Za drużyną Leicester Lions bardzo trudny sezon, zakończony na ostatnim miejscu w tabeli SGB Premiership. Działacze są bardzo wdzięczni sponsorom i innym sympatykom, którzy umożliwili przetrwanie przez ten okres.
Po stracie uczestnika cyklu Grand Prix, Martina Vaculika, który już na samym początku sezonu doznał złamania kostki, „Lwy” wpadły w karuzelę problemów, z której tak naprawdę nie udało się wydostać już do końca sezonu. Nie było zatem większym zaskoczeniem, że drużyna zakończyła zmagania ligowe jako czerwona latarnia tabeli. – Musimy bardzo serdecznie podziękować naszym sponsorom, którzy pozostali lojalni i nie zatracili wiary w ekipę – mówi Neil Machin, jeden z promotorów zespołu z Leicester.
– Nikt nie chce na dłuższą metę pracować z drużyną, która się najzwyczajniej męczy. Dlatego już zaczęliśmy pracę nad tym, żeby w przyszłym sezonie odbić się od dna i odzyskać mentalność zwycięzców. Z pewnością bardzo pomoże nam fakt, że dołącza do nas kapitalny menadżer i promotor, Stewart Dickson. To człowiek, który podsunie nam całą masę pomysłów na odbudowę drużyny – kontynuuje Machin.
Promotor wymienia także darczyńców, bez których przetrwanie drużyny nie byłoby możliwe. – Przede wszystkim chcielibyśmy podziękować ludziom z Watling JCB, którzy byli naszymi sponsorami tytularnymi. Powinni wiedzieć, jak wiele ich wsparcie dla nas znaczy. Natomiast Paul Chapman i synowie załatwili dla nas temat sprzedaży nazwy stadionu. Dochód, który to wygenerowało, także pomógł nam przetrwać. Sponsoring jest w obecnych czasach szczególnie ważny w profesjonalnym sporcie.
W Leicester nie zapominają także o kibicach. – Ogromne podziękowania także dla tych, którzy co tydzień stawiali się na trybunach naszego stadionu niezależnie od wyników. Już teraz pracujemy, by móc w przyszłym sezonie odpłacić im się lepszymi rezultatami drużyny – kończy Neil Machin.
Źródło: inf. prasowa
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!