Jeśli przed niedzielną potyczką z „Rekinami” nad klubem z Łodzi gromadziły się czarne chmury, tak po piętnastym biegu nastała kompletna ciemność. Podopieczni Lecha Kędziory przegrali arcyważną batalię z rybnickim PGG ROW-em i tylko cud może uratować ich przed jazdą w barażach.
Pojedynek pomiędzy oboma klubami był tym z kategorii „za sześć punktów”. Dla jednych była to idealna okazja, by wydostać się z dna ligowej tabeli, dla drugich zaś ostatnia szansa, by na jego drugim biegunie osiedlić się na stałe. Nie dziwne więc, że w obozie miejscowych zarządzono w ostatnich dniach szczególną mobilizację, czego finalnym produktem był piątkowy sparing łodzian z mocno rezerwowym składem Arged Malesa TŻ Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Gospodarze zdemolowali w meczu kontrolnym podopiecznych Mariusza Staszewskiego 57:20, w czym z pewnością fani Orła mogli upatrywać promyczka nadziei przed batalią z „Rekinami”. Jak się później okazało, ów promyczek został brutalnie przyćmiony przez zawodników w zielono – czarnych kewlarach.
Przed spotkaniem doszło do jednej zmiany w zestawieniu gospodarzy. Lech Kędziora postanowił wymienić jedno z ogniw swego zespołu i zamiast Hansa Andersena z numerem dziesiątym oglądaliśmy Kaia Huckenbecka. Niedzielne spotkanie na bardzo długo zapamięta Aleksander Grygolec, dla którego występ przeciwko rybniczanom był absolutnym debiutem w ligowym ściganiu. Niestety, ani Niemiec ani szesnastolatek nie mogą być szczególnie dumni z własnej postawy prezentowanej na torze przy ulicy 6 Sierpnia.
Już pierwsza odsłona dnia pokazała, że „Rekiny” przyjechały do Łodzi po pełną pulę. Para Batchelor – Bewley dobrze wyszła spod taśmy i przez pewien czas prowadziła podwójnie, jednak inny „Kangur” – Rohan Tungate rozdzielił duet przyjezdnych. W biegu juniorskim zaś doszło do tego, do czego musiało dojść – młodzieżowcy gości wygrali podwójnie, nie dając większych szans Piotrowi Pióro. Tylko trzech zawodników dojechało do mety w tym wyścigu, bowiem Grygolec w pierwszej jego odsłonie zapoznał się z nawierzchnią toru w wyniku upadku na pierwszym łuku. Sędzia zawodów jako winnego sprawcy przerwania wyścigu uznał debiutanta, przez co szesnastolatek na swój pierwszy ukończony ligowy bieg musiał jeszcze trochę poczekać. Dwie następne odsłony zakończyły się remisowo. Najpierw Rafał Okoniewski zaprezentował wszystkim swą największą broń i po atomowym starcie pomknął do mety po pewne trzy „oczka”. Później natomiast Musielak z Woryną stworzyli ciekawe widowisko, jednak to ten pierwszy mógł zapisać na swym koncie trzy punkty, mimo szaleńczych ataków rybniczanina. Za plecami wspomnianego duetu toczyła się niemniej ważna potyczka. Grygolec przez pewien czas wiózł premierowe „oczko”, jednak konsekwentnie napędzający się po zewnętrznej Mateusz Tudzież pozbawił gospodarza tej zdobyczy. Początki bywają trudne, o czym boleśnie w niedzielne popołudnie przekonywał się łódzki junior, jednak na słowa uznania zasługują kibice „biało – niebieskich”, którzy po dwóch nieudanych startach dodawali swemu młodemu zawodnikowi otuchy i bijąc mu brawa wspierali go w nie najszczęśliwszym debiucie. Po czterech biegach na tablicy świetlnej widniał więc wynik 15:9 dla gości.
