Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment mogą zająć miejsce w światowej czołówce. „Młodzi i gniewni” to autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W dwudziestym ósmym odcinku przedstawiamy Państwu Wilbura Hancocka.
Tak wielkiego nazwiska w środowisku żużlowym jak Hancock nie trzeba przedstawiać nikomu. Tym razem jednak, nasza uwaga nie skupi się na samym czterokrotnym indywidualnym mistrzu świata Gregu, lecz na jego najstarszym synu – Wilburze, który idzie w ślady ojca. Dzięki temu, możemy śledzić coraz śmielsze wkraczanie kolejnego Hancocka na żużlowe tory. Najbardziej utytułowany amerykański zawodnik doczekał się prawdziwego następcy z krwi i kości.
Sport żużlowy w życiu Wilbura Hancocka zajmował szczególne miejsce od zawsze. Pojawił się równocześnie z pierwszymi chwilami, tuż po narodzinach. Najstarszy syn Grega urodził się w 2005 roku, czyli rok po tym, kiedy ten zdobył brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata oraz rok przed samym wicemistrzostwem. Był więc to bardzo pracowity i obfity w sukcesy okres w jego karierze. Wilbur miał okazję przeżywać wielkie osiągnięcia ojca już od najmłodszych lat, co robi do teraz. Motocykle stały się jego największą pasją. Miłością do czterech kółek i sportu żużlowego zaraził się od ojca. Wszyscy synowie Grega Hancocka bardzo szybko zaczynają jeździć na motocyklach, ale to na razie Wilbur, ze względu na wiek, podchodzi do uprawiania sportu najpoważniej.
Najstarszy syn Grega Hancocka po raz pierwszy na żużlowym motocyklu usiadł w 2012 roku, a już po kilku miesiącach zaczął odnosić debiutanckie sukcesy. W tym samym roku, 29 grudnia na kalifornijskim torze w City of Industry wziął udział w turnieju Monster Energy World Speedway Invitational w kategorii 150 cc, zajmując trzecie miejsce. Na wyższych stopniach podium stanęli wyłącznie starsi i bardziej doświadczeni zawodnicy, tacy jak: Courtney Crone oraz Maverick Molloy. Żużel stał się dla Wilbura już nie tylko pasją, ale także i codziennym zajęciem. W międzyczasie, syna Grega można było spotkać w boksie ojca na zawodach żużlowych, odbywających się w Szwecji lub w Polsce, co ma miejsce bardzo często do teraz.
Wilbur przez wiele lat ścigał się na motocyklach o pojemności 150 cc, zdobywając sukcesy na kalifornijskich torach. Poznał różne nawierzchnie, zebrał doświadczenie i nabył cenne umiejętności. Sam Greg Hancock przyznaje, że już na tym etapie, wiedza Wilbura na temat czarnego sportu jest ogromna. W 2018 roku rozpoczął treningi na silnikach o pojemności 250 cc, przygotowując się do startów w dorosłym żużlu. W sezonie 2019 będziemy go oglądać częściej na skandynawskich torach i startować w młodzieżowych rozgrywkach w Szwecji. 14-latek może pochwalić się także swoim pierwszym kontraktem z Rosppigarną Hallsatavik. Starty dwójki Hancocków w kraju Trzech Koron mogą być niezwykle interesujące.
Wilbur Hancock odziedziczył pasję do sportu żużlowego po ojcu. Ma też od kogo czerpać wiedzę i nabywać doświadczenia. Greg Hancock to najcenniejsze wsparcie i nauczyciel w jednym. Czy Wilbur będzie w stanie przejąć po ojcu niebywały talent? Za wcześnie, by móc o tym mówić. Jedno jest pewne, najstarszy syn Hancocka ma przed sobą bardzo ważny sezon, startując pierwszy rok na 250 cc z kontraktem w Szwecji. Mnóstwo wyzwań i cennych lekcji. Oczy środowiska żużlowego będą w 2019 roku skierowane na Wilbura Hancocka.
Kolejnym z zawodników przedstawianych przez nas będzie jeździec, który według publicznej opinii może pochwalić się refleksem na miarę Ole Olsena i to może być jego klucz do sukcesów. O kogo chodzi? Dowiecie się już w piątek o 20:00!
Od redakcji: Cykl „Młodzi i gniewni” jest publikowany w stałych terminach – we wtorki oraz piątki. Dodatkowe odcinki prezentujemy na naszym portalu w święta.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!