Drużyna Stelmet Falubazu Zielona Góra przegrała w niedzielny wieczór w Częstochowie i nie udało jej się także wywalczyć punktu bonusowego. Po konfrontacji wiele zastrzeżeń co do stanu toru miał menedżer gości.
Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że tor w Częstochowie różni się od tego na którym ścigali się w ostatnich tygodniach żużlowcy forBET Włókniarza. Był on znacznie bardziej przyczepniejszy, wobec czego słowa Michała Świącika po meczu z Fogo Unią Leszno nie zostały rzucone na wiatr. I już początek meczu pokazał, że gospodarze w końcu czują się na nim jak na domowym owalu, a nie na wyjeździe. Przebudził się Paweł Przedpełski, dobry mecz zaliczyli Adrian Miedziński oraz Jakub Miśkowiak i jedynie do Mateja Žagara można było mieć pretensje w obozie częstochowskim.
Wśród gości najlepiej punktował Nicki Pedersen, który przy swoim nazwisku zapisał dziesięć punktów z bonusem. Zabrakło z pewnością zdobyczy Piotra Protasiewicza, który w czterech biegach uzyskał tylko jedno oczko na wspomnianym już Žagarze. Podczas jednej z przerw na owalu pojawił się m.in. Tomasz Walczak, który miał zastrzeżenia co do drugiego łuku częstochowskiego toru. Po meczu mocno na stan owalu narzekał także Adam Skórnicki, który wprost przyznawał, że był on nieregulaminowy.
– Jeśli od rana był nieregulaminowy, a nagle przed zawodami zrobił się regulaminowy to cóż zrobić, tylko przyklasnąć osobom, które są za to odpowiedzialne. Markowi Cieślakowi udało się zrobić w końcu taki tor jaki chciał, a dla nas nie było to komfortowe. Dziś nie było statusu meczu zagrożonego, a tor był cały czas w procesie przygotowania. Gospodarze mieli nóż na gardle i dlatego pewnie było większe przyzwolenie, aby mogli robić z torem, co im się tylko podoba – komentował po meczu Adam Skórnicki.
Kompletnie z tą opinią nie zgadzali się gospodarze, a o głos poprosiliśmy kierownika drużyny spod znaku Lwa – Michała Finfę. – Rok temu w Zielonej Górze też był tor nieregulaminowy i nikt z nas mediom tego nie mówił, nie opowiadał, że mają na coś przyzwolenia z różnych względów. Wszystko jest zarejestrowane w protokołach, zaraz też mamy spotkanie z sędzią i nie wydaje mi się, aby zostało stwierdzone, że jest on nieprzepisowy. Wydaje mi się, że to taka trochę zasłona dymna ze strony gości.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!