Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment zajmą miejsce w światowej czołówce. „Młodzi i gniewni” to autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W piątym odcinku zachęcamy do zapoznania się bliżej z Rosjaninem – Romanem Lachbaumem.
Kiedy ktoś pyta o sport żużlowy w Rosji, do głowy przychodzą, prócz Togliatti i Władywostoku, ośrodki położone w Republice Baszkirii w centrum kraju: Saławat, Bałakowo, Oktiabrskij. Kibic starszej daty lub darzący sympatią także ice racing wspomni z pewnością i o stolicy republiki, Ufie. Lecz żużlem przez lata zajmowano się i w zapomnianym dziś nieco ośrodku, drugim pod względem baszkirskim mieście, trzystutysięcznym Sterlitamaku. Jeszcze w latach 80. XX wieku miasto żyło klasycznym żużlem i wyścigami na lodzie, a na początku XXI wieku pasjonaci czarnego sportu podjęli próbę odrodzenia dyscypliny w tym ośrodku. Dzisiaj w Sterlitamaku nie ma już nawet stadionu, a na jego gruzach ma stanąć nowe osiedle. Jednak pamięć o speedwayu wciąż jest tam żywa, między innymi za sprawą lokalnego żużlowego bohatera – dwudziestoletniego Romana Olegowicza Lachbauma.
– Napisz koniecznie o Romku Lachbaumie – powiedział Andriej Sawin, menedżer rosyjskiej kadry i najlepiej poinformowany człowiek rosyjskiego żużla, gdy tylko usłyszał o cyklu „Młodzi i gniewni”. – To jest jego czas.
Miał rację. Postawą w minionym sezonie Lachbaum udowodnił, że jego historia zasługuje na opowiedzenie właśnie teraz.
Pierwszą styczność z żużlem urodzony czwartego sierpnia 1998 roku Rosjanin miał właśnie w rodzinnym mieście. Jak sam wspomina, jako ośmiolatek chodził z ojcem na każdy mecz miejscowej drużyny występującej w lidze pod nazwą Metkor. Po jednym ze spotkań zapragnął obejrzeć z bliska motocykle i bohaterów zmagań, a w parku maszyn… dostał zaproszenie do lokalnej szkółki. – Zaczynałem na motocyklu z silnikiem marki Mińsk i żużlową ramą. Moim pierwszym trenerem był Aleksander Kononow, ojciec żużlowca i ice racera Igora Kononowa – opowiada Lachbaum. – Wiele rad dostawałem też od mojego taty, który uczył się żużla, chodząc ze mną na zawody.
Nauka okazała się skuteczna. Dziś Oleg Lachbaum figuruje wśród mechaników syna na liście zatwierdzonej przez Rosyjską Federację Motocyklową. Jak przyznaje Roman, i on sam od najmłodszych lat uczył się przez podglądanie lepszych od siebie. Do żużla przyciągnęła go szybkość, adrenalina, konieczność podejmowania decyzji w ułamku sekundy. Już kilkuletniego Romana zachwycała widowiskowość żużla. Nic więc dziwnego, że zapytany o to, czym się zajmuje w czasie wolnym od żużla, odpowiada: – Przygotowuję się do jazdy na żużlu.
W ramach przygotowań uprawia inne dyscypliny, nie tylko oczywisty dla żużlowca – zwłaszcza w Rosji – motocross, ale także pływanie, jazdę na nartach czy na łyżwach. Zapewne gdyby nie został żużlowcem, i tak zajmowałby się sportem w takim czy innym wydaniu. Wśród alternatywnych pomysłów na życie pada hokej, który pasjonował Romana jeszcze przed żużlem. Może zostałby hokeistą, gdyby rodzice zabronili startów na motocyklu. Ale ojciec, jak widać, sam był w czarnym sporcie zakochany, a matka z początku niepokoiła się, lecz nie zamierzała nakładać na Romana zakazów. Wkrótce zresztą zaczęła razem z mężem i synem jeździć na zawody.
W Sterlitamaku, który tak ochoczo przyjął swojego mieszkańca w żużlowe szeregi, szybko zabrakło perspektyw nie tylko dla Lachbauma, ale i dla żużla w ogóle. Na szczęście zaledwie trzydzieści kilometrów dalej, a na rosyjskie warunki to nie odległość, leżała znana i polskim kibicom miejscowość, Saławat, z prężnie rozwijającym się klubem żużlowym. Tam Roman trafił jako perspektywiczny adept sportu żużlowego i tam rozwijał swój talent aż do 2014 roku. Po drodze w pełni przyswoił technikę jazdy na dorosłym motocyklu. Barw saławackiego klubu broniłby zapewne po dziś dzień… gdyby było czego bronić. Rozwój i istnienie lokalnego zespołu uzależnione były bowiem od wysiłków jednej osoby – Damira Sajfutdinowa (ojca Emila). Po jego śmierci w 2013 roku klub począł się chylić ku upadkowi, a po sezonie 2014 przestał istnieć zupełnie.
