
– Polska najprawdopodobniej będzie próbowała ratować swój terminarz, zagarniając większość pozostałych dat do końca sezonu, a to może rozłożyć nas wszystkich – obawia się Annette Vesterskov z duńskiego klubu Fjelsted. – Nie można na to poradzić nic konkretnego, zanim nie będziemy wiedzieli, kiedy będzie się dało zacząć sezon. Być może uda nam się przenieść większość meczów na lipiec, kiedy Polska nie jeździ, ale znowu: co, jeżeli Polacy zrobią to samo?
Przypomnijmy, że poza ligą, GKSŻ deklaruje, że nie ma w planach odwoływania turniejów indywidualnych, między innymi IMP czy o Złoty Kask.
Źródło: fyens.dk
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!