Pogromem zakończyło się niedzielne spotkanie pomiędzy PGG ROW-em Rybnik a Arged Malesa TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Wielce wymowny wynik potyczki 61:28 zaskoczył praktycznie wszystkich sympatyków rybnickiego ośrodka, z trenerem pierwszej drużyny włącznie.
Ósma kolejka Nice 1. Ligi Żużlowej przyniosła nam kolejną zmianę na pozycji lidera tegorocznych rozgrywek. Rybniczanie na własnym obiekcie nie dali najmniejszych szans gościom z Ostrowa, deklasując ich w rozmiarach niespotykanych na ekstraligowym zapleczu w obecnym sezonie. Wyczyn ten zaskoczył nawet szkoleniowca miejscowej drużyny, który nie szczędził pochwalnych słów pod adresem swoich podopiecznych. – Szczerze powiedziawszy, to nie spodziewaliśmy się aż tak ogromnej wygranej, ale chłopcy jechali dzisiaj fantastycznie, byli dobrze spasowani do nawierzchni, zasuwali na torze aż miło było na nich patrzeć i zasłużenie wygraliśmy. Goście i tak mieli szczęście, że trochę pogubił się dzisiaj Kacper Woryna, przez co ten wynik był taki mniejszy (śmiech) – powiedział w rozmowie z portalem speedwaynews.pl Piotr Żyto, któremu po spotkaniu nie schodził z ust szeroki uśmiech. I trudno mu się dziwić, jego „chłopcy”, jak pieszczotliwie mówi o swoich podopiecznych Żyto, konsekwentnie podążają obranym przed sezonem kursem, który doprowadzić ma ich do upragnionej PGE Ekstraligi. Co prawda „Rekiny” na wyjazdach przeplatają lepsze występy tymi gorszymi, jednak w momencie, gdy wyjeżdżają na swój domowy tor przy ulicy Gliwickiej 72, zamieniają się w rywali nie do zatrzymania, bezkompromisowo odprawiając przeciwników z kwitkiem.
W „zielono – czarnej” ekipie podczas niedzielnej potyczki tylko dwóch zawodników mogło mieć do siebie pretensje o słabszą tego dnia postawę. O ile występ Mateusza Tudzieża nikogo nie zaniepokoił, wszak to wciąż młodzieżowiec, który odjechał ledwie trzecie ligowe spotkanie, tak siedem „oczek” Kacpra Woryny mogło już wzbudzić wśród sympatyków „Rekinów” lekką dozę podejrzeń o zniżkę formy swego ulubieńca. Szkoleniowiec rybniczan do całej sprawy podchodzi jednak bardzo zdroworozsądkowo usprawiedliwiając kapitana drużyny. – Czasami ma się słabszy dzień, taki jest sport i trzeba to zrozumieć. Linus w Ostrowie też pojechał słabe zawody, zresztą wszystkie wyjazdy są w jego wykonaniu jak na razie gorsze ale w Rybniku jedzie dobrze. Miałem ogromny dylemat przed spotkaniem z ostrowianami, bo w piątek na treningu był Morris, Sundström i Suchecki a w sobotę zjawił się Daniel Bewley. Zadecydowałem jednak, że pojedzie Szwed, bo jest w rytmie meczowym. Nick jest po kontuzji, a Zbyszek, pomimo tego, że się naprawdę świetnie prezentował, to poza zawodami parowymi w Gnieźnie, nie odjechał żadnego meczu w tym sezonie i nie wiem, czy ten manewr by „wypalił”. Postawiłem więc na sprawdzone rozwiązanie i jak wszyscy dzisiaj widzieli – zdało ono egzamin.
Przed niedzielnym spotkaniem próżno było szukać w awizowanym zestawieniu gospodarzy zawodnika pod numerem dwunastym. Trener miejscowych finalnie postawił na Sundström, który odwdzięczył się dwunastoma punktami oraz bonusem. Czy przed następnymi spotkaniami Żyto również będzie zostawiał jedno wolne miejsce w składzie, by dodatkowo zmotywować swoich podopiecznych do jeszcze większego wysiłku? – Nie lubię tak robić. Wolę, gdy zawodnicy przyjeżdżają na ostatni trening po to, by już dopasować sprzęt pod tor a nie po to, żeby się ścigać o to, kto wystąpi w meczu. Mam nadmiar zawodników ale takie jest życie. I co ja mam teraz zrobić? Zmienić kogoś na następny mecz? Linus jeździł przecież w Gdańsku, Siergiej też osiągał tam dobre wyniki. Zostaje Troy, który dzisiaj był liderem i pojechał fantastyczne zawody. Niektórzy muszą poczekać na swoją szansę, bo zespół jedzie i jakakolwiek korekta może wpłynąć na niego bardzo źle.