Druga seria startów i od razu mocne uderzenie miejscowych. Duet Jeleniewski – Okoniewski nie dał najmniejszych szans Batchelorowi oraz jadącemu na końcu stawki Bewleyowi. Podwójne zwycięstwo podopiecznych Lecha Kędziory ewidentnie rozbudziło apetyty gospodarzy, których coraz głośniejszym dopingiem do walki zagrzewała zebrana publiczność. Dwie następne odsłony nie przechyliły szali zwycięstwa na którąś ze stron, gdyż wpierw Musielak ponownie nie dał sobie odebrać trzech „oczek” w starciu ze Szczepaniakiem oraz Sundströmem, a później plecy Rohana Tungate’a podziwiać musieli Kacper Woryna oraz Robert Chmiel. Drugą „śliwkę” zanotował Huckenbeck, co nie wystawiało najwyższej cenzurki przedmeczowej wymianie Andersena na Niemca. Druga kosmetyka toru odbywała się więc przy stanie 20:22.
Bieg ósmy i małe déjà vu z premierowej odsłony dnia, z tym, że Bewley z Batchelorem zamienili się rolami, gdyż teraz to Australijczyk dowiózł trzy „oczka” do mety, a rudowłosy nastolatek rodem z Wysp Brytyjskich stracił punkt na rzecz Musielaka. Cała przewaga rybniczan stopniała jednak na przestrzeni następnych czterech okrążeń, gdyż niezwykle szybkiemu Tungate’owi postanowił potowarzyszyć Huckenbeck, zdobywając pierwsze i jak się później okazało, ostatnie punkty w tym spotkaniu. Bieg ten jednak przysporzył niemałych kontrowersji, związanych z wykluczeniem Szczepaniaka, który upadł na tor. Wychowanek klubu z Ostrowa Wielkopolskiego na wejściu w drugi łuk wyniósł się szerzej, z czego skrzętnie skorzystał Huckenbeck. W wyniku tego ataku zawodnik gości zaznajomił się z nawierzchnią toru, jednak według sędziego zawodów winę za taki obrót spraw ponosił Szczepaniak. Osamotniony Sundström nie nawiązał nawet cienia walki z gospodarzami i wyrównanie stanu rywalizacji stało się faktem. Mało brakowało, a bieg następny również zakończyłby się podwójną wiktorią Orła. Jeleniewski wraz z Okoniewskim perfekcyjnie wyszli spod taśmy, jednak ten drugi popełniał na trasie błąd za błędem, które skrzętnie wykorzystał Woryna, mijając rywala po zewnętrznej części toru. Małe zwycięstwo biegowe podopiecznych Lecha Kędziory sprawiło, że kibice miejscowych po raz pierwszy niedzielnego popołudnia fetowali objęcie prowadzenia przy akompaniamencie poprawiających stan nawierzchni traktorów. W programach meczowych widniał więc wynik 31:29.
Panowanie gospodarzy nie trwało jednak zbyt długo, gdyż w biegu otwierającym czwartą serię startów Szczepaniak minął linię mety przed Musielakiem, a Bewley na dystansie uporał się z cieniującym Huckenbeckiem. Cztery okrążenia później to rybniczanie znów wysforowali się na minimalne prowadzenie, a to za sprawą Batchelora, który wraz z Okoniewskim stworzyli najładniejsze widowisko niedzielnych zawodów. Australijczyk gonił zaciekle zawodnika gospodarzy, mijając go dwukrotnie, za każdym razem tracąc palmę pierwszeństwa. Na drugim wirażu trzeciego okrążenia Batchelor popisał się jednak piękną akcją, która dała mu trzy „oczka”. „Kangur” najpierw wyniósł się na zewnętrzną, po czym błyskawicznie przyciął do „małej” przejeżdżając obok zdezorientowanego Okoniewskiego. Zapas punktowy „Rekinów” stopniał jednak równie szybko, jak się pojawił, gdyż na zamknięcie regulaminowej części spotkania duet Tungate – Jeleniewski nie dał nawet pół argumentu gościom, by ci mogli marzyć o czymś więcej niż jeden punkt z „urzędu”. Podwójna wiktoria gospodarzy sprawiła, że przed dwoma decydującymi odsłonami dnia bliżej upragnionego zwycięstwa byli łodzianie.
