Kadra Iveston PSŻ Poznań powiększyła się o kolejnego juniora, jest nim wypożyczony z Falubazu Zielona Góra Jakub Osyczka. Jednak oczy kibiców wciąż skierowane są na kapitana z zeszłego sezonu Daniela Pytela, który w tym roku ogłosił zawieszenie kariery.
Daniel był obecny na inauguracyjnym meczu Iveston PSŻ Poznań z OK Kolejarzem Opole, gdzie z boku analizował poczynania swoich kolegów z klubu. Widać było jednak, że jest tylko cichym obserwatorem, a nie przyjechał udzielać im rad. – Nieraz obecność osób z zewnątrz bardziej przeszkadza, niż pomaga. Gdy się z kimś jeździ cały czas, łapie się wspólny język, to wtedy łatwiej się porozumieć i każdy wie, o co komu chodzi bez słów praktycznie. Moim zdaniem takie doskakiwanie co mecz, albo raz na kilka spotkań, więcej zaszkodzi zawodnikowi niż pomoże. Każdy ma swoje pomysły, każdy ma swoją technikę jazdy i ja mam pewne swoje przyzwyczajenia, które drugiemu mogą nie pasować i będę szkodził drużynie – mówił.
Niestety w wielu przypadkach jazdę zawodników weryfikują finanse i tak było tym razem. W zeszłym sezonie Daniel nie był na takim poziomie, na jakim by sobie tego życzył. W wielu przypadkach zawodził sprzęt, a podczas sezonu 2017 awarii uległy jego trzy nowe silniki. To kolejne wydatki finansowe, którym budżet Pytela nie podołał. – To tak naprawdę nie zależy ode mnie, bo gdybym mógł to jeździłbym do pięćdziesiątki, albo nawet i dalej… Natomiast tak jak w większości wypadków, życie weryfikuje wszystko i po prostu nie mogłem w tym roku startować. Bez owijania w bawełnę, sprawy finansowe zaważyły – mówi były kapitan PSŻ Poznań. Jak widać nawet jazda w drugiej lidze żużlowej wymaga wielu nakładów finansowych, a gdy podczas sezonu napotka się kilka problemów, łatwo jest nie mieć za co jeździć w kolejnych meczach. Nie chcę myśleć za co dojadę na mecz, albo musieć wybierać czy kupić zębatki czy tłok, a niestety tak to w pewnych momentach wyglądało. Wtedy możemy mówić o sporcie amatorskim, a nie zawodowym, a zawodnicy w drugiej lidze są niezwykle silni i na to nie ma miejsca. – widać, że Daniel w trakcie sezonu miał dużo problemów, o których tylko nieliczni mieli pojęcie. Dobra sytuacja finansowa pozwala zawodnikowi na pewien komfort psychiczny, który jest dużym ułatwieniem w szlifowaniu formy, zdobywaniu punktów dla drużyny, a tego w tym roku zabrakło.
Jednak Pytel nadal jest zakontraktowanym zawodnikiem poznańskiej drużyny i deklaruje chęć pomocy, gdy sytuacja będzie tego wymagała. – Wyszedłem z założenia, że podpisując kontrakt, jestem do czegoś zobowiązany. Rozmawiałem z Prezesem, Arkadiuszem Ładzińskim, który był bardzo wyrozumiały wobec mojej sytuacji i spokojnie przyjął moją decyzję. Ja także chciałem zachować się w porządku, więc postanowiłem, że przygotuję się normalnie do sezonu. Jestem gotowy i gdy dostanę sygnał, wsiadam na motocykl i jadę. Widać, że działacze PSŻ Poznań podchodzą bardzo poważnie do sytuacji swoich zawodników i klub nie robił Danielowi problemów w poukładaniu swojej sytuacji zawodowej. Żużlowiec, który stara się poukładać swoje sprawy i ma w głowie myśl, że klub czeka na jego powrót ma pewien komfort, że zawsze furtka pozostaje otwarta i ma po co to robić.
Podczas meczu inauguracyjnego w Poznaniu postawił on sam siebie w nowej roli – obserwatora, kibica. – Szczerze, to uczucie jest dla mnie nieciekawe. Przede wszystkim nie wiedziałem, że będę czuł taki smutek stojąc na trybunach, bo nie ukrywam, że odczuwam ten głód jazdy. Ta niemożliwość ścigania się razem z nimi powoduje niemiłe uczucie wewnątrz mnie, pewną frustrację. Pół żartem, pół serio, siedząc między kibicami wie się wszystko. Ale im bliżej toru, tym więcej rzeczy się zauważa i często z perspektywy trybun nie widać wiele, na przykład kiedy zawodnik zamyka gaz, w którym momencie inaczej usiadł, mocniej się odchylił. Szczegółów niezauważalnych dla kibica jest mnóstwo – tłumaczył swoją nową sytuację zawodnik.
Jak widać Pytel nie ukrywa tęsknoty za jazdą, a sami działacze klubowi i kibice liczą na jego powrót. – Założyłem sobie, że ten rok jest na wyprostowanie wszystkich moich prywatnych i finansowych spraw. Bardzo chciałbym jeździć, bo robię to przez większość mojego życia i powiedzieć, że lubię to co robię, to zdecydowanie za mało. Kocham ten sport, kocham to uczucie i nie mogę tego zastąpić niczym innym, szczególnie gdy stajemy pod taśmą i jeszcze to wygrywamy. Bardzo chciałbym wrócić, bardzo chciałbym dalej jeździć, ale niestety potrzebuję teraz trochę czasu, kilka rzeczy muszę zmienić. Mam motocykle przygotowane do tego sezonu, sam dbam o formę fizyczną i nie zaniedbuję niczego, sprzętowo i fizycznie. Jednak, by móc jeździć ze spokojną głową, należy mieć zaplecze finansowe i grono sponsorskie. Chciałbym mieć tak wszystko poukładane, abym mógł skupić się tylko i wyłącznie na swojej jeździe.
Po wypowiedziach Daniela Pytela możemy wnioskować, że to krótkie zawieszenie kariery, aby mógł on w następnym sezonie z czystą głową i nowymi motocyklami zrobić kilka kółek na torze, bez myślenia na ile biegów będzie go jeszcze stać. W wielu przypadkach żużlowcy wracają do jazdy, gdyż tęsknota za torem jest bardzo silna. Na szczęście środowisko żużlowe jest bardzo zgrane i nie wątpię, że kilka pomocnych dłoni już zostało wyciągniętych w stronę zawodnika z Barlinka.
Źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!