Ubiegłoroczny mistrz świata w tym sezonie walczy tylko o czołową ósemkę. Jason Doyle ma tylko 70 punktów i na dwie rundy przed końcem traci do Taia Woffindena już 38, zatem jego szanse są czysto matematyczne.
Drugi finał, ale dopiero pierwsze podium w tym sezonie – to wynik Jasona Doyle'a z Grand Prix Słowenii. Australijczyk zdobył 17 oczek, co było najlepszym indywidualnym rezultatem w tych zawodach, ale po porażce z Patrykiem Dudkiem stanął tylko na drugim stopniu podium. W obecnej sytuacji jednak nie podia, a duże zdobycze są dla obrońcy tytułu najważniejsze. Wobec tylko 5 oczek Emila Sajfutdinowa i nieobecności Mateja Zagara, Doyle awansował na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej, ale ma tyle samo punktów co Rosjanin.
– To wielki zaszczyt, że dostałem się na podium. To ciężki rok i trzeba w nim było sięgnąć głęboko w poszukiwaniach osiągów z zeszłego roku. Mieliśmy problemy, wydaje mi się, że dotyczące nas samych, a nie sprzętu. Musieliśmy dokonać mnóstwa zmian. Po zdobyciu mistrzostwa świata w zeszłym roku sprawy uległy zmianie. Ciążył na mnie wielki cel. Miło jest teraz dostać takie trofeum i mam nadzieję, że to będzie początek udanych starań o utrzymanie się w ósemce. Na początku roku obieraliśmy sobie za cel utrzymanie mistrzostwa świata, ale nagle się okazuje, że naszym nowym celem musiało być utrzymanie się ósemce. Teraz to nasze główne zamierzenie. Chcemy dojść do tego zgodnie z zasadami i sobota ponownie mnie zaprowadziła na oczekiwane miejsce. Udowodniło to chłopakom, że w przyszłości nadal możemy liczyć się w walce o tytuł. Potrzeba niekiedy takiej iskry, aby pokazać innym chłopakom co się ma. Być najskuteczniejszym zawodnikiem rundy Grand Prix to wielki honor – mówił po zawodach Jason Doyle w rozmowie z oficjalną stroną cyklu.
Biorąc pod uwagę całokształt, nie jest to jednak zły sezon dla Doyle'a. Pierwsza średnia biegopunktowa Elitserien i druga Premiership to osiągnięcia warte uwagi. Nieco gorzej było tylko w Polsce (piętnasty wynik) i w walce o mistrzostwo świata. – W Grand Prix po prostu się nie ułożyło. Oznacza to tyle, że musimy poprawić nasze osiągi i miejmy nadzieję, jeśli utrzymam się w ósemce, w przyszłym roku spróbujemy ponownie. Tytułu nie utrzymam, a to zrzuciło ze mnie mnóstwo presji. Mogę się teraz skupić na jeździe na motocyklu i w sobotę po raz pierwszy jechałem nie myśląc o zdobywaniu mistrzostwa świata – przyznał Australijczyk.
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? – Nie zamierzam zwalać winy na losowania pól, jakie miałem w tym roku, ale zdarzały mi się bardzo złe losowania. Miałem niskie numery, które czasami nie oznaczały najlepszego układu pól. Czasami dwa starty z białym kaskiem to najgorsza rzecz jaka może się przytrafić danego wieczoru, ale w Krsko nie było tak źle. Mogłem wykonać trochę choć w połowie udanych startów. Przydzielanie pól jest nieco jak loteria, ale w sobotę ciężko pracowaliśmy i przyniosło to drugie miejsce. Czuję się bardzo zaszczycony z powrotu na podium, bo niełatwo jest na nie zajść w Grand Prix. Teraz mam nadzieję, że zdobędę niezłą liczbę punktów w Teterow, a potem w Toruniu w ostatniej rundzie zapewnię sobie utrzymanie w czołowej ósemce – zakończył Jason Doyle.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!