Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment mogą zająć miejsce w światowej czołówce. „Młodzi i gniewni” to autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W siedemdziesiątym trzecim odcinku przedstawiamy Witalija Kotlara.
Ussuryjsk to niewielka, około dwustutysięczna miejscowość sto kilometrów na północ od Władywostoka. Znana jest głównie z produkcji alkoholu znanego jako "Balsam ussuryjski", a także z faktu, iż w skład etnicznej mieszanki tamtejszej ludności wchodzą nie tylko Rosjanie i – co powszechne na wschodnich rubieżach Rosji – Koreańczycy, lecz także między innymi Ukraińcy. W tym miasteczku bez wielkiej historii przyszedł na świat 21 stycznia 2001 roku nasz dzisiejszy bohater, Witalij Kotlar.
Ponieważ w Ussuryjsku próżno szukać wielu profesjonalnych sportowców, lokalne media z zainteresowaniem śledzą sportową karierę krajanina. A ta jest bogata. Witalij bowiem zaczął startować na motocrossie już jako czterolatek, idąc z duchem lokalnej motosportowej tradycji. Kiedy miał czternaście lat, zainteresował się także żużlem, uwiedziony prędkością i przypływem adrenaliny, jakie dają występy na owalnym torze. Ponieważ zaś do Władywostoka, bogatego w żużlowe tradycje, nie miał daleko, jasnym stało się, że to właśnie z tym klubem młody adept speedwaya zwiąże swoją przyszłość.
W barwach Wostoka Władywostok, kuźni młodych talentów, Witalij po raz pierwszy pojawił się na torze w sierpniu 2016 roku, gdy w Togliatti rozegrano finał mistrzostw kraju juniorów. W zawodach w rozszerzonym formacie (20 zawodników + 3 rezerwowych, 25 wyścigów) zajął miejsce niemalże w połowie stawki, uzyskując pięć punktów w pięciu startach. Już wtedy jednak pokonał między innymi bardziej doświadczonego Siemiona Zujewa i dał znać, że z tej mąki będzie chleb.
Już w kolejnym roku, gdy mistrzostwa Rosji juniorów obejmowały półfinał i rundę finałową, Witalij zajął w zawodach eliminacyjnych w Oktiabrskim piąte miejsce i pewnie awansował do finału. Nieco gorzej było w finale – zaledwie trzy punkty i dopiero piętnasta lokata. Nie powiodło się też w czempionacie do lat 19: dwóch punktów zabrakło Witalijowi do walki o medal. Wostok Władywostok dostrzegł jednak w ambitnym juniorze talent i postanowił dać chłopakowi więcej okazji do jazdy, wysyłając go na zawody Pucharu Rosji Par, gdzie Witalij wraz z Markiem Karionem ścigał się w ramach drużyny Wostok-2. Jeszcze w tym samym roku zawodnik osiągnął w jednej z rund wynik piętnastu punktów, choć wobec słabej postawy kolegi z pary nie dało to Wostokowi-2 większych szans na medalową pozycję.
Nieco inaczej rzecz się miała z zawodami ligowymi. Witalij Kotlar wystąpił we wszystkich meczach Wostoku i przyczynił się do brązowego medalu. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że w kolejnym sezonie zawodnik ten będzie żelaznym ogniwem juniorskiego składu przyszłego mistrza Rosji.
Sezon 2018 był dla Kotlara znakomity nie tylko w lidze, lecz także indywidualnie. Przede wszystkim młodziutki, siedemnastoletni zaledwie chłopak awansował do finału dorosłych mistrzostw Rosji. Mniejsza o wynik, samo dostanie się do czołowej szesnastki jest wielkim osiągnięciem jak na zawodnika, który wciąż stawia pierwsze kroki w prawdziwym żużlu. O miejsce w finale do ostatniego, dodatkowego wyścigu przyszło Witalijowi Walczyć z Wiaczesławem Monachowem z Mega Łady Togliatti.
Było jednak i sporo pecha. Zarówno w mistrzostwach Rosji juniorów, jak i w czempionacie do lat 19 do walki o miejsca medalowe naszemu bohaterowi brakło raptem jednego punktu. Sezon, koniec końców, nie był stracony. Wostok Władywostok po fantastycznej finałowej walce z Turbiną Bałakowo został mistrzem Rosji, a bohaterem ostatniego meczu był właśnie Witalij Kotlar. To on pojechał jako joker w ósmym wyścigu, dając kolegom sygnał do ataku i odwracając losy spotkania.