Jeśli Orzeł przegra batalię o pozostanie na torach Nice 1. Ligi Żużlowej, to z pewnością bieg czternasty będzie uznawany za jeden z najczarniejszych momentów sezonu 2019. Wpierw w dmuchanych bandach „zaparkował” Okoniewski, który ewidentnie stracił na animuszu, a później w dosyć kontrowersyjnych warunkach literkę „W” wpisać trzeba było przy nazwisku Daniela Jeleniewskiego. Popularny „Jeleń” na wejściu w drugi łuk wszedł pod lewy łokieć Sundströma, w wyniku czego Szwed upadł na tor. Z racji na taki, a nie inny regulamin sportu żużlowego, sędzia zawodów musiał wskazać winnego całego zamieszania, a tym, według rozjemcy niedzielnej potyczki, był zawodnik miejscowych. Kakofonia gwizdów nie przeszkodziła jednak parze Szczepaniak – Sundström dowieźć pięć „oczek” do mety ku uciesze licznie zgromadzonej „zielono – czarnej” publiczności. O końcowych rozstrzygnięciach zadecydować więc miała ostatnia gonitwa dnia. W niej bezkonkurencyjni okazali się przyjezdni, przypieczętowując zwycięstwo rybnickiej ekipy. Wjeżdżający na metę jako pierwszy Batchelor, niczym Rafał Szombierski za najlepszych lat, uniósł dłoń ku górze w geście zwycięstwa, a następnie utonął w ramionach przeszczęśliwych kolegów z drużyny.
Niedzielny pojedynek ostatniej z pierwszą drużyną Nice 1. Ligi Żużlowej zdecydowanie nie zawiódł oczekiwań przed nim postawionych. Łódzki tor nie był może świadkiem akcji mrożących krew w żyłach, a nagrania z tego spotkania raczej nie zostaną umieszczone w kompilacji z najpiękniejszymi biegami obecnego sezonu. Przyznać jednak trzeba, iż ze względu na swą dramaturgię i trzymający w niepewności do ostatniej gonitwy przebieg, kibic postronny nie mógł odczuwać źle, zagospodarowanych trzech godzin handlowej niedzieli. Łodzianie byli o krok od upragnionych dwóch punktów, jednak fatalna postawa Huckenbecka (2+1) oraz punkcik przywieziony przez juniorów złożyły się na to, że tylko w przypadku perfekcyjnego występu pozostałej czwórki gospodarze mogli liczyć na triumf. A tak się jednak nie stało, gdyż każdy z kwartetu Tungate – Jeleniewski – Okoniewski – Musielak zaliczył chociażby jeden słabszy występ. Wśród rybniczan zaś trudno wynieść któregokolwiek z zawodników na piedestał. Jak zawsze ambitnie „szarpał” Woryna, walczący równie mocno z przeciwnikami, jak i słabym refleksem na starcie, który w niedzielnym spotkaniu był kluczowy do osiągnięcia sukcesu. Paradoksalnie, kapitan rybniczan popisał się tylko jednym dobrym wyjściem spod taśmy, który miał miejsce w najbardziej newralgicznym momencie meczu. Batchelor po apatycznym początku przebudził się, inkasując trzy trójki w trzech ostatnich swych występach, dając nadzieję rybnickim kibicom, że zeszłoroczna przypadłość w tym sezonie ominie Australijczyka i ten nie zawiedzie w fazie play – off. Ważne wygrane odnosił również Szczepaniak, którego konto mogło być zdecydowanie bogatsze, gdyby nie kontrowersyjne wykluczenie w biegu dziewiątym. Sinusoidalny występ zaliczył zaś Bewley, który potrafił zdecydowanie górować nad resztą stawki, jak w pierwszej odsłonie dnia, jak również z trudem dostrzegać numer na plecach zawodnika jadącego pół prostej przed Brytyjczykiem. Niedzielne spotkanie pokazało również, że trener musi mieć czasem „nosa” do swoich decyzji. Gdy większość kibiców w obsadzie biegu czternastego wpisywała Bewleya, niespodziewanie Piotr Żyto desygnował przeraźliwie wolnego Sundströma. Szwed odwdzięczył się szkoleniowcowi za duży – a patrząc na niedzielną formę reprezentanta Trzech Koron wręcz olbrzymi – kredyt zaufania i wykonał zadanie, z którego wywiązał się perfekcyjnie. Wygrać start z Okoniewskim i umiejętnie przyblokować go na pierwszym łuku to nie lada wyczyn. Na osobną laurkę zasługuje rybnicka młodzież, która miała zrobić i zrobiła różnicę. Chmiel przywiózł za plecami seniora gospodarzy (Huckenbecka), a Tudzież kolejny już raz udowodnił, że w wyścigu o meczowe powołanie jest przynajmniej o długość motocykla przed Przemysławem Gierą.
