Dla Mateusza Cierniaka ubiegły tydzień był niezwykle udany. We wtorek i środę wygrał on dwa Turnieje Zaplecza Kadry Juniorów, rozegrane w Krakowie, a dzień później z kolegami z Grupa Azoty Unia Tarnów wywalczył złote medale w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski Juniorów.
Po zdaniu licencji na początku tego roku widać zatem ciągły progres u tego zawodnika. Ma za sobą on już starty na wielu torach, na których występował w ramach rozgrywek DMPJ. Patrząc na przekrój całego sezonu, radzi sobie on już coraz lepiej. – Nie liczyłem torów, na których startowałem w DMPJ, ale jestem już coraz bliżej „zaliczenia” wszystkich czynnych w Polsce. Z pewnością jest ich już kilkanaście. Czasami jestem zaskoczony, że tak mi dobrze idzie, ale pracuję. Przez cały sezon staram się utrzymywać tę formę. Ćwiczę, biegam, pływam, do tego dochodzi dobra praca mechaników i moja przy sprzęcie. Staram się, żeby to wychodziło jak najlepiej – mówił o swoich występach, Mateusz Cierniak.
Młody wychowanek tarnowskiej Unii, dzięki częstym startom w imprezach młodzieżowych, zdobywał nowe doświadczenia. Te występy z pewnością pomogą mu w rozgrywkach ligowych, w których będzie mógł brać udział w przyszłym sezonie. 3 października kończy bowiem 16 lat, a to konieczny wymóg regulaminowy. Zawodnik nie ukrywa, że od zawsze chciał startować z „Jaskółką” na plastronie. – Jest to taki dobry wstęp, do całej tej ligowej otoczki. Chciałbym startować w Tarnowie. Wychowywałem się tam od początku, jeśli chodzi o moją karierę. Zawsze jeździłem w Tarnowie, już na minitorze, a nawet, gdy jeszcze tego nie robiłem, to pojawiałem się na stadionie, popatrzeć, jak startują inni. Czuję się powiązany z Tarnowem mentalnie. Chciałbym zatem startować jako tarnowski zawodnik – przyznał w rozmowie z portalem speedwaynews.pl.
W miejscu tym można się zastanowić, czy lepsze dla niego będą występy na torach pierwszoligowych. Do utrzymania w PGE Ekstralidze i perspektywy startów w gronie najlepszych juniorów, „Jaskółkom” zabrakło bardzo niewiele, jednak będą one rywalizować ostatecznie na torach Nice 1. Ligi Żużlowej. – Pierwsza liga niekoniecznie będzie łatwiejsza. Może to być jednak lepszy początek dla takiego zawodnika, jak ja, żeby wejść w to całe ligowe ściganie. Początek od razu od ekstraligi też niekoniecznie może być dobry. Tam już jeżdżą zawodnicy światowej klasy i mogłoby być o wiele ciężej. Takie przetarcie może być trochę łatwiejsze w tej pierwszej lidze – dodał.
Złote medale DMPJ to niewątpliwy sukces tarnowskich młodzieżowców. Przed finałem w Gorzowie Wielkopolskim na ich końcowy triumf stawiali zapewne nieliczni, a Paweł Baran po cichu liczył na medal. Ostatecznie udało się wywalczyć najcenniejsze krążki. – Ciężko walczyliśmy o awans, najpierw walcząc w grupach eliminacyjnych, a później w półfinałach. Z pewnością nie widziano w nas faworytów finału. Gorzów jeździł na swoim terenie, na torze, który bardzo dobrze znają. Inne drużyny również były bardzo mocne. Nasze marzenia i ciężka praca, którą wykonywaliśmy przez cały sezon spowodowały, że to właśnie na naszych szyjach zawisły złote medale. Cieszyliśmy się, że zrobiliśmy to dla Tarnowa, własnymi wychowankami. Dla Kibiców i dla Klubu to jest w tym momencie najważniejsze – mówił o odczuciach związanych ze zwycięstwem w Gorzowie Wielkopolskim.
