Bliski sprawienia sporej niespodzianki był podczas eliminacji MIMP w Krośnie, Mateusz Cierniak. 15-letni zawodnik zgromadził na swoim koncie 11 punktów i do podium, które było premiowane awansem zabrakło mu jednego „oczka”. Ostatecznie przegrał również bieg dodatkowy z Patrykiem Rolnickim.
Ten był potrzebny, aby wyłonić zawodnika, który w finale w Częstochowie, zaplanowanym na 3 sierpnia, pojawi się jako pierwszy rezerwowy. Szansa na bezpośredni awans uciekła nieco wcześniej, gdy nasz rozmówca zaliczył słabszy występ. – Jeździło mi się bardzo dobrze. Zawodnicy byli wymagający. Na torze w Krośnie miałem już małe objeżdżenie, bo były to już moje czwarte zawody na nim w tym sezonie (wcześniej w el. MMPPK i dwóch rundach DMPJ – przyp. red.). Nie wyszło, ale jakoś przed tym turniejem nie napinałem się na awans. Chciałem po prostu odjechać dobre zawody. Wiadomo, że się starałem, ale nie do końca wyszło. W jednym biegu trochę zabrakło. Miałem problemy na pierwszym łuku, dojechałem trzeci. Ogólnie było jednak dobrze – mówił nieco stremowany po zawodach w Krośnie, Mateusz Cierniak.
Po serii zasadniczej zarządzono zatem bieg dodatkowy, w którym naprzeciw stanął Patryk Rolnicki. W starciu tym górą był bardziej doświadczony rywal i kolega z Grupa Azoty Unii Tarnów, dzięki czemu zameldował się w częstochowskim finale, jako rezerwowy. – Patryk ma już też doświadczenie w lidze. Jest bardziej objeżdżony ode mnie. Zabrakło mi trochę. Start w tym biegu miałem bardzo dobry, następnie z wyjścia z łuku motor stanął mi w miejscu i później już nie mogłem go dogonić. Próbowałem atakować, ale już nie dałem rady – opisał bieg dodatkowy.
Eliminacje MIMP były czwartymi zawodami dla Cierniaka na torze w Krośnie. Zważywszy na fakt, że ma on licencję dopiero od kilku miesięcy, to właśnie na krośnieńskim torze startował już wcześniej trzykrotnie. Występy w eliminacjach Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych, jak i w rundach Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, mogły być swego rodzaju treningiem. Krośnieński owal może być później jednym z lubianych przez tego zawodnika, choć niekiedy pojawiają się na nim dziury. Tym razem nawierzchnia była jednak odpowiednio przygotowana. – Poprzednie występy w Krośnie mogłem traktować jako trening przed tym turniejem. W pierwszych zawodach chodziło o dobre spasowanie się do toru. W kolejnych dałem te same przełożenia i też było dobrze. Na tych eliminacjach również z nich skorzystałem, z podobnym skutkiem. Poprzednie zawody na tym torze pomogły mi się spasować do niego. Myślę, że owal w Krośnie może myć jednym z moich ulubionych, po tarnowskim. Jeździ mi się na nim bardzo dobrze. Podoba mi się też jego geometria. Jest on według mnie bardzo fajny. W każdych zawodach, od początku sezonu, w których jeździłem na tym torze, były dziury, jak to w Krośnie. Dawałem jednak radę. Trzeba umieć jechać na każdym torze. Ten mi pasuje i jest fajnie.
Występy w wielu imprezach młodzieżowych to bardzo ważna rzecz dla tak młodego zawodnika. Po trzech miesiącach od zdania licencji Cierniak ma już za sobą wiele turniejów, udało mu się z kolegami z drużyny wygrać również swoją rundę DMPJ. Kolejne 14 półfinałowych odsłon w ramach tych zmagań odbędzie się już w lipcu i sierpniu. – Cały czas zbieram doświadczenie, poznaję nowe tory. Jeździłem na nich pierwszy raz. Wiadomo, że nie miałem nigdy wcześniej okazji. Półfinały, do których awansowaliśmy, też pozwalać mi będą poznać także te tory ekstraligowe, ponieważ z pozostałych grup również przeszły dalej drużyny, jeżdżące w PGE Ekstralidze. Jest prawdopodobieństwo, że dostaniemy się z nimi do grupy. To jest też dobry wstęp przed ligą, w której najprawdopodobniej będę miał szansę jechać już w przyszłym sezonie. Cały czas zbieram doświadczenie i uczę się tego wszystkiego – zaznaczył.
Nie udało się awansować do finału MIMP, wcześniej jednak na torze w Krośnie juniorzy Grupa Azoty Unii Tarnów wywalczyli przepustkę do finałowej batalii w MMPPK, która zaplanowana jest na 20 lipca we Wrocławiu. – W eliminacjach Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych również udało mi się w Krośnie odjechać bardzo dobre zawody. Patryk był wówczas praktycznie bezbłędny. Bardzo fajnie, że wywalczyliśmy awans. Finał odbędzie się we Wrocławiu, na kolejnym torze, który będę miał okazję poznać – dodał.
Na koniec postanowiliśmy zapytać o coś „luźniejszego”. Nasz rozmówca startuje z numerem #842 na swoim sprzęcie. Dowiedzieliśmy się zatem, jaka była geneza takiego wyboru. Okazuje się, że jest to po części oddanie hołdu koledze z toru, który zmarł przed dwoma laty. – Na początku miałem numer 333. Podobała mi się ta liczba i tak po prostu ją sobie wymyśliłem. Później, po wypadku Świętej Pamięci Krystiana Rempały, którego znałem bardzo dobrze i był moim kolegą, pomyślałem, że połączę nasze dwa numery i wyszedł 842. Jego 509, plus mój 333, dały właśnie mój obecny – powiedział na koniec rozmowy z naszym portalem, Mateusz Cierniak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!