Za nami trzecia kolejka rozgrywek PGE Ekstraligi w sezonie 2019. Nie obyło się bez zawsze obecnych kontrowersji. Zapraszamy Państwa na pierwsze podsumowanie, które przygotował dla nas Maciej Markowski, reporter stacji Eleven Sports.
forBET Włókniarz Częstochowa – Speed Car Motor Lublin 52:38
Wynik nie oddaje emocji jakie widzieliśmy na stadionie przy Olsztyńskiej. Lwy seria, za serią powiększały przewagę, ale goście bardzo dzielnie walczyli. Gorąco było na torze, ale także w parku maszyn. Wiele pretensji (jak się okazuje niesłusznych) miał Michał Gruchalski. W biegu ósmym – najpierw do sędziego, potem do Mikkela Michelsena. Co do tej drugiej sytuacji –- typowy żużel. Nie poszerzajmy granicy nietykalności zawodników. Obyło się bez konsekwencji dla Duńczyka i słusznie. W wyścigu juniorskim spięcie nastąpiło z Wiktorem Trofimowem, choć to lublinianin miał ochotę na zaczepkę. Coś ten „Grucha” naelektryzowany… We Włókniarzu każdy pojechał na swoim poziomie. Nieco lepiej mógł spisać się z pewnością Paweł Przedpełski. Reszta na bardzo duży plus.
Gwiazdą meczu znów był Paweł Miesiąc. Ponownie mało kto na niego stawiał i może będąc w cieniu tego wszystkiego, pojechał tak wspaniale. Bez presji i bez oczekiwań jedzie się najłatwiej. Imponuje na torze, ale także poza nim. Spokój, opanowanie, skromność to jak na razie klucze do wygranych. Silniki oczywiście także. Zachwycił znów Mikkel Michelsen. Podobnie jak Miesiąc – opanowany i idący w „dobrą stronę” z ustawieniami, jak przywykliśmy słuchać. To dwa rogi Koziołków z Lublina. Trzeciego, czwartego i piątego próżno szukać.
Niespokojny był Robert Lambert, co przełożyło się potem na wynik torowy. A jak dowiedział się o zmianie w biegu dziewiątym? Ajj.. Bez kija nie podchodź. Sunął motorem i tyle go widzieli. Zapowiadana gwiazda Motoru, Andreas Jonsson, lekko mówiąc – nie zachwyca. Szwed może jeszcze odczuwać skutki upadku w Lublinie i męczył się w piątek niemiłosiernie. Rwało nim jak na rodeo.
Stelmet Falubaz Zielona Góra – MRGARDEN GKM Grudziądz 46:44
Zapowiadaliśmy z redaktorem Kuźbickim ten mecz jako spotkanie dwóch drużyn z piekielnie mocnymi piątkami seniorów. Tak też było. Całe starcie „na styku”, sporo błędów gospodarzy i grudziądzanie stanęli przed historyczną szansą. Wygrać pierwszy w najwyższej klasie rozgrywkowej mecz na wyjeździe, od czasów wprowadzenia deflektorów w żużlu i to na stadionie w Zielonej Górze, to byłoby coś. Moment meczu, zdecydowanie bieg trzynasty i przegrana w stosunku 1:5 przez parę liderów GKM-u, Krzysztof Buczkowski – Artiom Łaguta. Wiele mówi się o kontrowersji z 15. biegu, braku przerwania tego wyścigu i ostrzeżeniu dla Martina Vaculika. Niektórzy głoszą tezy, że Grudziądz został okradziony z punktów. Z niczego nie został ograbiony, bo nigdy nie dowiemy się, co wydarzyłoby się w powtórce. Zielona Góra ma masę pracy, a znów tłumaczy się bardzo błahostkami. Tym razem „prognozami pogody”.
Podobno na nic nie reagowały silniki Nickiego Pedersena. Nawet na te przeraźliwe krzyki w parku maszyn. Duńczyk znów był „Dziki”, znów był sobą, ale tylko tam. Po czternastym biegu cisnął o ławkę swoim ochraniaczem na kark. Czyli jest co poprawiać – czyli wróci mocniejszy.
Fogo Unia Leszno – truly.work Stal Gorzów 51:39
Teoria o tym, że Stal świetnie czuje się w Lesznie przetrwała. Wynik kompletnie nie oddaje tego, jak blisko były obie drużyny do 12. wyścigu. Pechowe trzy ostatnie biegi dla gorzowian i wynik jest, jaki jest. Obudził się Krzysztof Kasprzak, który w porównaniu do Pedersena i siebie samego sprzed dwóch tygodni, niczym już nie rzucał. Nie wygrał biegu, ale był szybki. Na tle najmocniejszego w tym momencie przeciwnika to dobry prognostyk.
Nie zaskakuje mnie Anders Thomsen. Po fenomenalnym występie, przepowiadałem że to był jednorazowy wystrzał. Niestety dla niego i dla Gorzowa – sprawdziło się. Potencjał jest, silniki – jak było widać w Częstochowie – także, ale trzeba teraz odpowiednio je ustawić na dalsze mecze tak, jak miało to miejsce w pierwszej kolejce. Może, jak jednym kompletnie nie sprzyjała zimowa niemal aura, tak dla niego była to wymarzona temperatura. W końcu Dun z krwi i kości!
Po stronie Unii wszyscy jadą, jak mają jechać. Nie ma się absolutnie do czego przyczepić. Ale, ale! Jeśli już chcemy wytykać jakieś braki w Lesznie, żeby tę Unię jeszcze „napompować”, to w oczy rzuca się średnia postawa juniorów. Wiemy na co stać Smektałę i Kuberę, więc te dziewięć punktów w dziesięciu startach jest „mizerne”. Jak ta młodzież zacznie dorzucać „swoje”, to nie będzie na Unię mocnych.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!