Czas do rozpoczęcia finału Indywidualnych Mistrzostw Polski można już odliczać w minutach. Najprawdopodobniej przed godziną 22 dowiemy się, kto w tym roku założy czapkę Kadyrowa. Pięciu zawodników z podstawowej stawki tegorocznego finału miało już tę przyjemność, a jeden z nich robił to wielokrotnie.
Mowa oczywiście o Januszu Kołodzieju. Wychowanek Jaskółek jest już trzykrotnym mistrzem Polski. Swoje tytuły zdobywał w latach 2005, 2010 i 2013. Co ciekawe, środkowy z nich zdobył w barwach Byków, natomiast pierwszy i ostatni jako zawodnik Unii Tarnów… podczas finałów rozgrywanych w Tarnowie. Szczególnie efektowne było zwycięstwo z 2005 roku. Będący wtedy jeszcze juniorem „Koldi” zdobył komplet punktów, w bezpośrednim starciu efektownie objeżdżając na trasie Tomasza Golloba. W przypadku czwartej wygranej Kołodziej zrównałby się liczbą tytułów z Florianem Kapałą i Andrzejem Wyglendą, a lepsi pod tym względem byliby tylko Zenon Plech oraz wspomniany Gollob.
W Lesznie nie zabraknie rzecz jasna obrońcy tytułu. Obecny sezon jest dla Szymona Woźniaka całkiem niezły, choć dobrą formę mogła zaburzyć niedawna kontuzja. Żużlowiec Stali Gorzów nie należy do ścisłego grona faworytów… ale rok temu było bardzo podobnie. Do kluczowej fazy awansował z dorobkiem 10 punktów, po czym wygrał bieg barażowy i ostatnie, decydujące starcie. Beneficjentem istnienia decydujących biegów o wszystko był także Maciej Janowski w 2015 roku. Kapitan polskiej reprezentacji awansował do półfinału z szóstego miejsca, a jednak odwrócił losy zawodów i został mistrzem. Popularny „Magic” wygrał wówczas tylko jeden wyścig – ten najważniejszy. Sześć wcześniejszych gonitw kończył na drugiej pozycji.
Format zawodów nie miał za to wpływu na tytuł mistrzowski Patryka Dudka w roku 2016. Zielonogórzanin jednoznacznie pokazał swoją wyższość nad rywalami, zdobywając komplet punktów w rundzie zasadniczej i triumfując w finale. Co ciekawe, finał sprzed dwóch lat odbywał się w tym samym miejscu, co tegoroczny – na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Czy Patryk Dudek pójdzie śladem Daniela Kaczmarka i po dwóch sezonach powtórzy swój wynik w tych samych zawodach i tym samym miejscu?
Piątym mistrzem Polski, który stawi się dziś w Lesznie, jest Piotr Protasiewicz, triumfator z… 1999 roku. Spośród uczestników tamtego finału tylko on i Damian Baliński ścigają się jeszcze regularnie. Na swoim ówczesnym domowym torze w Bydgoszczy „Pepe” walczył o tytuł ze swoim kolegą z drużyny, Tomaszem Gollobem. Obaj panowie zdobyli w rundzie zasadniczej 14 punktów i o wszystkim zadecydować miał bieg dodatkowy. Tam wychowanek Falubazu triumfował, gdyż Gollob został wykluczony za spowodowanie jego upadku.
Pojawi się także Tomasz Jędrzejak, mistrz z sezonu 2012. Jego szanse na zdobycie kolejnego złota są jednak minimalne, bowiem żużlowiec Stali Rzeszów pełni tylko rolę drugiego rezerwowego. W stawce brakuje za to kilku innych mistrzów z ostatnich lat. Triumfujący w 2011 Jarosław Hampel wygrał ćwierćfinał w Rawiczu, ale podczas gnieźnieńskiego półfinału zajął dopiero dziewiąte miejsce i pożegnał się z marzeniami o tytule. Zabraknie także Krzysztofa Kasprzaka, złotego medalisty z 2014 roku, ale ten zawodnik w ogóle nie pojawił się na starcie eliminacji.
Pozostałych jedenastu uczestników dopiero marzy o swoim pierwszym tytule mistrzowskim. Wspomnieć należy o braciach Pawlickich, którzy mają po dwa srebrne medale, ale nie udało im się jeszcze założyć na szyję złota. Jednym z czołowych kandydatów jest także Bartosz Zmarzlik. Brązowy medalista mistrzostw świata na podium w krajowym czempionacie jeszcze nie stał. Podrażnieni po wczorajszej porażce z Danielem Kaczmarkiem są także juniorzy: Bartosz Smektała i Maksym Drabik. A może to zawodnik Get Well Toruń zaskoczy wszystkich drugi raz z rzędu?
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!