Cztery punkty z bonusem zapisał na swoim koncie Artur Mroczka w pojedynku Unii Tarnów z Lokomotivem Daugavpils, przegranym w stosunku 42:48. Dodatkowo w drugim jego starcie sędzia odesłał go do parkingu z wykluczeniem, za drugie ostrzeżenie na starcie.
Jak się okazało zawodnik miał problemy ze sprzęgłem, co było powodem jego nadmiernej „ruchliwości” pod taśmą. Później dwukrotnie linię mety mijał jako ostatni, aby w biegu nominowanym wygrać podwójnie z Danielem Kaczmarkiem. – Miałem duże problemy sprzętowe. Tak naprawdę sprzęgło mnie „ciągnęło”. W momencie, w którym sędzia zapalał zielone światło, ja się nie ruszałem, tylko robił to mój motor. Byłem wtedy wykluczony. Później jakoś sobie poradziliśmy z tym sprzętem i na koniec było dobrze. Wróciła wiara na „finały”, bo mówiłem, że coś mi nie idzie i mi jej brakowało. Trener jednak powiedział „jedź w nominowanym, zobaczysz, że będzie dobrze”. Jak widać, udało się – mówił o swoim występie na Łotwie, Artur Mroczka.
Nasz rozmówca z tarnowskimi „Jaskółkami” gościł w tym miejscu również przed dwoma laty. Wówczas zespół z Tarnowa, triumfował w stosunku 51:39, a on sam zdobył 7 punktów z trzema bonusami. Czy warunki tym razem jakoś się różniły? – Ten tor w Daugavpils jest zawsze taki sam. Tutaj ważna jest geometria. Trzeba wiedzieć, jak pojechać, żeby nie hamować lub aby nie odjechać za daleko i później nie zostać z tyłu. Ogólnie tor w tym miejscu jest jednak zawsze podobny – stwierdził.
17 sierpnia Unia podejmie PGG ROW Rybnik w pierwszym pojedynku półfinałowym Nice 1. Ligi Żużlowej. W sezonie zasadniczym to „Jaskółki” zgarnęły bonus za dwumecz i choć wiadomo, że w tej fazie rozgrywek wszystko zaczyna się od nowa, to Mroczka twierdzi, że ten rywal może być ponownie do pokonania. – Wydaje mi się, że dwumecz z Rybnikiem pojechaliśmy najlepiej. Tak naprawdę ta drużyna wydaje się jedną ze słabszych dla nas na półfinał . Może to dobrze, zobaczymy. Myślę, że to w porządku, że mamy pierwszy mecz u siebie. Gdy zrobimy przewagę, to będziemy wiedzieli, jak tam jechać. Jeśli to się nie uda, to musimy w rewanżu pojechać na maksa.
Zawodnik na tor do ligowego ścigania wrócił 7 lipca w Ostrowie Wielkopolskim. Miał on zatem dokładnie trzymiesięczną przerwę, po kontuzji rąk, której doznał w Gdańsku. Jak czuje się miesiąc po powrocie? – Powoli wraca to do normy. Co mogę powiedzieć? Nie jeździłem długo, bo trzy miesiące. Jak jechałem w tym meczu w Daugavpils, to dopiero w ostatnim biegu czułem się normalnie i mogliśmy się ścigać. Jeszcze miałem za mało jazdy, a ta moja przerwa była rzeczywiście długa – mówił na temat swojego stanu, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Artur Mroczka.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!