W ostatnich tygodniach próżno było szukać jakichkolwiek informacji na temat Sebastiana Ułamka. Wychowanek Włókniarza wrócił nieco do żużlowego życia, bowiem postanowił sprawdzić się w nieco nowej roli.
Sebastian Ułamek w listopadzie ubiegłego roku parafował kontrakt z drużyną forBET Włókniarza Częstochowa, który uznawany jest za tzw. umowę "warszawską" – zezwala ona w każdej chwili zmienić doświadczonemu zawodnikowi pracodawcę. Na starty w macierzystym klubie nie miał co liczyć, więc szukał okazji do startów na własną rękę. W tym roku dane mu było ścigać się ledwie dwukrotnie – w Lany Poniedziałek wystąpił w zawodach z okazji 100. rocznicy Powstania Wielkopolskiego (zdobył dwa punkty pokonując Karola Żupińskiego i Marcina Jędrzejewskiego) oraz 1 maja pojechał w Gdańsku w turnieju o Puchar Prezydenta, który był jednocześnie Memoriałem Zbigniewa Podleckiego. Na dobrze znanym mu owalu (Ułamek startował w Wybrzeżu w latach 1999-2000), nie wywalczył nawet punktu.
Później nieco wycofał się z żużlowego życia, a w mediach społecznościowych można było zaobserwować, że zmagał się z drobnym urazem. Teraz wrócił i trochę zaskakująco znalazł się w teamie Mateja Žagara. Zapytaliśmy Słoweńca, skąd pomysł na to, by nawiązać współpracę z Ułamkiem. – Jesteśmy przyjaciółmi od kilku lat. Ma teraz mniej ścigania, więcej wolnej chwili i trochę też sam zaoferował pomoc. Byłem tym nieco zaskoczony, ale to bardzo miły gest z jego strony i ja to doceniam – mówi w rozmowie z naszym serwisem.
Na chwilę obecną współpraca obu zawodników dotyczy zawodów PGE Ekstraligi, choć niewykluczone jest, że wkrótce Sebastiana Ułamka będziemy oglądać częściej u boku Słoweńca. Ten chciał, by Ułamek towarzyszył mu podczas Grand Prix we Wrocławiu i choć Drużynowy Mistrz Polski z 1996 i 2003 roku obecny był na Olimpijskim to zasiadł jednak na trybunach, bowiem obiecał to rodzinie. Žagar zaraz po ostatnim biegu zadzwonił do Ułamka i poprosił o poświęcenie mu kilki chwil przed meczem z MRGARDEN GKM Grudziądz. Obaj spotkali się na jednym z treningów, a komandos wykręcił kolejny świetny wynik. Czy możemy zatem mówić, że 44-latek jest cichym ojcem sukcesu Lwów? – Bardzo miło mi słyszeć taką opinię i z pewnością cieszy, że Włókniarz osiągnął taki wynik. W meczu z GKM-em pomagałem także Fredrikowi Lindgrenowi, Michałowi Gruchalskiemu czy po upadku również teamowi Leona Madsena. Myślę, że cała czwórka wypowie się pozytywnie, że moja obecność bardziej im pomogła, niż przeszkadzała lub utrudniała – mówi nam z kolei Sebastian Ułamek.
Żużlowiec swoją licencję uzyskał w 1992 roku w barwach Włókniarza Częstochowa. Ten sezon jest zatem jego dwudziestym siódmym rokiem startów jako pełnoprawnego żużlowca. Na jego koncie są medale mistrzostw Polski – w drużynie, parach, a także indywidualnie, stawał na podium mistrzostw Europy, Drużynowego Pucharu Świata czy ścigał się także w Grand Prix. Rywalizował nie tylko w polskiej lidze, ale także szwedzkiej, angielskiej, duńskiej, czeskiej, niemieckiej, włoskiej czy rosyjskiej. Przez wielu kibiców zapamiętany jako typ pracusia, który musi startować kilka razy w tygodniu. Teraz jego liczba startów spadła i to drastycznie, więc czy kariera sportowa dobiega końca? – Nie wiem. Na koniec sezonu muszę usiąść, przemyśleć i podjąć ostateczną decyzję. Teraz jest na to za wcześnie, bowiem nie wiem czy to koniec kariery czy nie. Na pewno będę chciał jeszcze pojeździć w tym sezonie, choćby samemu dla siebie. Nie wykluczam przy tym jakichś startów w otwartych czy towarzyskich zawodach pod koniec sezonu. Decyzja o zakończeniu kariery łatwa nie będzie, bowiem ciągnie mnie na tor, ale nie wykluczam, że nie zdecyduję się obrać takiego kierunku.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!