Rozwiązanie klubu w Saławacie dla Romana Lachbauma oznaczało wielkie zmiany. – Miałem dwie drogi: albo rzucić żużel i żyć dalej jak normalny nastolatek, albo szukać zespołu, który mnie przyjmie. Takim zespołem stała się Mega Łada Togliatti, dzięki której startuję do dziś – przyznaje zawodnik i dodaje: – W Rosji żużel nie jest popularną dyscypliną, dlatego też nie ma co liczyć na państwowe dofinansowanie. Istnieją cztery profesjonalne kluby – w Bałakowie, Togliatti, Oktiabrskim i Władywostoku – a w pozostałych wszystko trzyma się na entuzjazmie ludzi, którzy poświęcają temu sportowi swój czas i pieniądze z normalnej pracy. A i wspomniane cztery kluby mają tylko pojedynczych sponsorów. Trzeba być naprawdę wielkim fanatykiem, żeby pokonać wszystkie trudności i zostać żużlowcem właśnie w Rosji.
Młody Rosjanin nie zamierzał się jednak poddawać. Przejście do klubu z Togliatti pod skrzydła trenera Olega Kurguskina okazało się dla szesnastoletniego Lachbauma ze wszech miar korzystne. Chłopak miał możliwość podpatrywania najlepszych zawodników ligi, a także zdobywania wraz z nimi medali Drużynowych Mistrzostw Rosji. Mega Łada (a do 1995 roku Żyguli Togliatti) nie schodzi z podium tych rozgrywek od 1994 roku. W latach 2015–2018 klub trzykrotnie kończył zmagania z brązowymi medalami, a w 2017 roku został mistrzem Rosji, do czego walnie przyczyniły się także wyniki Lachbauma.
Talent chłopaka ze Sterlitamaku i jego ciężka praca dały efekty także w zmaganiach indywidualnych. Już w 2015 roku Lachbaum nie tylko wystartował w juniorskim czempionacie kraju, ale zadebiutował także w finale dorosłych Indywidualnych Mistrzostw Rosji, gdzie z trzema punktami zajął trzynaste miejsce. Rok później we Władywostoku ukończył mistrzowski turniej na ósmej pozycji, a mógłby wypaść znacznie lepiej, gdyby nie awaria motocykla, na którym w trzech pierwszych biegach zdobył aż siedem punktów. Natomiast w finale Indywidualnych Mistrzostw Rosji Juniorów na swoim domowym torze okazał się najlepszy. Triumf w zmaganiach młodzieżowych sprawił, że Lachbaum zaczął być poważnie rozpatrywany jako „towar eksportowy” na europejskie tory.
W przeciwieństwie do kilku rodaków nie rozpoczął międzynarodowej przygody od wiązania się z jednym z polskich klubów. Jego europejskim debiutem były Otwarte Mistrzostwa Słowacji, odbywające się drugiego kwietnia 2017 roku na torze w Žarnovicy. W królestwie Martina Vaculika Lachbaum poradził sobie nadzwyczaj dobrze, biorąc pod uwagę, że na zawody przybył praktycznie z marszu, bez wcześniejszych treningów na Słowacji czy w Czechach. Zajmując szóste miejsce, o krok minął się z wielkim finałem, do którego dopuszczono najlepszą piątkę. Po tym sukcesie już nie tylko rosyjscy działacze patrzyli na chłopaka z uwagą. A Roman trenował i cierpliwie czekał na swoją wielką szansę.
Ta nadeszła niespodziewanie i w przykrych dla całego rosyjskiego żużla okolicznościach, gdy na kilka godzin przed barażem Drużynowego Pucharu Świata Grigorij Łaguta został zawieszony za stosowanie dopingu. To oznaczało kłopoty nie tylko dla reprezentacji, ale także dla polskiego klubu zawodnika – ROW-u Rybnik. „Rekiny” musiały na gwałt szukać zastępstwa za Łagutę… Sam winowajca postanowił się zrehabilitować chociaż w ten sposób i polecił zdolnego rodaka, czyli właśnie Lachbauma.
