Sukcesem i triumfem za 3 punkty zakończył się mecz Car Gwarant Startu Gniezno z Unią Tarnów. Do zwycięstwa w stosunku 49:41 przyczynili się wszyscy zawodnicy, a menadżer gospodarzy Rafael Wojciechowski, podkreślił dobrą postawę jednego z juniorów.
Mowa tutaj oczywiście o Damianie Stalkowskim, który przeciw „Jaskółkom” zdobył 7 punktów z dwoma bonusami w czterech startach. W całym spotkaniu gnieźnieńscy zawodnicy dosyć często punkty zdobywali po walce na dystansie, gdy nie zawsze udawało im się dobrze wychodzić spod taśmy. – Faktycznie, wydzieraliśmy te punkty na dystansie, choć założyłem coś takiego, że na początku musimy te starty wygrywać. Byliśmy tak przygotowani, że faktycznie w pierwszej części zawodów one nam lepiej wychodziły, później gościom szło to lepiej. Musieliśmy sobie radzić na dystansie. Może przez to było o wiele lepsze widowisko. Cieszy mnie postawa całej drużyny, bo wszyscy punktowali. Szczególne słowa wyróżnienia dla Damiana Stalkowskiego, który przywiózł w tym meczu bardzo ważne punkty. Ja wiedziałem, że ten mecz nie będzie łatwy. W ostatnich biegach Unia Tarnów udowodniła, że jest wyśmienitą drużyną, a zwłaszcza mówię tu o parze Ljung – Kułakow. Po raz kolejny udowodnili, że są najlepszym duetem pierwszej ligi. My musimy dużo popracować nad tym, aby w następnych meczach – a możemy się jeszcze spotkać w tym sezonie – popsuć troszeczkę średnią punktową tej parze – komentował występ swojej drużyny, przeciw rywalom z Tarnowa, Rafael Wojciechowski.
Przy obecnym układzie tabeli bardzo prawdopodobne jest, że te drużyny wkrótce spotkają się ponownie w fazie play-off. Z takiego scenariusza byłby zadowolony nasz rozmówca. – Życzyłbym sobie tego, bo zarówno mecz w Tarnowie, jak i mecz w Gnieźnie były bardzo ciekawe, emocjonujące. Myślę, że dla kibiców byłoby to pasjonujące widowisko. Nie ukrywam, że chcemy awansować do tej rundy finałowej. Można powiedzieć, że jedną nogą już w niej jesteśmy, ale chcemy wejść tam z mocnym przytupem, z jak najwyższej pozycji. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby zmierzyć się jeszcze raz z Tarnowem, choć wiem, że ten pojedynek w dwumeczu na pewno w takiej sytuacji łatwy nie będzie – podkreślił.
Skoro padły tak ambitne słowa o fazie play-off, nie mogliśmy nie zapytać Rafaela Wojciechowskiego o najważniejszy krok możliwy do wykonania na zapleczu PGE Ekstraligi. Jak się okazuje, o występach w najwyższej klasie rozgrywkowej, w dawnej stolicy Polaków myśli się całkiem na poważnie. – Oczywiście, że tak. Jako sportowcy walczymy o jak najwyższą lokatę. Chcemy wygrywać mecze i zająć jak najwyższe miejsce w tabeli. Pewnie w tej chwili nie jesteśmy jeszcze organizacyjnie gotowi na Ekstraligę. Mamy jednak mocnych sponsorów, myślę, że również mamy za sobą miasto, które widząc taką szansę, mocno nas weprze w tych działaniach, aby zbudować – przede wszystkim stabilną – Ekstraligę w Gnieźnie. Nie chcemy wchodzić na jeden sezon i uciekać, dlatego czynimy wszelkie kroki do tego. Mamy coraz więcej adeptów w szkółce żużlowej – w tej chwili 25. Budujemy mini tor żużlowy. Wszystkie kroki są budowane ku przyszłości, aby ta stabilizacja i nowi wychowankowie – juniorzy mogli punktować w Gnieźnie i abyśmy mogli szukać tutaj przyszłych gwiazd gnieźnieńskiego żużla – bardzo ambitnie zaznaczył.
Na koniec zapytaliśmy o pojedynek w Rybniku. Tam w tym sezonie nikt, poza „Rekinami” nie wygrał, a podopieczni naszego rozmówcy udadzą się tam już w niedzielę. W Gnieźnie padł wynik 50:40, ale czy ktoś powiedział, że goście mają jechać tam tylko po obronę punktu bonusowego? – Jedziemy na bardzo trudny teren. Na pewno zadowolony będę ze zdobycia 41 punktów. To jest taki cel minimum. Będziemy jednak chcieli jechać powalczyć o całą pulę. Zawsze sportowcy jadą i walczą o pełną zdobycz. Zobaczymy, na co pozwoli nam przeciwnik. Musimy poczekać do tego meczu i przekonamy się, na co nas stać na tym trudnym terenie – przyznał na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Rafael Wojciechowski.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!