Cierniak wraz z Patrykiem Rolnickim i Dawidem Knapikiem, reprezentował tarnowski ośrodek w finale Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych, który odbył się 20 lipca, również na Stadionie im. Edwarda Jancarza. W tamtym turnieju „Jaskółkom” poszło znacznie gorzej i zajęły ostatnie miejsce. Po dwóch miesiącach, bogatsi o wcześniejsze doświadczenie, wychowankowie Unii sprawili nie lada niespodziankę. – Jesteśmy młodymi zawodnikami. Patryk jest już w tym gronie doświadczony i tutaj zrobił to, co do niego należało, czyli pojechał jak „profesor”. My zbieramy doświadczenie, uczymy się i wyciągnęliśmy wnioski z tego wcześniejszego, słabszego występu. Te późniejsze dwa miesiące jazdy na różnych torach i ten występ w parach, zaowocowały tym, że wiedzieliśmy, co było źle, co można było poprawić ze sprzętem. Dużo pracy w przygotowanie silników włożył Pan Jacek Rempała – zarówno na Zaplecze Kadry Juniorów, na ten finał, jak i przez cały sezon. On je przygotowuje, za co mu dziękuję. Wnioski zostały wyciągnięte, te rzeczy zostały poprawione. Zebrane przez dwa miesiące doświadczenie zaowocowało tym, że w finale DMPJ nie było już większych błędów i można było jechać o najwyższe cele.
Po odniesionym sukcesie, zawodnicy i sztab szkoleniowy symbolicznie zadedykowali zwycięstwo ś.p. Krystianowi Rempale. Tragicznie zmarły przed dwoma laty zawodnik, który w tym roku, mając 20 lat, nadal jeździłby jako junior, ciągle jest w ich pamięci. Sukces juniorów z Tarnowa był zatem takim symbolicznym prezentem, dla nieobecnego kolegi. – Krystian zawsze będzie w mojej pamięci. Ja do dzisiaj jeżdżę – czy to na starym kewlarze, czy nowym – z logiem „Krystian Rempała 509”. Cieszymy się, że mogliśmy choć w taki sposób dać mu tę radość. Mamy nadzieję, że to widział z góry i cieszył się razem z nami. Marzyłem, żeby jeździć z nim kiedyś w parze, jednym klubie, czyli Unii Tarnów. Teraz ten cel realizuję z kolegami z zespołu, ale nie z Krystianem. Cieszymy się, że mogliśmy mu zrobić taki prezent i zadedykować mu te złote medale – wyjaśnił.
Lubuskie tereny są szczęśliwe dla naszego rozmówcy. Przed niespełna dwoma laty, 1 października 2016 w Wawrowie wywalczył on Indywidualne Mistrzostwo Polski w miniżużlu, po zgromadzeniu największej ilości punktów w 13 rozegranych rundach. Tym razem, mógł cieszyć się z sukcesu, wywalczonego już w gronie doświadczonych zawodników. – Ta ziemia lubuska, Gorzów, będą się na razie kojarzyć z przyjemnymi doznaniami i wrażeniami. Zawsze będę miło wspominał, gdy zdobywałem w Wawrowie tytuł Indywidualnego Mistrza Polski w miniżużlu, niecałe dwa lata temu. Wówczas też odbierałem złoty medal. Wygrałem tam, a wszystkie punkty, zdobyte przez cały sezon, dały mi pierwsze miejsce. Dwa lata minęły i teraz odbieraliśmy złote krążki z kolegami. To była też taka fajna chwila. Tamto wydarzenie miało miejsce niecałe dwa lata temu, a tym razem złoty medal zdobyłem już na „pięćsetkach”. To dla mnie chyba taki ulubiony i szczęśliwy teren. Ważne jest to, że cały czas kontynuuję tę swoją jazdę, pasję i teraz przerzucam to na „dorosły” żużel i na „pięćsetki” – zakończył, szczęśliwy w ostatnich dniach, Mateusz Cierniak.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!