Pierwsza przygoda z polską ligą okazała się nieudana. Rosjanin pojechał zaledwie w jednym meczu i w dwóch biegach nie udało mu się zdobyć żadnego punktu. Nie odstawał jednak od rywali, a styl jego jazdy przykuwał wzrok. Sam Lachbaum nie spodziewał się po tym występie ekstraligowego kontraktu na 2018 rok, dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce: – Do GKM-u Grudziądz trafiłem dzięki Artiomowi Łagucie, którego poprosiłem o pomoc po sezonie 2017. W tamtym roku jeździliśmy razem w Mega Ładzie. Artiom zauważył, że żeby dalej się rozwijać, muszę jeździć w Polsce, więc zaproponował mnie jako rezerwowego do GKM-u. Dzięki niemu dziś mam kontrakt w polskim klubie i własną bazę w Bydgoszczy.
Wraz z Lachbaumem kontrakt w grudziądzkim klubie na sezon 2018 podpisał też Paweł Łaguta, on jednak już przed sezonem został wypożyczony do Polonii Piła. Starszy z Rosjan miał natomiast bić się o miejsce w składzie MRGARDEN GKM-u. Przepis o zawodniku rezerwowym pozwolił Lachbaumowi pojawić się w składzie na mecze grudziądzkiego zespołu, a nawet udzielić wywiadu przed telewizyjnymi kamerami, jednak nie zaowocował występem w żadnym biegu. – Zawojować Polski na razie mi się nie udało – przyznaje zawodnik, podsumowując sezon 2018. – Ale cieszę się, że udało mi się odjechać kilka turniejów w Polsce i w Niemczech. To pomaga mi zdobywać doświadczenie niezbędne do dobrych startów w Rosji.
Podpisany przed sezonem kontrakt z Grudziądzem był pięcioletni, toteż Roman Lachbaum nie traci nadziei, że i w Polsce dostanie swoją szansę. Tym bardziej, że rok 2018 pokazał, że to utalentowany, pracowity i bardzo perspektywiczny zawodnik. Był jednym z liderów Mega-Łady, ale największe sukcesy odnosił indywidualnie. W finale Indywidualnych Mistrzostw Rosji Juniorów pokonał faworyzowanych Fajzullina i Łagutę i po raz drugi w karierze został najlepszym młodzieżowcem Rosji. Uwagę zwracają także wyniki w dorosłym czempionacie, w którym zajął piątą lokatę, okazując się najlepszym spośród zawodników do dwudziestego pierwszego roku życia.
Roman Lachbaum wierzy, że międzynarodowa kariera dopiero przed nim.
– Moje cele na przyszłość dotyczą występów na światowym poziomie. Zamierzam przystąpić do kwalifikacji do międzynarodowych turniejów i trafić do finałów – zapowiada. Doświadczenie już ma. W 2017 roku jako rezerwowy w Grand Prix Challenge w Togliatti miał okazję odjechać pełne pięć wyścigów w topowej stawce i zdobyć nawet dwa punkty. – Chcę obronić tytuł mistrza Rosji juniorów i poprawić się w dorosłych mistrzostwach. Oczywiście, najważniejsze są zawody międzynarodowe. Pragnę być najlepszy, i indywidualnie, i w drużynie. Ale oprócz tego liczy się dla mnie jeszcze to, żeby jeździć czysto i wygrywać dzięki prędkości i umiejętnościom, a nie przez zbijanie rywali jak kręgli.
Uderzający w tym chłopaku jest nie tylko zapał do jazdy mimo wszelkich przeciwności losu, ale także pokora, pracowitość i rozsądne podejście do własnej kariery. Roman Lachbaum nie jest najgłośniejszym nazwiskiem wśród młodych Rosjan i wielu mogło być zaskoczonych, że to właśnie jego Andriej Sawin wymienia jako trzeci talent obok Gleba Czugunowa i Pawła Łaguty. Ale praca w milczeniu też popłaca, a historia speedwaya uczy, że skromni zawodnicy, cierpliwie pnący się po szczeblach kariery, mogą skończyć i jako mistrzowie świata. Warto zapamiętać tego chłopaka ze Sterlitamaku, on jeszcze w żużlu namiesza.
W następnym odcinku również przyjrzymy się młodemu Słowianinowi, ale tym razem z południa Europy. W minionym sezonie nie ścigał się w polskiej lidze, ale pokazał próbkę swoich umiejętności w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów i Speedway of Nations. O kim mowa? Dowiecie się w piątek punktualnie o godzinie 20:00!
Od redakcji: Cykl „Młodzi i gniewni” jest publikowany w stałych terminach – we wtorki oraz piątki. Dodatkowe odcinki zaprezentujemy na naszym portalu w święta.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!