Przed łódzkim Orłem bardzo trudny czas. Niedzielna przegrana praktycznie przekreśla szanse ekipy Lecha Kędziory na uniknięcie baraży. By jednak w nich nie wystąpić, musi za tydzień pokonać na wyjeździe Arged Malesa TŻ Ostrovię Ostrów Wielkopolski. Skuteczna obrona czteropunktowej zaliczki z pierwszego spotkania może nie wystarczyć, by w ligowej tabeli wyprzedzić łotewski Daugavpils. Rybniczanie zaś w spokoju mogą oczekiwać na rozstrzygnięcia ostatniej kolejki Nice 1. Ligi Żużlowej. Podopieczni Piotra Żyty skutecznie okupują pierwszą lokatę ekstraligowego zaplecza i niedzielna wiktoria tylko umocniła ich na fotelu lidera, z którego przyjdzie im oglądać zmagania rywali w przyszłotygodniowej kolejce. „Rekiny” więc uzyskały to, na czym najbardziej im zależało – awans do fazy play – off z pierwszego miejsca. Cel następny? Z pewnością rozstrzygnięty na własną korzyść półfinałowy dwumecz. O tym jednak z kim przyjdzie mierzyć się drużynie dwunastokrotnych Drużynowych Mistrzów Polski dowiemy się dopiero w kolejną niedzielę.
Orzeł Łódź: 42
9. Rohan Tungate (2,3,3,3,0) 11
10. Kai Huckenbeck (0,0,2*,0) 2+1
11. Rafał Okoniewski (3,2*,1,2,1) 9+1
12. Daniel Jeleniewski (0,3,3,2*,W) 8+1
13. Tobiasz Musielak (3,3,2,2,1) 11
14. Piotr Pióro (1,0,0) 1
15. Aleksander Grygolec (W,0,0) 0
PGG ROW Rybnik: 48
1. Troy Batchelor (1,1,3,3,3) 11
2. Daniel Bewley (3,0,1,1) 5
3. Mateusz Szczepaniak (1*,2,W,3,3) 9+1
4. Linus Sundström (2,1*,1,0,2*) 6+2
5. Kacper Woryna (2,2,2,1,2*) 9+1
6. Robert Chmiel (2*,1*,1) 4+2
7. Mateusz Tudzież (3,1*,0) 4+1
Bieg po biegu:
1. Bewley, Tungate, Batchelor, Huckenbeck 2:4 (2:4)
2. Tudzież, Chmiel, Pióro, Grygolec (W) 1:5 (3:9)
3. Okoniewski, Sundström, Szczepaniak, Jeleniewski 3:3 (6:12)
4. Musielak, Woryna, Tudzież , Grygolec 3:3 (9:15)
5. Jeleniewski, Okoniewski, Batchelor, Bewley 5:1 (14:16)
6. Musielak, Szczepaniak, Sundström, Pióro 3:3 (17:19)
7. Tungate, Woryna, Chmiel, Huckenbeck 3:3 (20:22)
8. Batchelor, Musielak, Bewley, Grygolec 2:4 (22:26)
9. Tungate, Huckenbeck, Sundström, Szczepaniak (W) 5:1 (27:27)
10. Jeleniewski, Woryna, Okoniewski, Tudzież 4:2 (31:29)
11. Szczepaniak, Musielak, Bewley, Huckenbeck 2:4 (33:33)
12. Batchelor, Okoniewski, Chmiel, Pióro 2:4 (35:37)
13. Tungate, Jeleniewski, Woryna, Sundström 5:1 (40:38)
14. Szczepaniak, Sundström, Okoniewski, Jeleniewski (W) 1:5 (41:43)
15. Batchelor, Woryna, Musielak, Tungate 1:5 (42:48)
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!