Tobiasz Musielak został wraz z kolegami z reprezentacji Mistrzem Europy Par, po zwycięstwie z finale, rozegranym na torze w duńskim Brovst. Zawodnik wystąpił w turnieju dość nietypowo, ostatecznie w dwóch biegach zdobywając 3 punkty.
Początkowo Musielak był zawodnikiem podstawowym w ekipie Biało-Czerwonych. Ostatecznie po przełożeniu na piątek pojedynku pomiędzy forBET Włókniarzem, a MRGARDEN GKM-em Grudziądz, nie był on w stanie zdążyć ze swoim sprzętem do Danii. Przyleciał więc samolotem, a z lotniska odebrał go trener Janusz Ślączka. Przy sobie miał on jednak tylko walizkę z ubraniem i kewlarem, cały sprzęt został przy tym w Częstochowie, przed półfinałowym spotkaniem z Cash Broker Stalą Gorzów Wielkopolski.
Pomimo takich przeciwności, udało mu się zapunktować w finale, w którym wystąpił w dwóch ostatnich biegach. Wcześniej zastępował go Jakub Jamróg, ostatecznie nasz rozmówca szansę otrzymał w wyścigach z Rosjanami i Duńczykami. To właśnie ostatni bieg z gospodarzami decydował o podziale medali. W nim w parze z Grzegorzem Zengotą doskonale wyszedł on ze startu, dowożąc do mety podwójne zwycięstwo. Można zatem powiedzieć, że był on „bohaterem ostatniej akcji”. W decydującym biegu dzielnie bowiem wybronił się przed bardzo szybkim tego dnia Andersem Thomsenem. Dzięki temu na szyjach naszych reprezentantów mogły zawisnąć złote medale. – Nie jestem przekonany, że można mnie nazwać „bohaterem”. Jak zwał, tak zwał (uśmiech). W pierwszym biegu był to swego rodzaju rekonesans na motorze „Zengiego”, a później, po małej korekcie było już wszystko ok – mówił po zwycięstwie w finale Mistrzostw Europy Par, Tobiasz Musielak.
Wychowanek leszczyńskiej Unii na torze pojawił się w piątym biegu polskiej kadry. Miało to miejsce po upadku Jakuba Jamroga w starciu ze Szwedami. Zawodnik musiał jednak skorzystać z uprzejmości kolegów, pożyczając od nich motocykl, kask oraz gogle. Wszystko to przyniosło zamierzony efekt. – Na początek dziękuję w tym miejscu chłopakom za przychylność i pożyczenie motocykla przez „Zengiego”. Kuba również dużo pomógł, bo dał kask, gogle i gdzieś tam też wspierał mnie mentalnie. Faktycznie to się udało. On nie czuł się na siłach po tym upadku i stwierdziliśmy, że pojadę już zgodnie z planem. Chyba dobrze wyszło – skromnie stwierdził.
Dla widowiska świetnym rozwiązaniem była dramaturgia do ostatniego wyścigu. W nim plecy Polaków oglądali Duńczycy. Oni, pomimo pozycji faworyta, na własnym obiekcie musieli obejść się smakiem, choć w sobotę – do decydującego starcia – wyglądali na najsilniejszych. Na koniec to jednak Biało-Czerwoni sprezentowali zwycięstwo swoim fanom. – Przy podwójnej wygranej w ostatnim wyścigu sprawiliśmy niespodziankę nie tylko polskim kibicom, ale również nieco przykrą chyba samym Duńczykom. To jednak już nie nasze zmartwienie. Wyszliśmy na podwójne prowadzenie ze startu. Ja musiałem bronić się przed Thomsenem całe cztery okrążenia, na szczęście ta sztuka mi się udała – podsumował ostatni bieg.
Musielak w biegu, decydującym o złotych medalach, po starcie był lepszy od przeciwników. Do końca jednak musiał bronić się przed atakami Andersa Thomsena. Ten po zawodach stwierdził, iż jego zdaniem minął linię mety przed Polakiem, sędzia jednak zdecydował inaczej. – Duńczycy przegrali, to rozumiem, że Anders musiał się trochę wytłumaczyć. Ja wszedłem w te zawody bez presji. Nie spodziewałem się tak naprawdę występu w nich. Praktycznie przyjechałem na stadion godzinę i dwadzieścia minut przed tym finałem. Popatrzyłem sobie trochę na tor i tylko się przebrałem. Później jednak wyszło na to, że trzeba będzie jechać. Tej presji nie było i to pomogło – podkreślił.
Po słabym sezonie w polskiej PGE ekstralidze i wcześniejszym skończeniu występów w Szwecji, sukces w postaci tytułu Mistrza Europy Par z pewnością doda otuchy temu zawodnikowi przed ostatnimi imprezami w sezonie. – Ten złoty medal na szyi, to chyba taka trochę osłoda po ostatnich wynikach ligowych. Te we Włókniarzu nie zadowalały przede wszystkim mnie, jak i klubu. Mam nadzieję, że ten sukces w Mistrzostwach Europy Par będzie takim bodźcem przed ostatnimi, ligowymi pojedynkami – podkreślił, podsumowując rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Tobiasz Musielak.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!