W poprzednim meczu tarnowskiej Unii, który odbył się 18 maja w „Jaskółczym Gnieździe” z Orłem Łódź, górą byli gospodarze. Menadżer zwycięskiej ekipy twierdzi, że widowisko było przednie. Pochwalił również otwarcie zachowanie jednego z zawodników, który bardzo rozsądnie zachował się, mając mało czasu na decyzję.
Pierwsza część pojedynku z łodzianami byłą bardzo wyrównana, z niewielkim wskazaniem na gości. Później do głosu doszła jednak Unia, dzięki czemu udało się przechylić szalę na swoją korzyść. – Uważam, że ten był bardzo ładnym widowiskiem sportowym. Widzieliśmy masę mijanek, my byliśmy głównie tymi, którzy wyprzedzali. Na początku wyglądało to trochę, jak męczarnia w naszym wykonaniu, następnie mieliśmy to już bardziej pod kontrolą. To pokazuje to, co mówiłem przed sezonem i po każdym spotkaniu. Wszystkie mecze są bardzo ciężkie i nie ma znaczenia to, czy jedziemy u siebie, czy na wyjeździe. Drużyny są tak wyrównane, że z powodu praktycznie jednej pomyłki w którąś ze stron, punkty mogą uciekać – mówił w kontekście wygranego pojedynku z Orłem, Tomasz Proszowski.
W tak zaciętym starciu każdy punkt jest na wagę zwycięstwa. W przypadku czołowego juniora drużyny byliśmy świadkami jednej straty i korekty w jeździe w kolejnym podejściu. – Każde „oczko” trzeba szanować, dowieźć je do mety. Mateusz Cierniak np. w jednym z wcześniejszych biegów walczył, na ostatnim łuku popełnił niewielki błąd. To też jest jednak jeszcze kwestia nauki i objeżdżenia w jego przypadku. Wówczas rywal go wyprzedził, ale już w czternastym biegu wyciągnął wnioski i dowiózł ten cenny punkt, bo gdyby Kai Huckenbeck się nie przewrócił, to i tak byłby za Mateuszem – dodał.
We wspomnianym wyścigu tarnowski junior zastąpił Daniela Kaczmarka. Początkowo wyglądało to tak, jakby wychowanek leszczyńskiej Unii po prostu wjechał w taśmę. Później wyszło na jaw, że wcześniej miał on defekt i postąpił najrozsądniej w danym momencie. – Chciałbym pochwalić Daniela Kaczmarka, który w czternastym biegu miał defekt po zapaleniu zielonego światła. Dzięki myślącej głowie i znajomości przepisów, wjechał specjalnie w taśmę. To umożliwiło nam wystawienie Mateusza. Gdyby Daniel się zatrzymał, miałby po prostu defekt na starcie i pojechaliby w trzech. Okazało się, że ten ruch był bardzo dobry, bo Mateusz wiózł punkt na 3:3, a zawodnicy wiedzieli przed biegiem, że taki wynik dawał nam zwycięstwo w meczu i mogliśmy mieć spokój przed piętnastym biegiem. Udało się tego dokonać – zakończył, opiekun tarnowskich „Jaskółek”, Tomasz Proszowski.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!