Zapewne nie tak wyobrażał sobie powrót do składu kapitan Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań. Marcel Kajzer zdobył przeciw ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz tylko 3 punkty i 2 bonusy. Zawodnik jako powód podaje kwestie sprzętowe, choć obwinia bardziej samego siebie niż złośliwość rzeczy martwych.
Zawodnik, który 16 kwietnia kończy 29 lat, nie zrobił sobie na torze prezentu urodzinowego. Po dwóch gonitwach Marcel Kajzer miał na koncie okrągłe 0 punktów – w pierwszym biegu zamarkował defekt, w drugim dojechał na metę ostatni. Przełamać się udało dopiero w dziesiątym wyścigu niedzielnego spotkania. – Powiem szczerze, że było masakrycznie ciężko. Bardzo chciałem dobrze pojechać, bo w końcu dostałem szansę w meczu od trenera Bajerskiego. Po treningach wydawało mi się, że mam bardzo dobrze spasowany sprzęt, ale w zawodach ten sam motocykl nagle zaczął jechać na wstecznym. Później wdarła się jeszcze nerwówka. Na szczęście po zmianie silnika udało się przywieźć kilka oczek w dwóch ostatnich biegach – ocenia Marcel Kajzer w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Kibice doskonale kojarzą najróżniejsze eksperymenty sprzętowe, których dopuszcza się kapitan „Skorpionów”. Kilka tygodni temu informowaliśmy o jego testach silników stworzonych przez Norberta Gatzkę czy planowanych jazdach na motocyklu longtrackowym. Czy zatem Marcel Kajzer korzystał w niedzielnym meczu z silników od któregoś ze standardowych tunerów, a może w swoim stylu postawił na jakieś nietypowe rozwiązanie? – W żadnym wypadku nie mówię, że motocykl był zły. Motocykl był bardzo dobry, to ja nawaliłem. Przed sezonem sporo zainwestowałem i mam sprzęt od bardzo cenionego tunera, na najwyższym poziomie. Powiedziałbym nawet, że ekstraligowym. Tyle że ten motor sam nie pojedzie. Ktoś musi go spasować z torem, a potem wsiąść i pojechać cztery okrążenia – tłumaczy wtorkowy solenizant.
Wpadka Kajzera nie miała większego wpływu na wynik spotkania. „Skorpiony” pokonały „Gryfy” w stosunku 50:40. – Dobrze przynajmniej, że udało się wygrać te zawody. Dziesięciopunktowa zaliczka jest całkiem przyzwoita na początek, jeżeli chodzi o rewanż w Bydgoszczy. Mamy silną i równą drużynę. Cieszę się, że chłopaki pojechali na takim poziomie, żeby ten mecz wygrać. Ja dorzuciłem 3 punkty i 2 bonusy. Trochę to mało. Gdybym jechał tylko te dwa ostatnie wyścigi, to mógłbym być w miarę zadowolony. Niestety odbyły się też te dwa pierwsze, w których jechałem na wstecznym, więc zdecydowanie nie było okej – stwierdza na zakończenie kapitan Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!