Jeszcze nie tak dawno pitbike nie był tak popularny w sporcie żużlowym. Prawdziwe „boom” nastąpiło w ostatnich latach i cieszy się coraz większą popularnością. Korzystają z tego zawodnicy, a także kluby. Część z nich w ten sposób zaczyna szkolenie swoich przyszłych mistrzów.
Na początek kilka słów wyjaśniających czym są właściwie te motocykle Pitbike. Są to niewielkie motocykle o wysokości siedzenia od 60 do 85 centymetrów o stosunkowo dużej mocy. W Polsce przyjęło się nazywać te motocykle „mini crossami”, bowiem z wyglądu przypominają one dziecięcą wersję motocykli crossowych. Na sprzęcie typu pitbike mogą ścigać się wszyscy – od piątego roku życia. Jest kilka rodzajów sprzętu – w zależności od umiejętności, wieku czy także innych parametrów człowieka jak np. wzrost czy waga. Mocniejsze modele sprawiają, że zawodnicy mają więcej frajdy z jazdy na torach m.in. owalnych – czy to mini żużlowych czy innych tego typu ułożonych. W naszym kraju dyscyplina ta staje się coraz bardziej popularna, a wszystko zaczęło się w USA pod koniec lat dziewięćdziesiątych.
Nic dziwnego, że ta forma jazdy przyjęła się także wśród żużlowców, ale także i ostatnio u speedrowerzystów. W gronie tych pierwszych sportowców nie ma już chyba zawodnika czy adepta, który w zimie nie zasiada crossa czy pitbike. Niektórzy decydują się także na to w trakcie roku żużlowego, gdy tylko pozwala im na to kalendarz. Najlepszymi przykładami są Mariusz Fierlej oraz Dawid Lampart, których w tym roku mieliśmy szansę oglądać na obiekcie KS Spartana Przemyśl. Drużynowy Mistrz Świata Juniorów z 2009 roku odniósł triumf w Kryterium Asów Speedway PitBike, w którym to zgarnął komplet dwudziestu jeden punktów. Zawody na motocyklu typu pitbike miał szansę wygrać także junior Zdunek Wybrzeża Gdańsk – Karol Żupiński, który stanął na najwyższym stopniu podium podczas Pitbike Speedway Grand Prix w Bydgoszczy.
– Wydaje mi się, że Ci co jeżdżą na żużlu, jeżdżą też na innych typach motocykli. Jeśli chodzi o pitbike, to myślę, że jest to bezpieczniejsza forma przygotowania się do sezonu lub jakiegoś objeżdżenia, albo luzu, żeby złapać przed sezonem tę jazdę na motocyklu. Jak widać, na crossie, co przygotowania do sezonu, to jakieś kontuzje się pojawiają, a na pitbike’ach można też fajnie się pościgać, pobawić i jest to bezpieczniejsze. Nawet jeśli jest jakiś tam upadek, to spada się z troszkę niższej wysokości, a ponadto nie ma takiej prędkości, jak na dużych motorach – przyznaje w rozmowie z naszym serwisem Dawid Lampart.
Niektóre kluby zdecydowały się także na to, aby poprzez pitbike szukać następców Bartosza Zmarzlika, Tomasa Golloba czy Jerzego Szczakiela. W ubiegłym roku z „Akademią Pitbike” wystartował GTM Start Gniezno, Poznańskiego Stowarzyszenie Żużlowe czy właśnie wspomniany klub z Przemyśla. Od najmniejszych motorów zaczyna się również praca sztabu szkoleniowego w klubie wicemistrza Nice 1. Ligi Żużlowej – Zaczynamy od oswojenia dziecka z motocyklem. Pitbike do tego jest idealny. Pierwsze treningowe okrążenia na motocyklach żużlowych wykonuję z adeptami. Pokazuje im, jak się prowadzi motocykl – wyjaśniał Mariusz Staszewski, którego cytowaliśmy w jednym z kwietniowych artykułów.
Raz w roku w Topoli Małej pod Ostrowem Wielkopolskim organizowana jest towarzyska i zarazem charytatywna impreza o Puchar Prezesa Porzeraczy Puul Dariusza Ciupki, w której udział biorą członkowie środowiska żużlowego. W ubiegłym roku impreza ta padła łupem Kamila Gaczyńskiego, który w biegu dodatkowym pokonał Piotra Prucnala, a podium uzupełnił Bartosz Ciupka. Wysokie, bowiem piąte miejsce zajął nasz medialny podopieczny, zawodnik Unii Tarnów – Mateusz Cierniak, któremu wykluczenie w trzeciej serii startów odebrało szansę na czołową trójkę. Na torze prezentował się także m.in. Łukasz Sówka – w przeszłości zawodnik Stali Rzeszów i Ostrovii Ostrów. W tym roku znów wygrał Gaszczyński, który tym razem pokonał m.in. Mateusza Stube i Jakuba Ciupkę. W przeszłości na podium stawali również m.in. Szymon Woźniak, Tomasz Jędrzejak, Kacper Gomólski. Jako ciekawostkę można dodać, że jedną z nagród jest… kaszanka.
26 października dość interesująca impreza odbyła się również w Rzeszowie. Jeden ze sponsorów braci Lampartów – Lamba PitBike przeprowadził turniej zakończenia sezonu pit bike'owego dla wszystkich tych, którym mijający sezon nadal nie dał satysfakcji z jazdy i jest jej wciąż za mało. Najlepsi zawodnicy MX oraz Flat Track poza pucharami dostali szansę startów w niedzielnych zawodach Pit Bike MRF All Stars 2019 i mogli rywalizować na torach MX oraz Flat Track z gwiazdami speedwaya oraz motocrossu.
Pitbike staje się także coraz bardziej popularny wśród speedrowerzystów. W ostatnim czasie sporą „zajawkę” na ten sport złapał Indywidualny Mistrz Świata z 2015 roku w kategorii „Open” – Bartosz Grabowski, który nie ukrywa, że „skakanie na hopkach” nie jest takie łatwe jak się wydaje i dosyć ryzykowne w kontekście ewentualnych kontuzji, o ile ktoś nie ma wyczucia w jeździe motocyklem. „Grabuś” przyznaje jednak, że regularna jazda na pitbike może przełożyć się także na ich dyspozycję sportową, bowiem sporo pracuje się rękoma, a także kondycyjnie.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!