Wyobrażacie sobie rok 2020 bez żużla? Albo puste stadiony, na których słychać jedynie dźwięk motocykli? Ja na pewno nie. Okazuje się jednak, że gdzieś z tyłu głowy musimy się obawiać. Patrząc na poczynania światowych organizacji w świetle walki z nowym wirusem wysnuć można jeden wniosek. Żyjemy w świecie chaosu. Koronachaosu.
Jestem pod wrażeniem tego, jak łatwo ówczesny świat pogrążyć w panice. Wystarczy, że pojawi się nowa choroba i zacznie się rozprzestrzeniać. Jak choroba to i ofiary. Tak niestety jest, że im osoba starsza i/lub bardziej schorowana, tym większe prawdopodobieństwo, że i zwykła grypa będzie siać spustoszenie w organizmie. Tak po prostu jest. Dlatego ciągle dziwi mnie szok i chaos jaki sieje na świecie koronawirus.
Nie wiem czy śledzicie piłkę nożną, dlatego opowiem Wam co dzieje się we włoskiej Serie A. Tylko pojedyncze spotkania danej kolejki są rozgrywane. Oczywiście bez publiczności. I to jeszcze jestem w stanie zrozumieć – kilkadziesiąt tysięcy ludzi w jednym miejscu równa się zagrożenie rozprzestrzenienia wirusa, choć pamiętajmy, że kluby tracą. Nie rozumiem natomiast tego co działo się przed meczem Parmy ze Spal. Spotkanie opóźniło się o 45 minut, bo minister sportu domagał się zawieszenia rozgrywek. Poważna osoba w poważnym kraju uległa panice. Ostatecznie wszystkie rozgrywki zawieszono kilka dni później. Inny przykład absurdów? Piłkarska Premier League. Na Wyspach piłkarze mają zakaz witania się przed meczem poprzez zbijanie piątek. Po czym, podczas meczu i tak dochodzi do kontaktu fizycznego na przykład gdy zawodnicy walczą o piłkę. Czy wyjaśni mi ktoś stosowność takich zachowań władz ligi?
Kariera sportowca toczy się mniej więcej do 40 roku życia (nie dotyczy: Noriakiego Kasai, Grega Hancocka, Piotra Protasiewicza, Jasona Crumpa i paru innych). Średnia wieku ofiar wirusa we Włoszech wynosi nieco ponad 81 lat. W znaczącej większości przypadków choroba przebiega łagodnie, czasem nawet niezauważalnie. Czy widząc te dane tylko ja mam wrażenie, że reakcja ludzi jest niewspółmierna do tego z czym się zmagamy? Czy gdyby ktoś powiedział na głos, że „ten koronawirus to takie coś w rodzaju grypy” to zachowania ludzkości byłyby tak chaotyczne?
Spytacie się „co temat choroby i piłki nożnej robi na portalu żużlowym?”. Odpowiadam – mocno obawiam się, że włoska panika przeniesie się na polski grunt, a chyba nie muszę przypominać, że niebawem teoretycznie startuje sezon żużlowy. Oczywiście na razie nie ma informacji o odwoływaniu spotkań, ale pomysły już są. Sparingi bez publiczności są ruchem logicznym. Pamiętajmy, że stadiony świata wypełniają nie tylko młode organizmy, ale i seniorzy, dla których wspomniany wirus może być, delikatnie mówiąc, kłopotliwy. Patrzmy trochę dalej niż poza kraniec własnego nosa. Wszyscy jesteśmy głodni żużla, jednak zdrowie i bezpieczeństwo są najważniejsze. Problem pojawia się wraz ze startem ligi. Kluby czerpią spory dochód ze sprzedaży biletów. Większa część przychodu przeznaczana jest na organizację meczu. W przypadku rozgrywania ligi bez publiczności rodzi się problem finansowy. Wydaje się zatem, że nie ma wyjścia. Mecze zostaną odwołane (mówi się o starcie w maju). Można oczywiście zaryzykować i zaufać społeczeństwu – pierwszy przypadek wirusa w Polsce (ten z Zielonej Góry) pokazał jak należy działać. Chory poczuł, że jest coś nie tak i zgłosił się gdzie trzeba. Można? Można. Niestety, raczej nikt na takie zaufanie się nie zdecyduje, mimo że bohaterom widowisk żużlowych koronawirus raczej nie zagraża. Wierzę w zdrowy rozsądek kibiców, jednak czasem może warto dmuchać na zimne. Mogliście mieć kontakt z wirusem? Dwa tygodnie spędźcie na kanapie, pod kocem pijąc co lubicie. Jeśli czujecie, że coś jest nie tak, zgłoście się do lekarza. Wszędzie pełno sposobów na zgłoszenie swojego przypadku. Proste i całkiem logiczne.
Może zabrzmię trochę na zbyt wyluzowanego, ale dla mnie koronawirus jest jak nieco bardzo zaawansowana grypa. Przypomnę, że na grypę Polacy nie mają zwyczaju się szczepić. Czy to dobrze czy źle – nie mnie oceniać. Gdyby dotknęła nas plaga grypy, lepiej jest nie zarażać na prawo i lewo. Wyleczyć się w domu, nie wychodzić na zewnątrz. Tak z ludzkiej przyzwoitości. Przestrzegajmy zasad higieny i myjmy ręce jak Rysiek Lubicz przykazał. I błagam – nie wariujmy z maseczkami – te chirurgiczne zdrowym osobom i tak nic nie dają. Bądźmy rozsądni. Wszyscy.
Źródło: inf.własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!