Po niedzielnej klęsce Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań do wąskiego grona zawodników, którzy nie zawalili tego spotkania po całej linii, należał Marek Lutowicz. 21-latek mniej więcej wywiązał się ze swojej roli, nawiązując dość wyrównaną walkę z młodzieżowcami ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz.
Dorobek popularnego „Luty” to 3 punkty i 1 bonus w 4 startach. Złożyło się na to między innymi dwukrotne pokonanie Tomasza Orwata. 21-latek przegrał z kolei swój pierwszy pojedynek z Mateuszem Tonderem, natomiast drugi właściwie nie doszedł do skutku, gdyż junior gości został wykluczony po upadku na pierwszym łuku. Choć oczywiście taki rezultat nie jest szczytem marzeń, na tle drużyny wygląda całkiem przyzwoicie. „Skorpiony” przegrały bowiem w Bydgoszczy aż 29:61, zaprzepaściły 28 oczek przewagi i nie zaliczyły bezpośredniego awansu do Nice 1. Ligi Żużlowej.
Podopieczni Tomasza Bajerskiego wyglądali na kompletnie zdezorientowanych sposobem przygotowania nawierzchni przy Sportowej 2. – Każdy chyba spodziewał się, że Bydgoszcz zrobi tor jakoś specyficznie, bo tak naprawdę tylko to ich ratowało. No i niestety udało im się. Lepiej startowali, rozgrywali pierwszy łuk, byli szybsi na trasie. My zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba będzie jakoś inaczej się spasować, ale jak? Nie wiemy do teraz – stwierdził Marek Lutowicz w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
W ciągu nieco ponad dwóch godzin nastroje w poszczególnych obozach zmieniły się diametralnie. Uśmiechniętym i wyciągającym rękę po nieodległy sukces poznaniakom z czasem kompletnie zrzedły miny. W tej sytuacji można odnieść wrażenie, że drużyna ze stolicy Wielkopolski była zbyt pewna siebie wobec mającego 28 punktów straty rywala. Młodzieżowiec „Skorpionów” zaprzecza jednak takiej tezie. – Wiadomo, jaka panowała atmosfera przez cały tydzień, ale myślę, że to jednak te warunki torowe zadecydowały. Polonia musiała przez tych parę dni odbyć kilka naprawdę mocnych treningów. Było widać, że są po prostu szybsi i doskonale wiedzieli, jak tor się zmienia z biegiem meczu.
Teraz poznaniacy muszą szybko wziąć się w garść, gdyż już 29 września czeka ich pierwsza odsłona barażu z Orłem Łódź, czyli ostatnia szansa na awans do Nice 1. Ligi Żużlowej. Naszemu rozmówcy kilka dni odpoczynku przyda się także, by pozbierać się po jedynym w finałowym rewanżu upadku. – Fizycznie czuję się już dobrze, nic mi nie jest, więc to akurat nie problem. A co do mobilizacji, to przyjęliśmy w Bydgoszczy ogromną lekcję pokory, którą teraz trzeba przekuć na sportową złość. Ja wierzę, że jesteśmy w stanie z Łodzią drugi raz pojechać taki świetny mecz u siebie. Trzeba się po prostu poprawić na wyjeździe. Wszystko zaczyna się od zera, więc możemy to wygrać – zakończył Marek Lutowicz, zdobywca 3 punktów i 1 bonusa.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!