Po tym wydarzeniu przyszła nie tylko krajowa chwała, lecz także propozycja kontraktu w Polsce. – Zwróciła się do mnie drużyna z Krosna, zespół Wilków – opowiada Witalij. – Zaproponowali kilkuletni kontrakt, a ja marzyłem o walce w polskiej lidze, więc chętnie przystałem na propozycję.
Los jednak i tutaj nie był dla młodego Rosjanina łaskawy, ale do tej części historii jeszcze wrócimy. Oto bowiem nastał sezon 2019, sezon, w którym osiemnastolatek spod Władywostoka zrobił na rodzimej ziemi prawdziwą furorę. W lidze i zawodach par udowodnił już swoją wartość, przyszedł więc czas na zmagania indywidualne. Najpierw był finał mistrzostw do lat 19. 8 czerwca w Bałakowie zawodnik z Ussuryjska nie miał sobie równych i w pięciu startach nie znalazł pogromcy. Tym samym okazał się o punkt lepszy od kolegi z drużyny, o wiele bardziej doświadczonego Pawła Łaguty. To było pierwsze złoto w dorobku Witalija Kotlara, ale nie ostatnie w sezonie. Dwa i pół miesiąca później w deszczowym Oktiabrskim chłopak powtórzył sukces w czempionacie do lat 21. W przeciwieństwie do idącego jak burza przez cztery serie Iwana Bolszakowa nie ugiął się pod presją i w decydującym wyścigu zgarnął trzy punkty, wyskakując na czoło klasyfikacji z jednym zaledwie straconym "oczkiem". Tym samym ograł o wiele bardziej utytułowanych i stawianych w roli faworytów rywali: Arsłana Fajzulina, Romana Lachbauma czy wspomnianego już Pawła Łagutę. Polskie kluby przypomniały sobie o Kotlarze… a on miał już kontrakt z Wilkami Krosno, pierwszym zespołem z Polski, który wyczuł jego talent.
Sportowa historia Witalija Kotlara to w dużej mierze historia osiągnięć, wyników i statystyk, ponieważ chłopak należy do małomównych i trzymających się raczej w cieniu. Na pytania odpowiada krótko, zwięźle i na temat, nie bryluje też w mediach społecznościowych jak niektórzy koledzy z toru. Widać, że ważna jest dla niego rodzina. – Moi bliscy w pełni wspierają moją sportową karierę – deklaruje. – Wiem, że bardzo się denerwują, kiedy jeżdżę, ale nie zabraniają mi tego, tylko dopingują do kolejnych startów. Dzięki nim w ogóle zacząłem uprawiać ten sport, ponieważ rodzice włożyli w mój rozwój wiele sił i pieniędzy.
Zwłaszcza te ostatnie są problemem, i to sporym, a ich brak wyjaśnia, dlaczego młodego Rosjanina, mimo kontraktu w krośnieńskich Wilkach, kibice dotąd nie oglądali na torze. – W zeszłym roku ogłosiłem zbiórkę w internecie. Poprosiłem kibiców i potencjalnych sponsorów o finansową pomoc, żebym mógł kupić sprzęt do startów w Polsce – wyjaśnia zawodnik. – W Rosji mój klub udostępnia mi motocykle, w Polsce jednak wszystko muszę załatwiać na własną rękę. Sponsorów nie udało mi się znaleźć, ale wciąż liczę na to, że ktoś pomoże mi kupić sprzęt, żebym mógł startować w Krośnie. Gdyby znaleźli się chętni, mogą się ze mną skontaktować na Facebooku.
Młody żużlowiec poddawać się nie zamierza. Przyznaje, że nawet nie bardzo sobie wyobraża, czym by się zajmował, gdyby nie jeździł na żużlu. Największe marzenie? Zażegnać problemy finansowe i w końcu trafić do polskiej ligi. "Papiery" na jazdę już ma, brak tylko sponsorskiego zaplecza. Szkoda by było, żeby taki talenciak i, bądź co bądź, młodzieżowy mistrz Rosji, zgasł z prozaicznego powodu braku pieniędzy, prawda?
W następnym odcinku pozostaniemy poza granicami naszego kraju, by po raz kolejny odwiedzić sąsiadów. Tym razem obierzemy kierunek niemiecki, gdzie jest pewien mini żużlowiec bydgoskiego klubu, który odnosi dość sporo sukcesów. O kogo chodzi? Dowiecie się już w czwartek.
Od redakcji: Cykl „Młodzi i gniewni” jest publikowany w stałych terminach – we wtorki oraz piątki. Dodatkowe odcinki będziemy prezentować na naszym portalu w dni świąteczne.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!