Powoli ulubieńcem „zielono – czarnych” kibiców staje się Siergiej Łogaczow. Młody Rosjanin imponuje walecznością i zadziornością na torze, jednocześnie poza nim prezentując niezwykle ujmującą skromność. Zdobywcę jedenastu „oczek” oraz dwóch bonusów komplementował również jego szkoleniowiec. – Siergiej naprawdę jest fajnym chłopakiem. Musiał walczyć o swoje od praktycznie samego początku kariery, co go na pewno niesamowicie wzmocniło Nigdy nie narzeka na numer, czy dostaje dziesiątkę u siebie, czy dwójkę na wyjeździe, to walczy, stara się i zapiernicza aż miło się na niego patrzy. Każdy trener chciałby mieć takiego zawodnika. Cieszymy się, że zdołał się odbudować po niezbyt udanych dla niego dwóch poprzednich sezonach. Szkoleniowiec Lokomotivu Daugavpils, Nikołaj Kokin, odstawił go kiedyś od składu bo jeździł zbyt ostro. Teraz dalej jeździ ostro – ale jednak czysto i zdobywa mnóstwo punktów, a to jest dla mnie najważniejsze.
Nasz rozmówca przed spotkaniem w Ostrowie Wielkopolskim w rozmowie telewizyjnej wspomniał o wizycie rybnickich juniorów na zawodach DMPJ w Pardubicach, gdzie tamtejszy tor sprawiał trudności niedoświadczonym jeszcze zawodnikom. Po niedzielnym spotkaniu Członek Rady Trenerów działającej przy Głównej Komisji Sportu Żużlowego zechciał trochę obszerniej nakreślić problem dotyczący kształcenia najmłodszych żużlowców. – Szkolimy teraz młodzież na „asfalcie”, ma się kurzyć strasznie a najlepiej w ogóle nie polewać toru, wystarczy jedna mała dziureczka i od razu robi się z tego wielki problem. Przez to nasi zawodnicy później jadą gdzieś na jakieś zawody, gdzie warunki są nieco cięższe i już mają trudności z jazdą. Podczas turnieju w Pardubicach jeden z moich zawodników również miał problemy – pierwszy raz zobaczył taki tor i się wystraszył a wystarczyło tylko trzymać gaz, i wszystko byłoby dobrze. Prawda jest jednak taka, że oni powinni jeździć w każdych warunkach i startować jak najwięcej na różnego rodzaju nawierzchni.
Po dwóch przyzwoitych występach Mateusza Tudzieża (dwa razy zainkasował na swym koncie po dwa „oczka” oraz punkt bonusowy) przyszedł nieco słabszy występ. W potyczce z ostrowianami młodzieżowiec „zielono – czarnych” nie zdołał dowieźć do mety żadnej zdobyczy, przyjeżdżając daleko za swoimi rywalami. Czy zatem w obliczu tej wpadki szkoleniowiec PGG ROW-u Rybnik zamierza dokonać zmiany i na najbliższe spotkanie ze Zdunek Wybrzeżem zabierze ze sobą Przemysława Gierę? – Nie będę po meczu od razu podejmować decyzji, kto wystąpi w Gdańsku. Przemek z Mateuszem są na tym samym poziomie. Na początku sezonu jeździł Giera, dostał szansę w czterech spotkaniach a potem przyszedł czas na Tudzieża, którego bardzo chciałbym pochwalić za swój pierwszy bieg w Ostrowie, gdzie naprawdę pojechał ładnie, przywożąc do mety dwa punkty z bonusem. Oni mają bardzo zdrową rywalizację, nie ma czegoś takiego, że jak jeden jest w składzie, to ten drugi się obraża. Najbardziej się cieszę z tego, że cały czas robią postępy, a jak będzie za tydzień w Gdańsku – zobaczymy, być może pojedzie Przemek a Mateusz sobie odpocznie, ale decyzję podejmę po zawodach DMPJ w Ostrowie i Opolu – zakończył trener Piotr Żyto.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!