Końcówka listopada to czas, kiedy z perspektywy kibica speedwaya rozpoczyna się naprawdę martwy okres. Tymczasem zawodnicy rozpoczynają intensywne przygotowania do kolejnego sezonu. Dotyczy to nie tylko pełnoprawnych żużlowców, ale także adeptów.
Ćwiczenia najmłodszych zawodników w tym okresie skupiają się głównie na ogólnorozwojowym przygotowaniu fizycznym do następnego sezonu. Nieco inaczej wygląda to u zawodowców, którzy zimę poświęcają w dużym stopniu również na zbudowanie konkurencyjnego zaplecza sponsorskiego czy sprzętowego. – My już zaczęliśmy treningi. Chcemy je przeprowadzać w ciszy i spokoju i wolałbym, żeby się o tym za dużo nie mówiło, bo część z tych adeptów to jeszcze dzieci, dla których to jest zabawa. Nie mamy wpływu na to, że jeden rodzic postanowi przepisać syna do szkółki w innym mieście, a drugi chłopak znajdzie sobie inne hobby i mimo wielkiego talentu nie rozwinie się, bo poświęci za dużo czasu na inne zajęcia pozaszkolne i pozasportowe – tłumaczy trener TŻ Ostrovii, Mariusz Staszewski, w rozmowie z portalem wlkp24.info.
Pod koniec minionego sezonu egzamin na licencję „Ż” zdał uchodzący za spory talent piętnastolatek z Ostrowa, Sebastian Szostak. W ostatnich godzinach ten pełnoprawny już zawodnik został zresztą ogłoszony jako członek kadry klubowej na sezon 2019. Czy w szkółce biało-czerwonych znajdują się kolejni chłopcy z podobnym potencjałem? – To nie zależy tylko od samych „papierów na jazdę”. Żeby zostać dobrym żużlowcem, trzeba w wieku trzynastu-czternastu lat wykazać się sporą determinacją i poświęcić na to mnóstwo czasu. W przypadku wielu innych dyscyplin dwa treningi w tygodniu po dwie godziny wystarczają. Natomiast żużel często oznacza na przykład trzy dni w całości poświęcone na pracę ze sprzętem. Zatem ogromne brawa dla tych, którzy dają radę. Jednak w wielu przypadkach kończy się na tym, że po kilku miesiącach chłopcy rezygnują, żeby być bliżej rówieśników – mówi Staszewski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!